Ceny ropy notują spadki kolejne miesiące, a to cieszy przede wszystkim kierowców. Ale powody do radości mają wszyscy Polacy - wg wyliczeń Bank of America Merill Lynch w naszych kieszeniach zostało ok. 1360 zł. I to właśnie Polska, obok Hiszpanii czy Indii jest największym beneficjentem niskich cen surowca.
Firma analityczna BM Reflex komunikowała o kolejnych spadkach cen paliw na stacjach benzynowych. Benzyna 95-oktanowa kosztuje średnio 3,98 zł za litr - to najtaniej od 9 maja 2009 roku. „Na razie nie ma przesłanek do trwałego odwrócenia spadkowej tendencji, a to z powodu umocnienia złotego wobec dolara i ponownego spadku cen ropy i paliw gotowych" - ocenili analitycy BM Reflex.
Polska wśród wygranych
Zdaniem analityków amerykańskiego banku Bank of America Merill Lynch Polska znalazła się wśród krajów, które zyskały najwięcej dzięki spadkom cen ropy. Pozostali główni beneficjenci to Hiszpania, Indie, Tajwan, Japonia oraz Holandia. Są to gospodarki, które są w dużej mierze uzależnione energetycznie i zdane na import ropy naftowej od krajów bogatych w surowce. Dla Polski najważniejszym kierunkiem sprowadzania ropy nadal jest Rosja. Autorzy raportu pokreślili, że liczba krajów, które skorzystają na taniejącej ropie jest znaczna. Z kolei grupa przegranych jest raczej mała i skoncentrowana. Obejmuje takie kraje, jak: Arabia Saudyjska, Rosja, Nigeria czy Kanada.
Analitycy BofA ML wykazali, że spadki cen ropy z 110 dol. do 30 dol. za baryłkę przyniosły Polsce oszczędności na poziomie 3 proc. naszego PKB, co w przeliczeniu na jednego obywatela daje ok. 1360 zł. Przy założeniu, że ceny ropy utrzymają się na tym samym poziomie, bilans płatniczy Polski wzrośnie o ok. 4 proc. Co to oznacza? Pozwoli nam to zmniejszyć import, a w Polsce pozostanie więcej pieniędzy.
Ropa Brent oscyluje na poziomie 30 dol. za baryłkę:
I trudno na rynku znaleźć sygnały świadczące o możliwych wzrostach cen surowca w najbliższym czasie. International Energy Agency szacuje, że w pierwszym kwartale, zapasy ropy będą wynosiły 2 mln baryłek dziennie. Następnie liczba ta spadnie do 1,5 mln baryłek w drugim oraz 300 tys. w drugiej połowie roku. „Jeśli te liczby okażą się prawdziwe, z rynkiem już zalanym ropą, trudno będzie zobaczyć znaczący wzrost cen ropy w długim terminie” - czytamy w raporcie.
Słaba ropa, mocniejszy wzrost?
Bank of America Merrill Lynch w swoim raporcie spekulował co się stanie, jeśli do 2020 roku cena za baryłkę ropy nie przebije 50 dol. Wg analityków banku globalna gospodarka może ulec sporym przekształceniom.
"Historia sugeruje, że przedłużające się niskie ceny ropy naftowej są w zasadzie dobre dla wzrostu” - stwierdził BoA Merrill Lynch. W średnim okresie niższe ceny ropy będą miały różny wpływ na rynki. Krótkoterminowo dominowały będą jednak negatywne skutki, takie jak: dewaluacja waluty, złe długi (trudno ściągalne, bądź nieściągalne), spadające zarobki czy ryzyko kredytowe czy przesunięcie oszczędności z kont firm do kieszeni prywatnych obywateli. A ci mają często niższą skłonność do oszczędzania. Oprócz tego, wskutek jednorazowego szoku cenowego, oczekiwania inflacyjne w Europie i USA mogą wzrosnąć. Duże załamanie wydatków inwestycyjnych przyczyni się zaś do deflacji i wzmocni inne sektory.
Łagodny wpływ
„Ale ostatecznie obserwujemy łagodny wpływ na globalne akcje” - stwierdził zespół badawczy BofA ML. „Podsumowując, dostrzegamy zalety i gospodarka będzie korzystała na tej sytuacji w długim okresie, ale w krótkim okresie pojawi się wiele zawirowań na rynku”- wynika z raportu BofAML.
Autor: ag//km / Źródło: tvn24bis.pl