Rekordowe wyniki aktywności i sprzedaży deweloperów musiały w końcu odbić się na cenach mieszkań. Indeks Cen Transakcyjnych znajduje się najwyżej od dokładnie sześciu lat - czytamy w najnowszym raporcie Home Broker i Open Finance.
Jak wskazano w raporcie, mimo realnej wizji pojawienia się na rynku tysięcy tanich mieszkań na wynajem pochodzących z programu Mieszkanie Plus, Polacy nie przestają kupować nieruchomości.
Najnowszy odczyt Indeksu Cen Transakcyjnych Home Brokera i Open Finance ma wartość 859,84 pkt. - najwyższą od sierpnia 2011 roku. Ceny mieszkań w głównych ośrodkach miejskich wzrosły w ciągu roku o 3,4 proc. Warto jednak zwrócić uwagę na dynamikę w ostatnich miesiącach, przez ostatnie pół roku stawki wzrosły o 5,7 proc. - czytamy.
Poza tym, regularnie otrzymujemy informacje o kolejnych rekordach w działalności deweloperów. W okresie styczeń-lipiec tego roku wystąpili oni o ponad 80 tysięcy pozwoleń na budowę mieszkań, o prawie 40 procent więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Zdaniem ekspertów, imponują także wzrosty liczby rozpoczętych budów (28 procent rok do roku) i lokali oddanych do użytkowania (10 procent rok do roku). Tak wysoka aktywność firm jest pochodną zainteresowania ze strony kupujących.
Drożej w wielu miastach
Z obliczeń Home Brokera wynika, że we wszystkich najważniejszych miastach ceny mieszkań w ostatnim roku wzrosły.
Na szczególną uwagę zasługują Gdańsk i Łódź, gdzie roczna zmiana jest największa. W pierwszym mieście wzrost wyniósł 11,5 proc., a w drugim 28,1 proc.
Wskazano, że to nie jest jednak tak, że inwestorzy rzucili się na lokale w Łodzi i ceny poszybowały w kosmos. Za taką zmianą stoi raczej zmiana struktury kupowanych nieruchomości. Gdy sprzedaje się mniej mieszkań starszych, a więcej nowych, w lepszych lokalizacjach, przeciętna cena transakcyjna rośnie. Nie znaczy to jednak, że rosną wyceny konkretnych lokali - tłumaczą eksperci.
Mediana ceny metra kwadratowego wzrosła w większości miast, jedynymi dużymi miastami z obniżkami są Białystok, Gdynia i Katowice. Poza wspomnianymi Gdańskiem i Łodzią, po stronie wzrostów warto zauważyć Poznań (+7,5 proc.), Kraków (+4,3 proc.), Warszawę (+3,5 proc.) i Wrocław (+1,6 proc.).
Piąty miesiąc z rzędu w górę poszła przeciętna cena w Warszawie, na początku roku było to poniżej 7 tysięcy złotych za metr kwadratowy, aktualnie zaś wartość ta przekracza 7350 złotych.
Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w ostatnim roku ceny transakcyjne na stołecznym rynku pierwotnym najbardziej wzrosły na Bemowie, Bielanach, Ochocie i Wilanowie (5-6 proc.). Z kolei na rynku wtórnym jedyną dzielnicą, gdzie wzrost przekroczył 5 proc. była Praga Południe, za to na Ochocie i Włochach przeciętne stawki obniżyły się o ponad 6 proc.
Przyczyny wzrostów
Jak czytamy w raporcie, w ostatnich miesiącach mieszkania kupują zarówno osoby dysponujące gotówką jak i ci, którzy posługują się kredytem bankowym.
Jeśli chodzi o rynek kredytowy, to rośnie zarówno przeciętna kwota, jak i liczba pożyczek. Jest to efektem korzystnej sytuacji gospodarczej, w której przy niskich stopach procentowych spada bezrobocie, rosną pensje, a pracownicy czują się bezpieczniej na swoich stanowiskach. Są więc skłonni do podejmowania takich decyzji jak zakup mieszkania. Dotyczy to zarówno osób inwestujących w lokal pod wynajem, jak i tych, którzy kupują nieruchomość dla siebie.
Z obliczeń Open Finance wynika, że trzyosobowa rodzina o zarobkach w wysokości dwukrotności średniej krajowej, chcąca dziś kupić mieszkanie, może pożyczyć na 30 lat około 480 tysięcy zł, co jest kwotą o około 70 tysięcy wyższą niż rok temu.
Dokąd zmierzamy
Eksperci wskazują, że sytuacja na rynku mieszkaniowym poprawia się już od ponad czterech lat. Początkowo o trendzie decydował rosnący popyt gotówkowy, ale od początku 2017 roku rośnie też popyt na kredyty mieszkaniowe. Ten przez siedem miesięcy bieżącego roku wzrósł o około 16 proc. - wynika z szacunków Biura Informacji Kredytowej.
Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że o kredyt jest trudniej. Banki wymagają 20-procentowego wkładu własnego, a marże kredytowe rosną. Dążenie to ułatwia dobra sytuacja na rynku pracy, która skutkuje rosnącymi wynagrodzeniami i poziomem zatrudnienia.
Ponadto, eldorado trwa też dzięki rekordowo niskiemu poziomowi stóp procentowych. To skutkuje niskim oprocentowaniem kredytów i lokat. Szczególnie dzięki słabej ofercie dla oszczędzających Polacy szukają alternatywy dla swoich pieniędzy, znajdując ją na rynku mieszkań na wynajem - zauważono.
Jednocześnie dodając, że póki co nie powinni obawiać się braku najemców biorąc pod uwagę jak wielu Ukraińców przyjechało do Polski w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Rzadko kupują oni mieszkania (w 2016 roku niewiele ponad tysiąc), częściej stają się najemcami. Z szacunków Open Finance wynika, że zajmują przynajmniej 100-200 tysięcy mieszkań, a pamiętajmy, że w Polsce wynajmowanych jest oficjalnie około 650-700 tysięcy lokali.
Jakie zagrożenia
Autorzy raportu podkreślają, że popyt przewyższa podaż i to pomimo rekordowej aktywności deweloperów. Ich zdaniem, nie sposób ocenić jak długo sytuacja ta będzie jeszcze trwała, ale motorem wzrostu może być inicjatywa, którą niedawno zgłosił prezydent Andrzej Duda.
Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o funduszu wsparcia kredytobiorców. Paradoksalnie może on przynieść ulgę nie tylko kredytobiorcom walutowym, ale też doprowadzić do wzrostu popytu na mieszkania - zwrócono uwagę.
Jak tłumaczą eksperci, nowe prawo to dodatkowe koszty dla banków - nawet 3,2 mld zł rocznie. Podobnym obciążeniem był tzw. podatek bankowy, a wiązać można go ze spadkiem oprocentowania lokat o około 0,4-0,5 pkt. proc. To znowu zmotywowało wiele osób do zakupu mieszkania na wynajem, co pozwala dziś zarobić nawet ponad cztery razy więcej niż przeciętny bankowy depozyt - czytamy.
Przed rynkiem nie brakuje jednak zagrożeń, które mogą doprowadzić do bolesnej korekty.
Wielkimi krokami zbliża się bowiem koniec programu Mieszkanie dla Młodych. Lada moment na rynek zaczną trafiać też mieszkania budowane w ramach programu Mieszkanie Plus, a jeśli wierzyć zapowiedziom, to stawki czynszu mieszkań oferowanych w jego ramach mogą być nawet trzykrotnie niższe niż na rynku. To może doprowadzić do spadku popytu na mieszkania.
Do tego z każdym dniem coraz bliższa staje się perspektywa podwyżek stóp procentowych, przez które kredyty mogą zdrożeć, a oprocentowanie lokat wzrosnąć stając się znowu realną alternatywą dla inwestowania w mieszkania. Takie ruchy z łatwością mogą schłodzić rozgrzany rynek mieszkaniowy - zauważają autorzy raportu.
Autor: mb//bgr / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock