Sektor publiczny płaci lepiej niż prywatny, a kobiety nie zarabiają dużo mniej niż mężczyźni - wynika z najnowszego raportu GUS, o którym pisze środowa "Rzeczpospolita".
Jak pisze "Rz", kurczy się także różnica pomiędzy najlepiej i najgorzej zarabiającymi. W 2006 r. ci pierwsi otrzymywali 4,5 razy więcej od najbiedniejszych. W 2008 było to już 4 razy więcej, a dwa lata temu - 3,9. Jak pisze "Rzeczpospolita", jedna dziesiąta najgorzej zarabiających dostaje co miesiąc do 1,4 tys. zł, a jedna dziesiąta tych najlepiej zarabiających – ponad 5,9 tys. zł.
Biedy mniej
Z raportu wynika też, że w Polsce zmniejszają się obszary biedy. Zdaniem ekspertów ta tendencja utrzyma się. Wskazują oni, że firmy lepiej wynagradzają pracowników wykonujących proste zawody. Wszystko dlatego, że to właśnie o nich często rywalizują zagraniczni pracodawcy.
Zmniejsza się także różnica płac kobiet i mężczyzn. Choć statystycznie nadal wynosi ona ponad 17 proc., to w przeliczeniu na godziny maleje do 9 proc. Mężczyźni zarabiają średnio 23 zł, a kobiety 21 zł. Pomimo tego różnica w całkowitych zarobkach jest zauważalna. Gazeta pisze, że wynika ona z krótszego przeciętnego czasu pracy kobiety. Panie spędzają w pracy o cztery godziny mniej tygodniowo niż mężczyźni. Dodatkowo kobiety częściej korzystają ze zwolnień lekarskich np. na dziecko, za które otrzymują płacę o 20 proc. niższą.
Lepiej w budżetówce
Z raportu wynika też, że to sektor publiczny płaci lepiej niż prywatny. Pensje są tam wyższe przeciętnie o 13 proc., a uwzględniając wynagrodzenie za godzinę pracy, różnica wzrasta nawet do 30 proc. Jednak ta dysproporcja jest m. in. efektem tego, że pracownicy w prywatnych firmach pracują dłużej i na godzinę zarabiają mniej.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24