Umowy kredytowe na 92 mln euro, czyli ponad 80 proc. kosztów budowy nowego gazociągu z Rumunii otrzymała Mołdawia z EBOR i EBI. Kilka dni później rosyjski Gazprom przedłużył na korzystnych warunkach kontrakt na dostawy gazu - napisali w komentarzu analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia. Zwrócili też uwagę na fakt, iż wybory prezydenckie w Mołdawii wygrał w listopadzie prorosyjski polityk Igor Dodon.
Rząd Mołdawii podpisał w grudniu z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju (EBOR) oraz Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI) dwie umowy kredytowe na finansowanie budowy gazociągu Ungheni–Kiszyniów. Wsparcie projektu kwotą 10 mln euro zapowiedziała też Komisja Europejska.
Interkonektor Ungheni–Jassy
Połączenie ma umożliwić import gazu z Rumunii za pośrednictwem interkonektora Ungheni–Jassy, oddanego do użytku w sierpniu 2014 roku. Docelowa przepustowość gazociągu pokrywa zapotrzebowanie Mołdawii (bez Naddniestrza) na ten surowiec wynoszące około 1 mld m. sześć. rocznie. Rozpoczęcie budowy gazociągu Ungheni–Kiszyniów planowane jest na drugą połowę 2018 roku, zaś ukończenie do końca 2019 roku.
Tymczasem kilka dni po podpisaniu porozumienia rosyjski Gazprom przedłużył swój kontrakt gazowy z Mołdawią na kolejne trzy lata. Jak zauważyli analitycy Ośrodka, nowe porozumienie utrzymuje obowiązującą dotychczas, "relatywnie korzystną" dla Mołdawii formułę kształtowania cen gazu na podstawie ceny ropy.
Eksperci OSW zwracają też uwagę na dotychczasową praktykę realizacji projektów energetycznych w Mołdawii (łącznik Ungheni–Jassy został oddany do użytku z dwuletnim opóźnieniem).
"Ponadto istnieją przesłanki wskazujące na istnienie w elitach mołdawskich powiązanego z Gazpromem lobby starającego się ograniczać lub spowalniać tego typu inwestycje" - napisali.
Ewenement w stosunkach rosyjsko-mołdawskich
Analitycy podkreślili też, że przedłużenie kontraktu gazowego o trzy lata "stanowi ewenement w stosunkach rosyjsko-mołdawskich".
"Od końca 2011 roku (w którym wygasł pięcioletni kontrakt gazowy) Rosja odmawiała podpisania długoterminowego porozumienia w sprawie dostaw tego surowca, chcąc w ten sposób zmusić Kiszyniów do rezygnacji z prób wdrażania niekorzystnego dla Rosji trzeciego pakietu energetycznego UE (mołdawski operator gazowy Moldovagaz jest w większości własnością Gazpromu)"- zauważyli.
"Wydaje się, że decyzja Moskwy o przedłużeniu kontraktu o trzy lata ma kilka przyczyn. Po pierwsze, wzmacnia pozycję wybranego w listopadzie prorosyjskiego prezydenta Mołdawii Igora Dodona. Po drugie, decyzja ta ma prawdopodobnie docelowo umożliwić Rosji wywieranie dalszych nacisków na Kiszyniów w celu rezygnacji z trzeciego pakietu, który Mołdawia zobowiązała się wdrożyć do 1 stycznia 2020 roku, co zbiega się z wygaśnięciem nowego porozumienia gazowego. Po trzecie, podpisanie porozumienia i utrzymanie korzystnych dla Mołdawii cen gazu miałoby zmniejszyć motywację elit politycznych Mołdawii do uniezależnienia się od Gazpromu poprzez rozbudowę połączeń z Rumunią" - zaznaczyli.
Wpływy Gazpromu
Z drugiej strony - jak zauważono w komentarzu - budowa interkonektora i zgoda Moskwy na kontrakt nie osłabiają istotnie rosyjskiej zdolności do kontrolowania sytuacji energetycznej w Mołdawii.
"Podległy Gazpromowi Moldovagaz kontroluje większość sieci dystrybucyjnych na terenie kraju, co da Rosji możliwość blokowania ewentualnych dostaw rumuńskiego gazu do końcowych odbiorców. Jednocześnie na mocy kontraktu Moskwa zachowuje prawo do rozstrzygania ewentualnych sporów przez odpowiednie sądy rosyjskie. Rosja może także wykorzystać jako instrument nacisku na Kiszyniów kwestię ponad 500 mln dol. mołdawskich długów gazowych oraz rosnącego długu Naddniestrza (którym Rosja obciąża Mołdawię), winnego Gazpromowi ok. 5–6 mld dolarów" - napisali w komentarzu.
Zobacz: Prezes PGNiG Piotr Woźniak o decyzji ws. gazociągu Opal (Film z 27.12.2016)
Autor: azb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom