Rodziny, które będą chciały skorzystać ze świadczeń wychowawczych w ramach programu Rodzina 500 plus, będą miały na zgłoszenie się trzy miesiące - powiedział we wtorek w Katowicach wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed.
Jak wyjaśniał, chodzi o to, aby możliwie rozłożyć w czasie napływ wniosków do programu, którego początek ministerstwo planuje na 1 kwietnia br. Rodziny będą miały na zgłoszenie się dużo czasu, a i tak otrzymają świadczenie liczone od kwietnia. Dzięki temu obsługujące program gminne instytucje powinny bez większych problemów radzić sobie z napływającymi wnioskami. Wtorek był kolejnym dniem tzw. wysłuchań publicznych, jakie ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej organizuje od piątku. Wiceminister Szwed rozmawiał z przedstawicielami samorządowych ośrodków pomocy społecznej i organizacjami społecznymi w Katowicach. Wiceminister Krzysztof Michałkiewicz konsultował program w Lublinie, a wiceminister Renata Szczęch - w Rzeszowie.
Potrzeba sprawnych instytucji
W Katowicach Szwed mówił m.in. o skali programu i wyzwaniach wiążących się z jego wdrożeniem. Według wyliczeń ministerstwa „Rodzina 500 plus” będzie dotyczyć 2,7 mln rodzin w Polsce i obejmie 3,7 mln dzieci. Koszty programu sięgną w tym roku ok. 17 mld zł, a w przyszłym – 22 mld zł. Z tegorocznej wartości przez woj. śląskie przejdzie ok. 1,6 mld zł. - Żeby to zrealizować, potrzebujemy sprawnych instytucji - zaznaczył wiceminister. Pieniądze w ramach programu „Rodzina 500 plus” będą dystrybuowały – w ramach zadania zleconego gminom - te samorządowe instytucje, które zajmują się dziś wypłacaniem świadczeń rodzinnych: przede wszystkim gminne i miejskie ośrodki pomocy społecznej. Środki na obsługę programu mają wynosić 2 proc. wartości dotacji kierowanej do danego samorządu.
- Nie ma więc zagrożenia, że tu nie będzie środków. Oczywiście będzie w gestii wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, żeby jak najlepiej zorganizować sobie pracę, na którą otrzyma dodatkowe środki, żeby nie było problemów z wypłatą i obsługą (świadczeń) - mówił Szwed. Sygnalizując, że przedstawiciele samorządów - szczególnie najmniejszych - mieli tu wątpliwości, wiceminister wyjaśnił, że wartość 2 proc. dotacji (na obsługę) wynika z „oceny sytuacji”. - Były propozycje 3 proc., były propozycje 1 proc.; myślę że te 2 proc. powinny wystarczyć - powiedział. - Myślę, że w tym pierwszym, początkowym okresie na poziomie gminy są w stanie sobie z tym poradzić. (…) Ważne, żeby dobrze zaczął działać system informatyczny, system obsługi komputerowej (…) - tutaj ze strony ministerstwa jest pełna pomoc - zadeklarował. Pytany, ile osób trzeba będzie przyjąć do obsługi nowego świadczenia, wiceminister przypomniał, że w uzasadnieniu projektu pada liczba 7 tys. dodatkowych pracowników. - Ale to może być 5 tys., a może być mniej; zostawiamy to w gestii samorządów - zaznaczył Szwed. Wskazał, że najtrudniejszy będzie pierwszy okres wdrażania programu, gdy potrzebne może być zaangażowanie większej liczby pracowników.
