Gimnazja i licea, tak jak szkoły wyższe, zmagają się z niżem demograficznym. Coraz częściej reklamują się więc w internecie, kinach i na ulicach, czasem sięgają też po pomoc specjalistów, np. agencji PR - pisze środowa "Gazeta Wyborcza".
- Szkoły wchodzą na ścieżkę komercyjnej walki i jeśli jestem zdziwiony, to tylko tym, iż dzieje się to dopiero teraz - mówi dr Jacek Trębecki, specjalista od wizerunku z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
I dodaje: - Byle tylko nie poszło to w stronę desperacji, tak jak w przypadku niektórych prywatnych uczelni wyższych, które kuszą przyszłych studentów możliwością wylosowania laptopa czy wycieczki.
Reklama wszędzie
"Gazeta Wyborcza" przytacza przykład reklam, jakie pojawiły się w ostatnim czasie. Jedna z nich dotyczy II LO w Bochni. Reklamę wyprodukowano na zlecenie starostwa powiatowego, a występuje w niej Krzysztof Buczek, mistrzowi Europy i wicemistrzowi świata w karate tradycyjnym, który na co dzień jest uczniem II LO. W reklamie zaprezentował swoje umiejętności. Gazeta zauważa, że starostwo w Bochni ma wprawę w reklamowaniu szkół. Ubiegłoroczny spot obejrzało w internecie niemal 100 tys. osób.
Teraz starostwo zapłaciło za emisję spotu w lokalnych kinach - pisze "Gazeta Wyborcza". Rzecznik placówki podkreśla, że szkoła chce być w ten sposób tam, gdzie młodzież.
Gazeta zauważa, że w internecie można obejrzeć setki filmów szkół publicznych. Niektóre z nich to dzieła uczniów i nauczycieli, a inne agencji reklamowych. Te same filmy wyświetlane są też w lokalnych telewizjach kablowych.
- Klasyczne targi edukacyjne, gdzie szkoły wystawiają się na stoiskach, odgrywają coraz mniejszą rolę - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Andrzej Karaś, dyrektor dwóch zespołów szkół w Poznaniu. Dyrektor w tym roku zainwestował w reklamę internetową. Reklama znalazła się też - jak pisze gazeta - na samochodach nauczycieli - ramki na tablice rejestracyjne z napisem: "Chcesz wiedzieć więcej o szkole? Zadzwoń".
Kto płaci?
"Gazeta Wyborcza" pisze, że w szkołach prowadzonych przez Karasia za reklamy zapłacono z pieniędzy zarobionych m. in. na wynajmowaniu sal. Gazeta pisze też, że zdarzają się przypadki, że za promowanie szkół zapłacili rodzice. Niekiedy promocję szkół da się sfinansować z funduszy unijnych.
Walka o uczniów zrobiła się zacięta z powodu niżu demograficznego - zauważa gazeta.
Autor: mn//gry / Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza