- Zapowiada nam się rekordowy rok - mówi "Gazecie Wyborczej" Piotr Krupa, prezes wrocławskiej firmy Kruk, ściągającej długi. Windykatorzy, jako jedni z niewielu, mają się dobrze w kryzysie. Firmom rosną zaległości, a oni mają pełne ręce roboty - zauważa gazeta.
Krupa prognozuje, że będzie lepiej niż w ubiegłym roku, który dotąd był najlepszym w historii zarządzanej przez niego firmy. Wtedy zarobiła na czysto blisko 18 mln zł, dwa razy tyle, co w 2007 r.
To nie odosobniony przykład firmy windykacyjnej, która skorzystała na kryzysie: - Od początku roku wartość napływających do nas zleceń wzrosła o ok. 20 proc. - mówi gazecie Maciej Harczuk z Euler Hermes.- Z naszych informacji wynika, że w pierwszej połowie roku liczba firm ogłaszających upadłość wzrosła do 290. To o połowę więcej niż rok temu - dodaje.
Przejmują złe kredyty
W rekordowym tempie rosną zaległości firm. Od początku roku wartość kredytów korporacyjnych, które banki uznają za zagrożone, skoczyła z 13,5 do 21,5 mld zł. Banki coraz częściej odsprzedają złe kredyty zewnętrznym windykatorom. - W czerwcu odkupiliśmy kolejne trzy duże portfele wierzytelności bankowych. W ostatnich dniach zakończyliśmy też największą transakcję na rynku rumuńskim, gdzie odkupiliśmy portfel wierzytelności wart 330 mln zł - mówi Krupa.
W trudnej sytuacji jest też coraz więcej indywidualnych klientów. Według informacji Infomonitora, na koniec maja było ich już blisko 1,4 mln, a ogólna kwota przeterminowanych płatności zbliżała się do 10 mld zł. Najczęściej zalegamy z opłatami za telefon komórkowy, telewizję cyfrową czy spłatą karty kredytowej.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24