Domy zasilane w energię pozyskiwaną w blisko 100 procentach ze źródeł odnawialnych - to nie futurystyczna wizja, lecz rzeczywistość, jaką udało się stworzyć mieszkańcom czterotysięcznej duńskiej wyspy Samso.
Projekt uniezależnienia wyspy od paliw kopalnych narodził się dziesięć lat temu - w 1998 roku. Pierwszy krok polegał na zbudowaniu 11 turbin wiatrowych, z których każda mierzy 60 metrów wysokości. Wyspiarze sami zgromadzili środki konieczne do inwestycji.
- To fascynujące, że udało się nam to osiągnąć tak niewielkim nakładem środków. Chociaż zainwestowailśmy równowartość 84 milionów dolarów. Ta kwota wydaje się duża na 4 tysiące mieszkańców, ale jej zebranie okazało się nie tak trudne - mówi Jorgen Tranberg, właściciel jednej z turbin. Turbiny wiatrowe nie wystarczą jednak by wyspę ogrzać. W tym celu uruchomiono kotłownię, która spala słomę z lokalnych upraw żyta i pszenicy. Zielony system energetyczny na Samso uzupełniają jeszcze panele solarne.
Pojazdy mechaniczne na Samso ciągle jeszcze wykorzystują tradycyjne paliwo. Ten niekorzystny efekt równoważy jednak eksport energii z turbin wiatrowych, które zasilają system energetyczny Danii na kontynencie.
Samso jest dowodem, że alternatywna dla ropy i węgla energia nie jest mżonką. Na wyspę przyjeżdżają przedstawiciele z innych państw, które chcą wprowadzić u siebie podobne rozwiązania.
Warto dodać, że inwestycja w jedną turbinę zwraca się po około 7 latach. Energia wiatrowa stanowi obecnie jeden procent wytwarzanej na świecie energii. Inwestuje w nią ponad 70 państw na całym świecie. Liderami są USA, Hiszpania i Chiny.
Źródło: TVN CNBC Biznes