Europa chce bezpieczeństwa energetycznego. W tym celu coraz chętniej spogląda w stronę gazu łupkowego. Jednak, jak przewidują analitycy, temu źródłu energii trudniej będzie zawojować Stary Kontynent niż USA. Wynika to z przepisów prawa oraz obaw o środowisko – podaje "The Economist".
Gaz łupkowy odmienił oblicze rynku energetycznego w USA. Jego produkcja od 2000 roku wzrosła dwunastokrotnie. Obecnie wydobycie jest na poziomie 4,9 biliona metrów sześciennych rocznie, co stanowi niemal jedną czwartą całkowitej produkcji gazu tego kraju. Proporcja ta może wzrosnąć nawet do połowy do roku 2035. Wraz z eksploatacją złóż, ceny gazu drastycznie spadają. Jeszcze niedawno Stany Zjednoczone były zależne od importu gazu ziemnego w postaci ciekłej (LNG). Teraz prawdopodobnie staną się eksporterem gazu. Korzyści te dostrzegła także Europa.
Stary Kontynent ma porównywalne z amerykańskimi złoża gazu łupkowego, nadającego się do wydobycia. Cytowana przez "The Economist" rządowa agencja America’s Energy Information Administration, szacuje je na około 639 bilionów metrów sześciennych, w porównaniu do 862 bilionów metrów sześciennych w USA. Jednak, jak twierdzi Peter Hughes z Ricardo Strategic Consulting, gaz nadający się do wydobycia a jego opłacalność, to dwie różne kwestie.
Sytuacja w USA i Europie
Koszty eksploatacji w Europie są wyższe z kilku powodów. Po pierwsze, geologia Starego Kontynentu jest mniej korzystna do prowadzenia eksploatacji. Złoża gazu łupkowego znajdują się na większej głębokości i są przez to trudniejsze do wydobycia. Po drugie, USA mają długą historię wydobycia ropy naftowej i gazu. W jej trakcie rozwinęła się olbrzymia i konkurencyjna gałąź przemysłu naftowego, która dysponuje doskonałym sprzętem, wiedzą i umiejętnościami.
Europa takiego przemysłu jeszcze nie posiada. W roku 2008, w czasie boomu gazowego w USA, działało tam 1600 platform wiertniczych. W chwili obecnej na terenie Europy funkcjonuje ich zaledwie 100. Bardziej konkurencyjny rynek amerykański wymusza spadek cen i kosztów. Według szacunków Deutsche Banku, na które powołuje się "The Economist", koszt uruchomienia jednej platformy w Europie może wynosić nawet 14 milionów dolarów. Jest to kwota trzy i półkrotnie większa niż w Stanach Zjednoczonych.
Po trzecie, amerykański przemysł gazowy jest znacznie mniej ograniczony przepisami niż w Europie. Wreszcie, jeśli w USA firma prowadzi odwierty próbne w miejscach niezbadanych geologicznie i natrafi na złoża, to uzyskuje dostęp do sieci istniejących gazociągów, w celu dostarczenia gazu na rynek. Europa nie posiada tak rozbudowanej sieci, ani przepisów pozwalających na prowadzenie tego typu odwiertów.
Europejskie kraje podzielone
Niektóre europejskie kraje są chętne do odtworzenia amerykańskiego boomu na gaz łupkowy. Na terenie Polski mogą znajdować się największe złoża gazu łupkowego w Europie. Wydano już koncesje na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż gazu łupkowego 20 firmom. Jednak premier Donald Tusk uważa, że wydobycie komercyjne ruszy dopiero w roku 2014.
Inne kraje w Europie odnoszą się do kwestii gazu mniej gorliwie. Jest to wynikiem obaw o środowisko. Francja, która może mieć bogate złoża wydała moratorium (dokument o zawieszeniu i wstrzymaniu działań związanych z eksploatacją gazu łupkowego – red.) na szczelinowanie hydrauliczne (proces umożliwiający wydobycie gazu ze skał – red.), na czas określenia zagrożeń dla środowiska wynikających z takich działań.
Co ze środowiskiem?
Na liście zagrożeń związanych z wydobyciem gazu łupkowego znajdują się zatrucie wód gruntowych chemikaliami pochodzącymi z płynów używanych w procesie szczelinowania oraz wycieki metanu. Gaz ten przyczynia się do powstawania efektu cieplarnianego. Kolejna obawa dotyczy wstrząsów sejsmicznych, które czasami towarzyszą wydobyciu gazu. Zjawisko to zostało niedawno zaobserwowane w pobliżu odwiertu próbnego w Wielkiej Brytanii. W sierpniu Republika Południowej Afryki poszła w ślady Francji i również wydała moratorium na szczelinowanie.
Amerykanie również niepokoją się wpływem szczelinowania hydraulicznego na środowisko. Europa jednak obawia się znacznie bardziej. Jest to między innymi spowodowane faktem, że zachód kontynentu jest gęściej zaludniony niż tereny, na których prowadzi się wydobycie w USA.
Eksploatacja złóż gazu łupkowego jest znaczenie bardziej destrukcyjna niż w przypadku innych węglowodorów. Na przykład, potrzebna jest większa liczba odwiertów, by uzyskać produkcję porównywalną z wydobyciem gazu konwencjonalnego. Proces szczelinowania wymaga ogromnych ilości wody dostarczanej na miejsce wydobycia, co wiąże się z hałasem i utrudnieniami dla okolicznych mieszkańców. Spowoduje to prawdopodobnie większy sprzeciw opinii publicznej wobec wydawania koncesji na odwierty.
Koncesje na eksploatację w USA
Ponadto w Europie jest także inne prawodawstwo niż Stanach Zjednoczonych. W USA prawa do minerałów należą do właściciela ziemi. W Europie ziemia najczęściej należy do państw. Wobec tego, kiedy amerykańscy właściciele ziemi widzą możliwość prowadzenia odwiertów, widzą też zyski. Europejczycy zaś widzą wielkie, brzydkie platformy. (Jeśli jednak w USA gaz znajduje się pod ziemią należącą do państwa, uzyskanie koncesji jest trudniejsze).
Amerykańskie koncesje zazwyczaj obligują firmy do wydobycia gazu niezależnie od tego, czy warunki rynkowe są korzystne czy nie. Gaz płynie zatem bez względu na cenę rynkową. Właściciele ziemscy natomiast nieustannie otrzymują wynagrodzenie za prace prowadzone na ich ziemi. W prawodawstwie europejskim takie zapisy nie istnieją.
Paul Stevens z think-tanku Chatham House uważa, że przemysł wydobycia gazu łupkowego w USA idzie niemal całkowicie w dobrą stronę. W Europie idzie on w stronę przeciwną. Ale nie całkowicie.
Rosja grozi palcem
Jak zauważa "The Economist", Europejczycy żarliwie dbają o środowisko. Lecz dbają również o bezpieczeństwo dostaw energii oraz o jej cenę. Wiele krajów Starego Kontynentu kupuje gaz od Rosji, która często stosuje go jako broń, za pomocą której wywiera naciski na sąsiadów. Być może właśnie z tej przyczyny Polska najszybciej w Europie postawiła na gaz łupkowy. Kolejny zaniepokojony sąsiad Rosji, Ukraina, przyznała niedawno koncesje na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż gazu łupkowego dwóm dużym zachodnim koncernom, a mianowicie Exxon Mobilowi i Shellowi.
Ceny gazu w Europie są niemal dwukrotnie wyższe niż w USA. Stanowi to zachętę dla firm zainteresowanych wydobyciem. Ceny gazu konwencjonalnego w Europie są silnie powiązane z cenami ropy naftowej. Kontrakty gazowe zawierane są na wiele lat i narzucają minimalne kwoty importu niezależnie od warunków rynkowych. Powoduje to, że lokalna produkcja gazu łupkowego, który jest dostarczany na elastycznych warunkach, wygląda atrakcyjnie.
Gazprom, który jest państwowym rosyjskim gigantem gazowym, często umniejsza rolę wysiłków zmierzających do wydobycia gazu łupkowego. Jest to oznaką, że szefowie koncernu są zaniepokojeni. Jednak może minąć dłuższy czas, zanim odczują oni efekty produkcji tego paliwa. W USA rewolucja gazu łupkowego zaczęła się 20 lat temu, a jej efekty widoczne są dopiero od 5 lat. Paul Stevens sądzi, że proces ten może trwać w Europie równie długo. Jednakże, kiedy wydobycie komercyjne ruszy, może ono odmienić oblicze rynku energetycznego również w Europie.
Źródło: "The Economist"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24