Ostatnie uzgodnienia zmiany dyrektywy gazowej powinny potrwać kilka tygodni - ocenił w piątek wiceminister energii Tomasz Dąbrowski. Szef komisji energii i sprawozdawca Parlamentu Europejskiego w sprawie dyrektywy gazowej, europoseł Jerzy Buzek, jest zadowolony z przyjęcia przez państwa UE stanowiska dotyczącego projektu tych przepisów, ale zapowiada, że będzie walczył o to, by były one ostrzejsze niż to, co proponuje Rada UE.
"Żaden nowy gazociąg nie będzie funkcjonował w próżni"
Jak powiedział dziennikarzom wiceminister Tomasz Dąbrowski, w uzgodnionym tekście przewidziano rozwiązanie, mówiące, że tam, gdzie gazociąg z państwa nie należącego do Unii Europejskiej, wchodzi do kraju członkowskiego, to przede wszystkim ten kraj jest odpowiedzialny za objęcie prawem unijnym części infrastruktury, znajdującej się tylko na jego terytorium.
Dąbrowski zaznaczył jednak, że projektowane przepisy nie odnoszą się w kwestii konkretnej infrastruktury. - Mówimy o rozwiązaniach, które będą działać w odniesieniu do wszystkich nowo budowanych gazociągów. Żaden nowy gazociąg nie będzie funkcjonował w próżni prawnej - podkreślił. W obecnym brzmieniu państwa członkowskie, przez których wody terytorialne przebiegają gazociągi były zaangażowane w proces prawny, mimo, że w praktyce w ogóle nie miały żadnej fizycznej styczności z infrastrukturą, jeżeli nie wychodziła na ich brzeg i nie dany kraj nie korzystał z przesyłanego gazu.
- Dziś jest przynajmniej klarowne, że te państwa nie będą musiały się w to angażować - zaznaczył Dąbrowski.
Na unijnych zasadach
- W przypadku Nord Stream 2 prawo unijne miałoby obowiązywać do granicy niemieckich wód terytorialnych. Proponowana odpowiedzialność danego kraju za wdrożenie unijnego prawa, to przede wszystkim zadbanie o to, by infrastruktura miała operatora, który spełnia przepisy prawne UE, takie jak na przykład rozdzielenie własnościowe - wyjaśnił wiceminister.
- Rozdzielenie zakazuje łączenia funkcji operatora przesyłu i właściciela przesyłanego gazu. Do tego dochodzą wymagania dotyczące między innymi transparentności taryf i zasad funkcjonowania operatora - zaznaczył Dąbrowski. Wiceminister energii podkreślił, że porozumienie udało się osiągnąć po blisko półtora roku prac, blokowanych wcześniej przez austriacką prezydencję UE. - Gdyby ten mandat nie został dziś przyjęty, nie byłoby możliwe przystąpienie do dalszych dyskusji - zaznaczył Dąbrowski.
Rola prezydencji
Szef komisji energii PE europoseł Jerzy Buzek jest zadowolony z przyjęcia przez państwa UE stanowiska w sprawie projektu tych przepisów, ale zapowiada, że będzie walczył o to, by były one ostrzejsze niż to, co proponuje Rada UE.
- Parlament ma jednoznaczne i mocne stanowisko: na całym terytorium UE, czyli zarówno na wodach terytorialnych, jak i w specjalnych strefach ekonomicznych prawo unijne musi być stosowane - powiedział Buzek, który będzie odpowiadał za negocjacje przepisów ze strony europarlamentu. Jego zdaniem samo ustalenie stanowiska przez państwa członkowskie to bardzo pozytywna wiadomość, biorąc pod uwagę to, że dwie poprzednie prezydencje, bułgarska i austriacka, nie zdecydowały się na ruch umożliwiający rozpoczęcie negocjacji.
Przypomniał w tym kontekście, że Parlament Europejski był gotowy do rozmów od marca. - Żadna z tych dwóch prezydencji nie zdecydowała się na położenie sprawy na stole, a mnożyli pytania prawne, które nie miały żadnego sensu. To jest wielki sukces prezydencji rumuńskiej, to jest przypomnienie nam wszystkim, jakie znaczenie ma prezydencja, bo czasami próbujemy je minimalizować. To prezydencja kładzie na stole konkretne sprawy do załatwienia, prezydencja rumuńska to zrobiła, więc nie można ocenić tego inaczej niż jako bardzo dobrą wiadomość - powiedział Buzek.
Walka o zaostrzenie przepisów
Szef komisji energii PE zapowiedział głęboką i drobiazgową analizę skutków prawnych zapisu ograniczającego zakres terytorialny dyrektywy gazowej do ostatniego państwa, w którym rurociąg wchodzi do UE.
- Mam mandat i będę się stanowczo domagał obowiązywania unijnego prawa na całym terytorium UE, a więc wszystkich specjalnych stref ekonomicznych i wszystkich wód terytorialnych krajów, przez które taki rurociąg przechodzi. To jest moje jasne stanowisko - powiedział Buzek. Zwrócił jednocześnie uwagę, że nawet przyjęcie najbardziej ostrej wersji przepisów, zgodnie ze stanowiskiem Parlamentu Europejskiego, nie byłoby równoznaczne z tym, że Nord Stream 2 nie powstanie. - Problem polega na tym, czy będzie rozdzielenie właścicielskie, czy będzie transparentność taryf, czy będzie dostęp stron trzecich do tego rurociągu, żeby transport gazu tym rurociągiem odpowiadał konkurencyjnemu, bezpiecznemu rynkowi UE. O to idzie. Oczywiście on jest mniej opłacalny dla inwestorów, gdy będzie podpadał pod to unijne prawo, ale budować mogą go w każdym przypadku - przypomniał europoseł PO.
Ostateczna wersja dyrektywy
Zgodnie z unijnymi zasadami, ostateczna wersja dyrektywy zostanie uzgodniona w tzw. trilogu, czyli negocjacjach między Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim i Radą UE. Piątkowa decyzja zatwierdziła mandat Rady w tych uzgodnieniach.
Rozmowy z Parlamentem Europejskim mają się rozpocząć w przyszłym tygodniu. - Dopiero, gdy będzie znany końcowy kształt ustaleń, będzie można ostatecznie ocenić te przepisy - podkreślił Dąbrowski.
Nord Stream 2
Budowany od kilku miesięcy Nord Stream 2 jest wspólnym przedsięwzięciem rosyjskiego Gazpromu oraz pięciu zachodnich firm energetycznych: austriackiej OMV, niemieckich BASF-Wintershall i Uniper, francuskiej Engie i brytyjsko-holenderskiej Royal Dutch Shell. Gazociąg ma prowadzić po dnie Morza Bałtyckiego z Rosji do Niemiec, uzupełniając działający już Nord Stream.
Zgodnie z obecnym planem Nord Stream 2 ma być gotowy pod koniec 2019 roku. Według Deutsche Welle, na dnie Morza Bałtyckiego ułożono już prawie jedną trzecią drugiej nitki gazociągu.
Część państw UE, w tym Polska, ma zastrzeżenia do projektu, argumentując, że jeszcze bardziej uzależni on energetycznie państwa europejskie od Rosji oraz że zniknie czynnik powstrzymujący ją przed jeszcze bardziej agresywnymi działaniami na Ukrainie.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Nord Stream 2 | Axel Schmidt