ZBP przedstawi pięć postulatów zmian ustawy o frankowiczach; chce m.in. wprowadzenia kryterium dochodowego, bo "kredyty frankowe oferowano głównie najzamożniejszym" i zmniejszenia określonej w ustawie powierzchni nieruchomości – mówi PAP szef Związku Krzysztof Pietraszkiewicz.
Związek Banków Polskich zrobi to - jak podkreślił Pietraszkiewicz - "pomimo zasadniczego braku akceptacji dla masowego umarzania długów dla osób posiadających wysoką zdolność kredytową".
Kto straci?
Pietraszkiewicz ocenił, że wejście w życie uchwalonych przez Sejm regulacji spowodowałoby znaczne straty nie tylko po stronie banków, ale też ich klientów oraz całej gospodarki. Mówił, że jest jednak jeszcze szansa na poprawienie nowych przepisów w Senacie. Dlatego bankowcy będą przekonywać parlamentarzystów do wprowadzenia poprawek do ustawy. Jak powiedział, bankowcy chcą wprowadzenia w ustawie kryterium dochodowego. - Tak się składa, że kredyty frankowe były oferowane głównie najzamożniejszej grupie kredytobiorców. Właśnie z tego powodu mechanizm dochodowy ma znaczenie. Jeśli się komuś pomaga w sytuacji nadzwyczajnej, to powinniśmy pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują. Tymczasem beneficjentami przyjętej przez Sejm propozycji tak naprawdę mogą być głównie osoby najzamożniejsze - argumentował.
Co jeszcze?
Inna propozycja ZBP zakłada, że skorzystać z restrukturyzacji kredytu walutowego będzie można przy kredycie na mniejszą nieruchomość niż uchwalił Sejm. Ustawa stanowi, że w przypadku mieszkania nie może być ono większe niż 100 m kw., a jeśli chodzi o dom – 150 m kw. Jak zauważył Pietraszkiewicz, zgodnie z danymi GUS przeciętna wielkość mieszkania wynosiła na koniec 2013 r. 73,1 m kw., czyli nawet mniej niż zakładał pierwotnie projekt ustawy (75 m kw.). Według szefa ZBP w tej części ustawa powinna być spójna z innymi obowiązującymi dotychczas w Polsce regulacjami dot. polityki państwa "w zakresie wspierania osób podejmujących wysiłek zaspokajania potrzeb mieszkaniowych we własnym zakresie". - Kolejne rozwiązanie jakie sugerujemy, to możliwość rozłożenia w czasie uprawnień kredytobiorcy do złożenia wniosku klienta w zależności od poziomu LTV – zgodnie z pierwotną propozycją poselską – stwierdził prezes ZBP.
LTV to używany przy ocenie ryzyka kredytowego współczynnik pomiędzy wysokością kredytu, a wartością (zwykle hipotecznego) zabezpieczenia tego kredytu.
Pierwszy projekt
Według pierwotnej wersji zaproponowanej przez PO przewalutowanie miało być możliwe do 30 czerwca 2020 r. Przez rok od jego wprowadzenia, z programu mogłyby skorzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia przekracza 120 proc. (wskaźnik LTV określający wysokość kredytu w stosunku do wartości zabezpieczenia). W kolejnym roku z tego rozwiązania skorzystać mogłyby osoby, w przypadku których ta relacja mieści się w widełkach 100-120 proc., a w kolejnym roku jest wyższa niż 80 proc. Natomiast Sejm ostatecznie uchwalił, że wszyscy kredytobiorcy z LTV powyżej 80 proc. będą mogli od razu składać wnioski o przewalutowanie. Następny postulat Związku - mówił Pietraszkiewicz - to "zobowiązanie NBP do podejmowania działań w celu umożliwienia bankom zrealizowania zapisów ustawy". - Trzeba stworzyć rozwiązanie pozwalające na działanie NBP nie tylko w sytuacji kryzysowej. Na to zwracaliśmy wcześniej uwagę i będziemy o to nadal wnosić" - tłumaczył. - Przyjęta ustawa w ogóle tego nie przewidywała – wskazał Pietraszkiewicz.
Nierealistyczne terminy
Jak mówił, ostatnia propozycja dotyczy terminów, w jakich miałyby być realizowane niektóre dyspozycje ustawy. - Chodzi m.in. o to, by było 90 dni na udzielenie dla wnioskodawcy przez bank wiążącej odpowiedzi. Takiego okresu umowy wymaga proces wyceny, zebranie odpowiednich zaświadczeń, analiza dokumentów. Terminy zapisane w ustawie są po prostu nierealistyczne - przekonywał. Celem uchwalonej ostatnio przez Sejm ustawy o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych jest umożliwienie restrukturyzacji części walutowych kredytów hipotecznych. Wiązałoby się to z przewalutowaniem kredytu i obliczeniem różnicy między uzyskaną kwotą, a kwotą zadłużenia posiadaną, gdyby kredyt został udzielony w złotych. Różnica ta, jeżeli będzie wartością dodatnią, ma być umarzana, ale - zgodnie z nieoczekiwanie przyjętą przez Sejm poprawką SLD - koszt tego w 90 proc. miałyby ponieść banki. W pierwotnej wersji była mowa o rozłożeniu kosztów po równo pomiędzy bankiem a kredytobiorcą.
Panika na giełdzie
Przyjęcia tych rozwiązań wraz z niekorzystną dla banków poprawką SLD wywołało panikę na giełdzie - akcje banków w dzień po uchwaleniu ustawy traciły od kilku do ponad 20 proc. KNF szacuje, że zmiany będą kosztować sektor bankowy blisko 22 mld zł. W pierwotnej wersji zakładano 9-9,5 mld złotych. Obecnie ustawa trafiła do Senatu, który ma się nią zająć na początku przyszłego miesiąca.
Autor: msz/ / Źródło: PAP,