Rząd chce dodatkowo opodatkować najbogatszych, żeby mieć środki na sfinansowanie pomocy osobom niepełnosprawnym. Nad szczegółami pracują już resort finansów i ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej, a efekty poznamy w połowie maja. Kilka krajów unijnych wdrożyło u siebie w ostatnich latach mechanizm daniny solidarnościowej, głównie miało to jednak związek z kryzysem gospodarczym.
Premier Mateusz Morawiecki w zapowiedział w piątek w Sejmie, że rząd zaproponuje w najbliższym czasie daninę solidarnościową. - Tak, by najlepiej zarabiający mogli w niewielkim stopniu zostać opodatkowani. Po to, żeby złożyć się na tych najbardziej potrzebujących. Tak powstanie fundusz wsparcia osób niepełnosprawnych - tłumaczył wówczas szef rządu.
W niedzielę podkreślał, że daninę solidarnościową może odczuć pół procenta najwyżej zarabiających osób. Podatek miałby zostać wprowadzony od przyszłego roku.
Obietnica premiera jest odpowiedzią na sejmowy protest rodziców osób niepełnosprawnych. Domagają się oni między innymi wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia.
Protestujący chcą także zrównania kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.
Jak to robią w Europie?
Na razie nie znamy szczegółów nowego podatku dla najbogatszych. Firma PwC zbadała jednak, jak taka danina solidarnościowa wygląda w innych krajach Unii Europejskiej.
W Portugalii podatek solidarnościowy wynosi od 2,5 do 5 proc. dla dochodu powyżej 80 tys. euro rocznie. Oprócz tego obowiązują tam zwiększone stawki podatkowe od 0,88 proc. do 3,21 proc. Oba rozwiązania wprowadzono w 2011 roku w związku z kryzysem gospodarczym. W Grecji dodatkowa danina wynosi od 2,2 proc. do 10 proc. Największą stawkę płacą ci, który roczny dochód przekracza 220 tys. euro. Podobnie jak w Portugalii podatek wprowadzono w 2011 roku w wyniku kryzysu. W latach 2011-2016 najbogatsi Włosi musieli płacić dodatkowy podatek w wysokości 3 proc. od dochodów powyżej 300 tys. euro rocznie. W Niemczech od 1991 roku stawka wynosi 5,5 proc. obliczana od kwoty podatku PIT (niezależnie od kwoty dochodów). Oznacza to, że Niemcy najpierw obliczają podatek, a następnie liczą podatek solidarnościowy od kwoty podatku. Niemcy planowali znieść podatek od 2018 roku, jednak nic z tego nie wyszło. Austriacy płacą 55-proc. podatek od dochodów powyżej 1 mln euro (poniżej 1 mln euro stawka wynosi 50 proc.). Obowiązuje on czasowo w okresie od 2016 do 2020 roku.
W odróżnieniu od pomysłu premiera Morawieckiego, środki z daniny solidarnościowej w tych państwach nie mają jednak konkretnego przeznaczenia.
Trwają prace
Nad polską wersją daniny solidarnościowej pracują już wspólnie ministerstwo finansów oraz resort rodziny, pracy i polityki społecznej. Szefowa ministerstwa finansów Teresa Czerwińska zapowiedziała, że od połowy maja zostaną przedstawione dwa warianty.
Minister pytana była we wtorek, czy nie obawia się, że zmiany dotyczące daniny solidarnościowej zbiegłyby się z utrzymaniem przez Trybunał Konstytucyjny zniesienia limitu 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia jako podstawy do płacenia składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. Zmiany te miałyby wejść w życie od 2019 r. i oznaczałyby, że część najlepiej zarabiających Polaków płaciłaby wyższe składki. - Dlatego konstrukcja tej daniny musi być bardzo przemyślana - podkreśliła minister. Według niej grupa dla tej daniny jest co prawda jasno określona, najlepiej zarabiający, ale nieprecyzyjnie. - Ta danina musi być tak przemyślana i wyliczona, aby spełniła swoją rolę, a nie spowodowała pewnych patologii czy perturbacji (...) w zakresie opodatkowania - dodała.
Kto zapłaci podatek?
Z wyliczeń "Rzeczpospolitej" wynika, że w przeliczeniu na jedną osobę danina mogłaby wynosić od 13 tys. zł rocznie, czyli około 1,1 tys. zł miesięcznie, aż do 113 tys. zł rocznie (9,4 tys. miesięcznie). W zależności od szacunków nowych wydatków budżetowych związanych z pomocą niepełnosprawnym.
Z kolei "DGP" zastanawia się, czy nie nadchodzi czas trzeciej stawki podatkowej. Dziennik ustalił, że resort finansów dostał zlecenie przeprowadzenia symulacji związanych z wprowadzeniem trzeciej, najwyższej stawki PIT, która miałaby dotknąć najlepiej zarabiających.
"Gdyby trzymać się obecnej skali podatkowej, 0,5 proc. najwięcej zarabiających, o których mówił premier, to ok. 124 tys. podatników. Na taką grupę mogłaby być nałożona trzecia stawka podatku. Według najnowszych danych - za 2015 rok - do tej grupy zaliczali się ci, których roczne dochody z pracy wyniosły 175–180 tys. zł. A więc ich miesięczne dochody brutto to ok. 14,5–15 tys. zł" - czytamy w "DGP".
Autor: tol//dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock