Po przeszło czterech latach od cofnięcia tzw. przepisów Salazara, które zamroziły ceny wynajmu mieszkań w Portugalii, centra dużych miast wracają do życia. Największymi beneficjentami są masowo przybywający do tego kraju turyści oraz młodzież.
Wiele wydanych przed 2013 r. przewodników turystycznych oswajało urlopowiczów z odbiegającym od europejskich standardów widokiem centrów dużych portugalskich miast. Przestrzegano przed dużą degradacją budynków nie tylko w śródmieściach Lizbony i Porto, ale też Bragi, Coimbry, Guimaraes czy Faro.
Nieprzyjemne wspomnienia
Zagraniczni goście skarżyli się również na mało atrakcyjną ofertę hotelową w centrach portugalskich miast, z Lizboną na czele. Wielu miało nieprzyjemne wspomnienia z wynajmu mieszkań.
- Kilka lat temu przyjechałem w ramach programu Erasmus do Lizbony. Słyszałem o możliwości taniego wynajmu w centrum stolicy, więc tam rozpocząłem poszukiwania lokum. Szybko jednak zrozumiałem, że mieszkania na starówce nie nadają się do użytkowania, i są wręcz niebezpieczne. W jednym pogryzły mnie pluskwy, w innym o mały włos nie zostałem ugodzony fragmentem odpadającego gzymsu - powiedział Michał z Poznania, którego dziś zachwyca duża ilość odnowionych budynków w centrum Lizbony.
Nowe życie
Były student odnotował, że w portugalskiej stolicy wiele starych budowli, które dotychczas świeciły pustkami, przerabianych jest na tanie hotele o niższym standardzie. Najwięcej z nich usytuowanych jest w najstarszych dzielnicach miasta, takich jak Alfama, Chiado czy Baixa.
Helder Sena, właściciel jednej z lizbońskich kamienic, powiedział, że dzięki odmrożeniu czynszów mógł wyremontować swój budynek. - Wcześniejsze prawo było skrajnie niekorzystne dla właścicieli budynków (...). Musiałem wielokrotnie dopłacać do wynajmu mieszkań, bo czynsz, jaki płacili lokatorzy, nie przekraczał 30 euro miesięcznie. Dziś pobieram od nich blisko trzy razy więcej, dzięki czemu mogę inwestować w modernizację obiektu - powiedział.
Przepisy
Lizbończyk przypomniał, że wprowadzona w 2012 r. nowelizacja przepisów, a wraz z nią tzw. nadzwyczajna podwyżka czynszów, ma obowiązywać do 2022 r. Wtedy właśnie nastąpi pełna liberalizacja cen mieszkań wynajmowanych na podstawie umów sprzed 1991 r., objętych tzw. prawem Salazara. Do tego czasu ich lokatorzy nie mogą płacić w skali roku więcej niż 0,06 proc. wartości wynajmowanego mieszkania.
Alberto Miranda, ekspert ds. nieruchomości z Uniwersytetu Lizbońskiego, zauważa, że zwane "salazarowskimi" przepisy obrosły kilkoma mitami.
- Po pierwsze, wprowadzane w latach 50. przepisy zakazujące podwyższania czynszu nie obejmowały całego kraju. (Wieloletni dyktator Portugalii, Antonio de Oliveira) Salazar przygotował je tylko dla Lizbony i Porto. Po drugie, po upadku jego reżimu w 1974 r. lewicowe ugrupowania polityczne rozszerzyły obowiązywanie tych absurdalnych przepisów na cały kraj, przyczyniając się do stopniowej degradacji ponad 250 tysięcy budynków. Choć zrobiono to już dawno po śmierci Salazara, przepisy wciąż określane są jako salazarowskie - przypomina Miranda.
Nadużycia
Ekspert wskazał też na liczne nadużycia w interpretacji znowelizowanych i obowiązujących do dziś przepisów z 1990 r. o wynajmie mieszkań. Jak przypomniał, ustawa przewidywała, że tylko osoby w wieku emerytalnym będą mieć prawo do płacenia zamrożonego czynszu.
- Kiedy w 1990 r. parlament wprowadzał osłonę socjalną dla starszych lokatorów, by chronić ich przed nagłymi wydatkami w efekcie podniesienia czynszu, niewiele osób przypuszczało, że przepis ten będzie tak sprytnie obchodzony. Choć dziś nie żyje już prawie żaden z ówczesnych staruszków, ich potomkowie uzurpują sobie prawo do płacenia niższych opłat za wynajem, twierdząc, że przywilej dotyczył nie ich rodziców, ale samego lokalu. W naszym kraju wciąż 33 proc. użytkowników mieszkań nie płaci zgodnych z cenami rynkowymi opłat za wynajem - ocenia Miranda.
Inny stołeczny ekspert, ekonomista Miguel Monteiro uważa, że możliwość podniesienia do 0,06 proc. wartości objętych przez prawo Salazara czynszów w portugalskich mieszkaniach korzystnie wpłynęła na gospodarkę.
- Po czterech latach gołym okiem widać, jak zniesienie przepisów z czasów Salazara zdynamizowało nasze miasta. Po urealnieniu cen wynajmu właściciele zyskali środki na remonty i inne inwestycje. Pojawiły się nowe hotele i schludne prywatne kwatery na wynajem dla turystów. W konsekwencji napływu nowych mieszkańców ożywił się też lokalny sektor usług i handlu, bardzo zyskała gastronomia - powiedział Monteiro.
Ściągnąć młodych
Ekspert wskazał też na rozwijane przez duże portugalskie miasta inicjatywy w przyciąganiu młodych ludzi do odradzających się śródmieść. - Lizbońska starówka opustoszała w ostatnich dekadach. Jeszcze przed rokiem mieszkało tam zaledwie 2000 osób, w większości emerytów. Dziś sytuacja powoli się zmienia, przybywa młodych lokatorów - dodaje.
Wynajmowanie mieszkań w centrach dużych miast jest dziś coraz popularniejsze wśród młodych Portugalczyków, a samorządy na różne sposoby ich do tego zachęcają. Na przykład w Bradze zaoferowano młodym lokale w masowo odwiedzanym przez turystów śródmieściu w ramach licytacji za symboliczne 1 euro. Szansę na tanie mieszkanie mają tam osoby w wieku między 18. a 35. rokiem życia, które urodziły się lub w przeszłości mieszkały już w tym mieście.
Wzrost zainteresowania starymi mieszkaniami w centrum miasta widoczny jest w Lizbonie, gdzie wciąż nie brakuje opustoszałych budynków w złym stanie. Aby zachęcić młodzież do ich nabywania lub wynajmu, stołeczny ratusz uruchomił specjalny program zachęt. Ci, którzy zdecydują się na remont wynajmowanych lub kupowanych mieszkań, mogą liczyć na ulgi podatkowe.
Stołeczni urzędnicy szacują, że młode małżeństwa nabywające podupadające lokale w centrum miasta muszą zapłacić za nie średnio 60 tys. euro.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock