- Myślę, że dobrze byłoby, gdyby Nowoczesna i opozycja zrezygnowała ze swoich poprawek, które mogą budzić wątpliwości wśród niektórych, zwłaszcza młodych, rodzin czy powinny po ten program sięgać - stwierdził w TVN24 BiŚ Andrzej Jaworski, szef Sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Paulina Nening-Kloska z Nowoczesnej mówiła, że "PiS nie ma odwagi, by ustalić próg dochodowy". Natomiast Jan Grabiec z PO wskazywał na to, że program nie obejmie nawet 3 mln dzieci.
Część polityków Prawa i Sprawiedliwości apeluje do najbogatszych, by ci zrezygnowali z ubiegania się o te świadczenia.
- Tak naprawdę, jeżeli PiS nie zrobi żadnego limitu w dochodzie, to nie widzę żadnego powodu, dla którego nie powinni tego wziąć. jeżeli PiS nie ma w tym miejscu odwagi, żeby taki limit na dochodzie zrobić, to dlaczego taką odpowiedzialność powinni na siebie brać ludzie - stwierdziła Paulina Hening-Kloska, posłanka Nowoczesnej.
Nie zasiłek, a dodatek
Poseł PiS, Andrzej Jaworski wskazywał na precyzję w nazewnictwie.
- Nie jest to żaden zasiłek socjalny, żadna pomoc socjalna. To jest dodatek prorodzinny, który przysługuje wszystkim, którzy spełniają kryteria. Nie rozumiem tych osób, które próbują wzbudzić system zatroskania i ewentualnie zniechęcania do korzystania z tego specjalnego dodatku - ocenił poseł.
Jego zdaniem termin wejścia programu w życie jest niezagrożony. - Oczywiście jest to, jak najbardziej realne. Mamy pieniądze zabezpieczone w budżecie. Procedury będą doprecyzowane w trakcie posiedzeń komisji sejmowych - mówił.
- Proszę traktować to jako projekt prorodzinny, nie jest to żaden projekt socjalny- wyjaśniał.
Do młodych rodzin
Jaworski wskazywał także na grupę docelową, do której projekt jest kierowany.
- Osoby, które dzisiaj myślą o rozwoju swojej rodziny, o zabezpieczeniu tych dzieci, które posiadają, czy z myślą o nowych dzieciach, powinny z tego programu korzystać i nie powinny się przejmować żadnymi negatywnymi komentarzami na ten temat - przestrzegał poseł.
- Będziemy pracowali w Komisji, aby wszystkie wnioski, postulaty zrealizować i aby dostosować do potrzeb naszych rodzin. Najważniejsze co pani premier powiedziała to, to że jest to program dla wszystkich. I myślę, że dobrze byłoby, gdyby Nowoczesna i opozycja zrezygnowała ze swoich poprawek, które mogą budzić wątpliwości wśród niektórych, zwłaszcza młodych, rodzin czy powinny po ten program sięgać - mówił.
"3 mln dzieci bez grosza pomocy"
Premier Beata Szydło prezentując w poniedziałek w Sejmie projekt apelowała do polityków, by działali wspólnie na rzecz polskich rodzin.
- To rzeczywiście kosztowny program. Z pewnością najdroższy z programów społecznych realizowanych w III Rzeczpospolitej - odpowiedział na ten apel Jan Grabiec z PO.
- Oczywiście, my nie będziemy utrudniać PiS-owi realizacji obietnic wyborczych - stwierdził, dodając, że jego partia zauważa w projekcie dwa główne problemy. Pierwszy z nich dotyczy finansowania. Druga wątpliwość odnosi się do faktu, że wiele polskich dzieci zostanie ze świadczenia wyłączonych. - Ustawa, która trafiła na rząd dzisiaj rano zakłada, że 3 mln dzieci zostanie bez grosza pomocy - ocenił poseł PO.
Skąd ta liczba? Składają się na nią dzieci, które są tzw. pierwszymi dziećmi lub też posiadają rodzeństwo powyżej 18 roku życia. Zdaniem Jana Grabca, 1 mln 800 tys. będzie poza tą pomocą.
- Dzisiaj jesteśmy krajem na dorobku, krajem, który musi dbać o to, by mieć zrównoważony budżet, żeby obniżyć deficyt zadłużenia.
- Te dzieci, którym rząd zafunduje dzisiaj 500 zł, będą przez całe życie spłacały ten dług.
Autor: ag/gry / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock