To reakcja na możliwość stosowania praktyk zagrażających konkurencji - mówi rzeczniczka Komisji Europejskiej Amelia Torres. Kontrolerzy KE sprawdzają dokumentację unijnych firm współpracujących z Gazpromem lub będących jego współwłasnością. Rosjanie reagują spokojnie i mówią, że nie mają nic do ukrycia. Zaś prezydent Litwy mówi o symbolicznym początku wspólnej polityki energetycznej UE.
Inspektorzy KE niezapowiedzianie weszli do 20 firm zajmujących się dostawami, przesyłem i magazynowaniem gazu w 10 krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Wśród badanych firm są spółki kontrolowane w całości (np. Gazprom Germania) lub częściowo (np. Lietuvos dujos) przez Gazprom, jak również z rosyjskim koncernem współpracujące - np. niemiecki RWE czy polskie PGNiG i Gaz-System.
Unijne prawo obowiązuje wszystkich w UE
To reakcja na możliwość stosowania praktyk zagrażających konkurencji - oświadczyła rzeczniczka Komisji Europejskiej Amelia Torres. Zaznaczyła, że w tym wypadku nie ma znaczenia, czy chodzi o spółkę spoza Unii. - Jeśli te firmy uzyskują zyski z UE, muszą stosować się do unijnego prawa konkurencji - powiedziała Torres.
Jeśli te firmy uzyskują zyski z UE, muszą stosować się do unijnego prawa konkurencji. rzeczniczka Komisji Europejskiej Amelia Torres
KE podejrzewa, że kontrolowane firmy mogą być zaangażowane w antykonkurencyjne praktyki albo posiadają informacje o stosowaniu takich praktyk. Chodzi m.in. o podział rynku, ograniczanie dostępu do sieci przesyłowej gazu i dywersyfikacji dostaw oraz stosowanie zawyżonych cen.
Spokojna reakcja Rosjan
Na kontrolę KE, po kilkunastu godzinach milczenia, zareagowały Gazprom i rosyjskie ministerstwo energetyki. W wydanym oświadczeniu Gazprom podkreślił, że "sam fakt kontroli nie oznacza, że doszło do naruszenia prawa antymonopolowego UE".
Koncern podkreślił, że jest nadal otwarty na dialog z władzami krajów członkowskich UE i Komisją Europejską. W podobnym tonie komunikat wydał resort energetyki Rosji.
Wojna o "trzeci pakiet"
Kontrole są efektem wejścia w życie nowych regulacji unijnych, tzw. trzeciego pakietu energetycznego.
Przewiduje on m.in. rozdział dostaw gazu od zarządzania gazociągami tak, by do infrastruktury przesyłowej mieli dostęp wszyscy gracze rynkowi. KE uważa, że gdy pojawiają się wolne moce w gazociągach, a koszt inwestycji został zwrócony, to infrastruktura powinna być ogólnie dostępna.
Inspekcja niezależnie od jej wyników, ma wymiar symboliczny i oznacza początek wspólnej polityki energetycznej. Oznacza to, że wreszcie Komisja Europejska i instytucje europejskie zaczynają w sposób bardziej zgodny mówić o wspólnych europejskich interesach energetycznych. prezydent Litwy Dalia Grybauskaite
Obiekcje do trzeciego pakietu energetycznego wielokrotnie wyrażał premier Putin oraz sam Gazprom, który obawia się także o planowane inwestycje jak np. gazociąg South Stream.
Zdaniem Rosjan, nowe przepisy w niektórych krajach UE mogą doprowadzić do wywłaszczenia infrastruktury, której obecnie właścicielem lub współwłaścicielem jest rosyjski Gazprom.
Sam fakt kontroli nie oznacza, że doszło do naruszenia prawa antymonopolowego UE. Gazprom
Wspólny front UE?
Pierwszym członkiem UE, które zgodnie z trzecim pakietem uchwalił prawo odbierające firmom Gazpromu jednoczesną kontrolę nad dostawami gazu na rynek i nad systemem gazociągów była Litwa.
Dziś jej prezydent Dalia Grybauskaite oświadczyła, że inspekcja "niezależnie od jej wyników, ma wymiar symboliczny i oznacza początek wspólnej polityki energetycznej". W ocenie prezydent "oznacza to, że wreszcie Komisja Europejska i instytucje europejskie zaczynają w sposób bardziej zgodny mówić o wspólnych europejskich interesach energetycznych".
Źródło: PAP, Interfax, RIA Novosti, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: gazprom.ru