Zamrożenie kursu na wcześniejszym poziomie (sprzed 15 stycznia) byłoby istotnym naruszeniem umów - powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, który był gościem Moniki Olejnik w programie "Kropka nad i" w TVN24. Według niego kurs franka nie wzrośnie powyżej 5 zł.
We wtorek zebrał się Komitet Stabilności Finansowej. Minister finansów, prezes NBP, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego oraz prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego dyskutowali na temat wpływu decyzji banku centralnego Szwajcarii dotyczącej franka szwajcarskiego na sytuację polskiego rynku finansowego, ze szczególnym uwzględnieniem sektora bankowego.
Pomocna dłoń od banków
- Dzisiaj na spotkaniu padła jednogłośna decyzja ze strony banków, że będą stosować rynkową, ujemną stopę procentową franka szwajcarskiego - powiedział Belka. Jak dodał, banki mogą powstrzymać się także od żądania od swoich klientów tzw. doubezpieczenia, czyli dodatkowego zastawu. - To pogarszałoby sytuacje kredytobiorców - zaznaczył.
Podkreślił, że bankowcy mają świadomość, ze nagła zmiana kursu franka nie jest sprawą rutynową. - Perswadujemy bankom, żeby wzięły część ryzyka na siebie i ostrożnie postępowały wobec tych, którzy mają problem ze spłatą kredytu.
Belka powiedział, że zamrożenie kursu na wcześniejszym poziomie (sprzed 15 stycznia) byłoby "istotnym naruszeniem umów".
Ogromne ryzyko
Zdaniem prezesa NBP ok. 2-2,5 proc. ludzi ma problemy ze spłatą kredytu we frankach. - Jak ktoś chce wziąć kredyt na 30 lat w walucie, w której nie zarabia to naraża się na straszliwe ryzyko - podkreślił.
Dodał, że trzeba poczekać jaki skutek będzie miała decyzja Szwajcarii. - Nie wiadomo czy kurs franka się utrzyma, zobaczymy co zrobi Europejski Bank Centralny, który w tym tygodniu może obniżyć stopy procentowe. Wkroczyliśmy w epokę bardzo niskich stop procentowych, także ujemnych. To rzecz, która kilka lat temu wydawała się nie do wyobrażenia - powiedział.
Według niego, frank nie będzie kosztował więcej niż 5 zł. - To co się miało stać to już się stało - powiedział.
Zrzutka na banki?
Zaznaczył, że "frankowicze" nie są w tak trudnej sytuacji jak się powszechnie mówi. - Kredyty stałyby się prawdziwym problemem gdyby w Polsce nastąpił kryzys gospodarczy i wzrost bezrobocia. 3/4 problemów ze spłatą kredytów bierze się z utraty zatrudnienia. - powiedział gość Moniki Olejnik. - 95 proc. "frankowiczów" mieszka w mieszkaniach i domach, na który wzięli kredyt, więc ich determinacja w spłacaniu rat jest bardzo duża - dodał.
Według niego pomoc rządowa dla “frankowiczów” oznaczałoby wielkie kłopoty dla banków. - Gdyby ten problem uregulować ustawowo, to w sytuacji dramatycznej musielibyśmy się zrzucać na banki. Upadłość banków byłaby katastrofą - stwierdził.
Według niego, obecnie mamy do czynienia z festiwalem pomysłów dla “frankowiczów”. - To niebezpiecznie. Bo jeśli pomóc im, to dlaczego nie „złotówkowiczom”? - pytał.
Do sądu?
Zdaniem Belki nie należy się spodziewać masowego napływu wniosków kredytobiorców do sądów przeciwko bankom.
- Jeśli sąd w Polsce uzna, że mamy do czynienia z niedozwoloną spekulacją to będzie to zupełnie nowa sytuacja. Nie sądzę by do tego doszło, sądy są u nas w tej kwestii powściągliwe - powiedział o kredytach w zagranicznych walutach prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, który był gościem Moniki Olejnik w programie "Kropka nad i" w TVN24.
Autor: tol / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24