Sytuacja w branży motoryzacyjnej powoli się stabilizuje i jesteśmy raczej dobrej myśli. Tak niemal jednym głosem mówią szefowie firm motoryzacyjnych, obecni na imprezie Motor Show we Frankfurcie. Hitem tegorocznych targów są samochody elektryczne i hybrydowe, w których producenci aut pokładają największe nadzieje.
Szefowie takich firm jak Porsche czy Volkswagen oczekują poprawy sytuacji w branży już w przyszłym roku. W walce o rynkowy tort producentom mają pomóc nowe modele.
I tak na przykład firma IndiKar pokazała we Frankfurcie odświeżonego, elektrycznego Trabanta, w sam raz do jazdy po mieście. Nowy Trabi ma trafić na drogi w ciągu 3 lat.
We Frankfurcie powiało też luksusem - Bentley ujawnił szczegóły techniczne modelu Mulsanne i po raz pierwszy pokazał światu jego wnętrze. Maserati zaprezentował model Gran Cabrio, który wejdzie do produkcji wiosną przyszłego roku. Nowymi autami chwali się też Opel - jest wśród nich nowa Astra IV, która będzie produkowana w Gliwicach, czy elektryczna Ampera.
Branża chce jeszcze dopłat
We Frankfurcie jednym z najważniejszym tematów jest to, jaka okaże się kondycja branży, kiedy wygasną już rządowe programy dotacji do kupna nowych aut. Według Carlosa Ghosna, prezesa Renault, branżę czeka wtedy zimny prysznic, dlatego ważne jest to, by rządy wycofywały się z takich dopłat stopniowo.
- W krótkim terminie programy dopłat do złomowania aut są korzystne - bo podnoszą popyt i wspierają motoryzację. Jednocześnie trzeba myśleć realistycznie - programy się skończą, a wtedy trzeba być gotowym, by stawić czoła rzeczywistości. Nie sądzę, by nadmiar takich dopłat służył branży - bo producenci zaczną za bardzo na nich polegać. To, co zrobiono w 2009 roku, jest dobre. Przedłużenie dotacji w niektórych krajach nawet do 2011 roku też jest korzystne, bo ułatwia koncernom łagodne dostosowanie się do warunków na rynku - powiedział.
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes/EPA