Inflacja i niskie oprocentowanie rachunków sprawiają, że trzymanie oszczędności w banku nie uchroni pieniędzy przed utrata siły nabywczej - wynika z analizy HRE Investments. Skala podwyżek cen sprawia, że nadziei na realne zyski niemal nie dają nawet obligacje detaliczne.
Jak wyjaśnia główny analityk HRE Investments Bartosz Turek, rok temu przeciętne oprocentowanie lokat rocznych wynosiło 0,16 proc. (dane NBP za wrzesień 2020). To znaczy, że do kwoty 10 tysięcy złotych bank doliczył mniej niż 13 zł odsetek (po opodatkowaniu). "To aż 45 razy za mało, aby zachować siłę nabywczą kapitału" - czytamy.
Inflacja a oszczędności. Obligacje chronią dopiero po pierwszym roku
W analizie przypomniano, że we wrześniu inflacja sięgnęła poziomu 5,8 proc.
"To zła informacja dla wszystkich oszczędzających. Oznacza bowiem, że na taki koszyk dóbr i usług, za które przed rokiem trzeba było zapłacić 10 tys. złotych, dziś należałoby wydać aż o 580 złotych więcej" - czytamy w raporcie.
Według HRE podobnie jest w przypadku prawie wszystkich detalicznych obligacji skarbowych. Jeśli w poszukiwaniu ochrony przed inflacją ktoś chciałby te papiery kupić dziś, to trzeba mieć świadomość, że w pierwszym roku oszczędzania niemal na pewno ochrona przed inflacją nie będzie ich mocną stroną.
Wyjaśniono, że obligacje czteroletnie w pierwszym okresie oprocentowane są na 1,3 proc., dziesięciolatki "kuszą" zwrotem na poziomie 1,7 proc., a najlepsze papiery dwunastoletnie (przeznaczone dla beneficjentów 500 plus) na początku dają zarobić 2 proc.
"Dopiero w kolejnych latach oprocentowanie podlega indeksacji o inflację. W efekcie jeśli za rok inflacja wyniesie 3 proc., to dziś kupiona obligacja czteroletnia w drugim roku będzie oprocentowana na 3,75 proc. (inflacja plus 0,75 pkt. proc. marży), a dziesięcioletni papier w drugim roku pozwoli zarobić 4 proc. (inflacja plus 1 pkt. proc. marży)" - informuje HRE.
Źródło: PAP