Tylko w przypadku ewidentnych naruszeń zasad konkurencji przedsiębiorcy będą dobrowolnie poddawać się karze w postępowaniu antymonopolowym, by uzyskać 10-proc. obniżkę kary - uważają eksperci. Taką możliwość daje rządowy projekt, którym w tym tygodniu zajmie się Sejm.
Zgodnie z przyszłą ustawą przedsiębiorca sam będzie mógł zwrócić się do UOKiK o dobrowolne poddanie się karze w postępowaniu antymonopolowym; będzie wówczas mógł liczyć na 10-proc. obniżkę kary.
To za mało?
Projekt zakłada ponadto, że prezes UOKiK będzie mógł ostrzegać klientów np. przed reklamami wprowadzającymi ich w błąd jeszcze w toku prowadzonego postępowania. Ostrzeżenia miałyby być wydawane w formie postanowienia. Przedsiębiorca taką decyzję będzie mógł zaskarżyć, jednak to nie wstrzyma jej wykonania do momentu rozstrzygnięcia tego przez sąd. W projekcie zaproponowano ponadto, by za ograniczanie konkurencji na rynku odpowiadali, oprócz firm jako takich, także ich szefowie. Maksymalna kara pieniężna dla osób fizycznych miałaby wynosić 2 mln zł. Prawo do nakładania na "osobę zarządzającą" kary za dopuszczenie do naruszenia przez firmę zasad konkurencji miałby prezes UOKiK. Adwokat Joanna Affre z kancelarii prawnej Accreo Legal podkreśliła, że rozwiązania projektu noweli ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów mogą przyczynić się do usprawnienia postępowań przed UOKiK i wzmocnić jego pozycję w walce z kartelami. Pozytywnie oceniła usprawnienie programu leniency. Umożliwia on przedsiębiorcy uczestniczącemu w niedozwolonym porozumieniu uniknięcie kary lub uzyskanie jej obniżenia w zamian za dostarczenie informacji nt. zmowy. - Obecnie tylko podmiot, który jako pierwszy poinformuje Urząd o niedozwolonych praktykach, może liczyć na całkowite zwolnienie z kary. Projekt przewiduje wprowadzenie nowej instytucji leniency plus. Zgodnie z nią przedsiębiorca, który złoży wniosek leniency jako drugi lub kolejny, będzie mógł uzyskać dodatkowe obniżenie kary, jeśli poinformuje urząd o innej zmowie, w której również uczestniczył - podkreśliła. Ustawodawca - jak dodała - chce w ten sposób zachęcić przedsiębiorców do ujawniania innych porozumień niż te objęte postępowaniami toczącymi się już przed urzędem i przyczynić się do szerszego stosowania procedury leniency.
Zbyt mała zachęta
- Z pewnością wiele podmiotów rozważy złożenie takiego wniosku ze względu na możliwość uzyskania obniżki kary i szybszego zakończenia postępowania antymonopolowego - oceniła Affre. Jednak - jej zdaniem - należy zastanowić się, czy przewidywana obniżka nie powinna być wyższa.
- Redukcja kary jedynie o 10 proc. prawdopodobnie spowoduje, że przedsiębiorcy będą korzystać z tej opcji tylko w przypadku ewidentnych naruszeń, które trudno byłoby obronić przed sądem. Nie będzie ona jednak zachętą dla przedsiębiorców, by przyznać się do antykonkurencyjnych praktyk w mniej oczywistych sprawach - zaznaczyła. Podobnego zdania jest ekspert prawny BCC Radosław Płonka. - Obniżka kary jedynie o 10 proc. prawdopodobnie spowoduje, że instytucja ta będzie stosowana w przypadkach ewidentnych naruszeń. Tymczasem intencją ustawodawcy było raczej zachęcenie przedsiębiorców do przyznania się do nieuczciwych praktyk rynkowych w sprawach mniej oczywistych - powiedział.
UOKiK może skrzywdzić?
Odnosząc się do propozycji, by prezes UOKiK mógł ostrzegać klientów np. przed reklamami wprowadzającymi ich w błąd jeszcze w toku prowadzonego postępowania, Affre oceniła: - To bez wątpienia pozwoli Urzędowi jeszcze efektywniej zwalczać nieuczciwe działania skierowane przeciwko konsumentom. Zauważyła zarazem, że "pochopne stosowanie tego rozwiązania może jednak grozić wyrządzeniem przedsiębiorcy nieodwracalnej szkody i utraty renomy, niejednokrotnie budowanej przez lata". Podobnie uważa ekspert Konfederacji Lewiatan Bartosz Wyżykowski. - Sam cel, czyli zapewnienie szybszej i skuteczniejszej ochrony potencjalnie zagrożonym konsumentom, zasługuje na poparcie - i wydaje się, że proponowana regulacja może się do tego przyczynić - ocenił. Z drugiej jednak strony - jak mówił - propozycja ta w obecnym kształcie nie chroni w wystarczającym stopniu tych przedsiębiorców, którzy nie będą się zgadzać z oceną UOKiK.
- Co prawda na etapie prac podkomisji uregulowano, że ostrzeżenie następować będzie w formie postanowienia, na które przedsiębiorcy przysługiwać będzie zażalenie, jednak samo jego wniesienie nie będzie wstrzymywało wykonania postanowienia z mocy prawa - wskazał. - Dopiero Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na wniosek przedsiębiorcy, który takie zażalenie wniesie, będzie mógł wstrzymać wykonanie postanowienia, a więc publikację ostrzeżenia. A należy pamiętać, że zażalenie wnosi się za pośrednictwem prezesa UOKiK, który je następnie przekazuje sądowi wraz z aktami sprawy - zaznaczył Wyżykowski. Zatem - kontynuował - od wniesienia zażalenia do jego rozstrzygnięcia przez sąd może upłynąć dużo czasu.
- Nawet rozstrzygnięcie na korzyść przedsiębiorcy nie umożliwi odwrócenia skutków wynikających z publicznego ostrzeżenia, np. w postaci utraty renomy czy reputacji. Z kolei możliwość dochodzenia odszkodowania będzie niezwykle utrudniona - dodał ekspert Konfederacji Lewiatan.
Odpowiedzialność szefów
Komentując zapis projektu, by za ograniczanie konkurencji na rynku odpowiadali, oprócz firm jako takich, także ich szefowie. Affre wskazała: "Krytycy tego rozwiązania wskazują m.in., że przewidywane kary są niewspółmiernie wysokie, oraz że znowelizowane przepisy doprowadzą do skupienia w rękach prezesa urzędu funkcji dochodzeniowych, oskarżycielskich i orzeczniczych bez zapewnienia osobom fizycznym niezbędnych gwarancji procesowych, w szczególności pełnego prawa do obrony". - Problematyczne może być też dokładne określenie kręgu osób zajmujących stanowiska kierownicze w przedsiębiorstwie, które podlegałyby odpowiedzialności. Z przepisów nie wynika wprost, czy odpowiedzialność finansową ponosiliby tylko członkowie zarządu, czy na przykład również dyrektorzy, menedżerowie wyższego szczebla bądź osoby zarządzające lokalnymi strukturami przedsiębiorstwa - dodała.
Nawet 5 lat
Affre zwróciła też uwagę, że bardzo istotna zmiana w projekcie to wydłużenie terminu przedawnienia antymonopolowego. Do tej pory postępowanie w sprawie praktyk ograniczających konkurencję nie mogło być wszczęte przeciwko przedsiębiorcy, jeżeli od końca roku kalendarzowego, w którym zaprzestano nieuczciwej praktyki, upłynęło 12 miesięcy. Projekt zakłada wydłużenie terminu przedawnienia aż do 5 lat. - Jest to z pewnością rozwiązanie niekorzystne dla przedsiębiorców - stwierdziła. Adwokat zauważyła, że projekt ma też usprawnić kontrolę koncentracji. Wprowadza on dwuetapową procedurę rozpatrywania przez UOKiK wniosków w przypadku skomplikowanych koncentracji oraz skraca czas trwania postępowań w sprawie tzw. prostych koncentracji. W sprawach, które nie będą budzić wątpliwości UOKiK, Urząd będzie miał jeden miesiąc na rozpatrzenie wniosku, a w sprawach bardziej skomplikowanych termin ulegnie przedłużeniu o kolejne cztery miesiące. - Takie rozwiązanie z pewnością przyspieszy działanie urzędu w tego typu postępowaniach, a w przypadku koncentracji przedsiębiorstw możliwości jak najszybszego zakończenia procedury przed UOKiK ma zazwyczaj niebagatelne znaczenie - zaznaczyła.
Autor: msz//gry / Źródło: PAP