Prosty program
Szwed podkreślał, że rządowi zależy, by program był możliwie prosty. W przypadku świadczeń na drugie i kolejne dziecko (wypłacane gotówką lub przelewem) trzeba będzie tylko złożyć wniosek (papierowy, elektroniczny); w przypadku ubiegania się o świadczenie na pierwsze dziecko, potrzebne będzie także oświadczenie o dochodach (kryterium dochodu na osobę 800 zł; przy dziecku niepełnosprawnym – 1200 zł). Program będzie dotyczył dzieci do 18. roku życia. Według poniedziałkowych zapowiedzi przedstawicieli resortu świadczenie nie będzie wliczało się do dochodu. Wiceminister Szczęch sygnalizowała jednak w Rzeszowie, że kwestia ta nie jest jeszcze rozstrzygnięta. - Analizujemy, jaki to będzie miało wymiar i nie możemy stwierdzić na chwilę obecną czy będzie to świadczenie wchodziło w skład dochodu czy nie - zastrzegła. Według niej inną możliwością rozważanych przy konsultacjach jest kwestia wypłaty świadczenia nie tylko przez ośrodki pomocy społecznej, ale też przez organizacje pozarządowe. - W niektórych regionach czy miejscowościach, to takie organizacje mają pełną wiedzę na temat sytuacji rodzin wielodzietnych - tłumaczyła Szczęch. Szwed w Katowicach relacjonował, że postulatem części organów samorządowych jest zastosowanie na początku „okresu przejściowego”. Ponieważ liczba wniosków szczególnie w dużych miastach może być bardzo duża, w „okresie przejściowym” świadczenia miałyby być przyznawane „z urzędu”. - Ale to jest tylko propozycja. Na dzisiaj jest tak, że jeżeli ktoś nie złoży wniosku, oczywiście świadczenia nie otrzyma - zaznaczył. W Lublinie wiceminister Michałkiewicz sygnalizował, że w konsultacjach powtarzały się pytania o ograniczenia dotyczące wypłacania świadczeń na dzieci tylko do ukończenia przez nie 18. roku życia. Były postulaty, żeby ten okres wydłużyć do 24 lat, w przypadku dzieci uczących się. Inne dotyczyły objęcia pomocą pierwszych dzieci we wszystkich rodzinach.
500 zł - "realne wsparcie"
Michałkiewicz wyjaśniał, że ograniczenia wynikają z możliwości finansowych. - Można sobie wyobrazić mniejsze świadczenie na przykład 300 zł, które byłyby dla wszystkich dzieci, także z wydłużonym okresem pobierania. Natomiast jest wątpliwe, czy te 300 zł zmieniałoby sytuację dochodową rodzin. 500 zł to jest realne wsparcie – tłumaczył. Zdaniem Michałkiewicza program ma „szczególne znaczenie dla takich województw jak lubelskie, gdzie ubóstwo dotyka bardzo wielu mieszkańców”. - Wśród osób zagrożonych biedą są w szczególności dzieci, a w ramach rodzin – wielodzietne. Stąd 500 zł na drugie i każde następne dziecko, oraz 500 zł na pierwsze w rodzinach uboższych – to będzie realne wsparcie dla polskich rodzin, szczególnie w takich regionach jak Lubelszczyzna, gdzie tej biedy jest sporo, a pomoc społeczna nie załatwia tego problemu. Ona podtrzymuje rodzinę, natomiast często nie ma wystarczających instrumentów, żeby ją z tej biedy wyprowadzić – powiedział Michałkiewicz. Nawiązując do pojawiających się wątpliwości związanych z możliwym wykorzystywaniem środków programu niezgodnie z przeznaczeniem Szwed przypominał o planowanej w nim możliwości zamiany – na podstawie wywiadu środowiskowego – świadczenia pieniężnego na rzeczowe. Według Szweda wśród postulatów środowisk pracowników społecznych powtarza się też oczekiwanie uproszczenia całego systemu – m.in. ujednolicenia wniosków czy terminów wypłat różnych świadczeń. Wiceminister zaznaczył, że resort przyjmuje te uwagi „do realizacji, ale nie przy tej ustawie”. - To wymaga gruntownego spojrzenia na cały system polityki rodzinnej, ale też socjalnej. (…) Wiemy, że jest on bardzo skomplikowany zarówno dla tych, którzy chcą z niego skorzystać (…), jak również tych, którzy to realizują. Stąd jest potrzeba gruntownego przyjrzenia się i ustawie o świadczeniach rodzinnych i ustawie o pomocy społecznej i spróbowania zrobienia – w tych głosach, które do nas spływają – zupełnie nowych ustaw - podkreślił. Szwed sygnalizował też, że MRPiPS chce, aby program „Rodzina 500 plus” stał się początkiem polityki rządu i państwa. W przyszłości wokół niego miałyby powstać „całe systemy polityki prorodzinnej” - oddzielone od obecnej polityki społecznej. - Na dzisiaj to musi wspólnie razem funkcjonować. Trudno by tutaj było robić rewolucję, jeśli chcemy, żeby ten program jak najszybciej wszedł w życie - zastrzegł.
Autor: km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock