2,5 mln Polaków zachowało się racjonalnie i zdecydowało się na dywersyfikację ryzyka, co jest najlepszym zabezpieczeniem przed nieznaną przyszłością - powiedział twórca reformy emerytalnej z 1999 r. prof. Marek Góra.
W poniedziałek ZUS poinformował o zarejestrowaniu 2 mln 564 tys. 72 deklaracji osób, które chcą, by część ich składki emerytalnej nadal trafiała do otwartych funduszy emerytalnych. Ok. 2 proc. z tych wniosków ma być jeszcze zweryfikowana.
Najlepsze zabezpieczenie
Zdaniem prof. Góry wynik ten oznacza, że ponad 2,5 mln wybrało podział składki, a tym samym zdecydowało się na zdywersyfikowanie ryzyka związanego z przyszłymi emeryturami. - To jest w gruncie rzeczy najlepsze zabezpieczenie przed nieznaną przyszłością. Ponieważ nikt nie wie, jak sytuacja w przyszłości będzie wyglądała, dlatego warto zastosować się do starej zasady, zgodnie z którą nie wkłada się wszystkich jaj do jednego koszyka. Podział składki jest właśnie postępowaniem zgodnym z tą zasadą - powiedział Góra. Według niego decyzja, przed którą przyszli emeryci zostali postawieni była "nie w porządku". Bo nikt nie wie, co będzie lepsze - ZUS, czy OFE - podkreślił profesor. - Po drugie, ta decyzja była niesymetryczna (kto chciał zostać w OFE musiał to zadeklarować, w przeciwnym razie całość składki jest przekazywana do ZUS - red.). Gdyby niezrobienie niczego oznaczało, że część składki zostaje w OFE, to na pewno ZUS nie zebrałby 2,5 mln osób, które zebrały OFE. Warto sobie z tego zdać sprawę - uważa profesor.
Racjonalne zachowanie
Góra jest zdania, że na 2,5 mln deklaracji nie można patrzeć, jak na sukces OFE, czy ZUS. - Myślę, że ludzie, którzy zdecydowali się na utrzymanie podziału składki i dywersyfikację ryzyka postąpili po prostu racjonalnie. Ale ta racjonalność nie prowadzi do lepszych wyników, ale do bezpieczniejszego funkcjonowania systemu emerytalnego. Podział składki to bezpieczeństwo - zaznaczył. Przypomniał, że reformie emerytalnej z 1999 r., której częścią było stworzenie systemu OFE, przyświecało hasło: "bezpieczeństwo dzięki różnorodności". Góra dodał, że część oszczędności emerytalnych zarządzanych przez fundusze jest niewielka - znacznie mniejsza niż pierwotnie planowano. - Krótkookresowe potrzeby budżetowe okazały się silniejsze i proporcje te zostały zmienione - powiedział Góra. Zdaniem profesora wybór między OFE, a ZUS był częścią operacji księgowej, która ma za zadanie poprawę wizerunku fiskalnego Polski, ale dla gospodarki niczego nie zmieni. - Dla ludzi ta zmiana także nie oznacza wiele, poza jedną bardzo ważną rzeczą - dotyczącą zaufania do systemu emerytalnego. Ono zostało bardzo istotnie podważone, a wręcz zdewastowane. Dyskusja, która się toczyła na ten temat nie dotykała istoty problemu, ale tylko tego, czy ktoś woli zarządcę państwowego oszczędności emerytalnych, czy prywatnego - ocenił Góra.
Jaka emerytura?
Według niego wybór między OFE, a ZUS nie będzie miał większego znaczenia, jeśli chodzi o wysokość przyszłej emerytury. - OFE nie były nigdy wprowadzane, jako coś lepszego od ZUS-u, ale jako coś innego niż ZUS. Chodziło o to, aby te dwie części nawzajem się wspierały, nie dlatego, że któraś jest lepsza, ale dlatego, że są to różne części systemu - powiedział.
Autor: ToL/km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24