Piotr Walter, który 1 stycznia 2013 roku zostanie nowym wiceprezesem holdingu ITI, udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej".
Skąd pomysł, żeby dołączył pan do zarządu Grupy ITI? Piotr Walter: To naturalna zmiana miejsc, sukcesja, która była zaplanowana od początku istnienia ITI. Ojciec przechodzi na stanowisko honorowego prezydenta grupy ITI, a ja zajmuję jego stanowisko w zarządzie ITI. Opuszczam jednocześnie fotel, który zajmuję obecnie, bo uważam, że nie da się tych wymagających funkcji połączyć. W przeszłości, w 2001 r., dokonaliśmy już podobnej operacji. Wtedy również wszedłem w buty ojca. Operacja przebiegła sprawnie i jestem przekonany, że tak będzie i tym razem. Jak to będzie wyglądało w szczegółach? Czy nadal będzie nadzorował pan cały pion telewizyjny? Wchodzę do zarządu grupy ITI, która ma więcej aktywów niż tylko telewizyjne, więc i zakres moich obowiązków będzie szerszy. Jak wspomniałem, przejmę obowiązki ojca, który zajmował się wieloma sprawami. TVN jest najważniejszym aktywem Grupy ITI, więc oczywiście będę też wykorzystywał moje doświadczenie telewizyjne zasiadając na przykład w radzie nadzorczej TVN. Czy będzie forsował pan jakieś poważne, radykalne zmiany w strategii Grupy ITI? Poza TVN to także m. in. Multikino i klub sportowy Legia... Nie ma takiej potrzeby. Przechodzę do ITI w drodze sukcesji, a nie rewolucji, która nie jest potrzebna. Oczywiście chciałbym zaproponować też coś nowego, ale na to będzie jeszcze czas. Jest wiele potencjalnych obszarów do rozmowy, np. chciałbym namówić partnerów biznesowych, żeby spojrzeli nieco inaczej na niektóre kierunki rozwoju, m. in. na produkcję treści wideo. Czy w grę będą wchodziły fuzje i przejęcia w tym obszarze? Jeszcze nie czas, żeby redefiniować strategicznie kierunki rozwoju. Grupa ma swoją przemyślaną strategię i skutecznie ją realizuję. Ja włączę się w ten proces i postaram się go wesprzeć swoją wiedzą i pomysłami. Docelowo Francuzi mają przejąć kontrolę nad telewizją TVN. Czy ma pan jakieś informacje, że mariaż ITI z Vivendi może się nie udać? Wręcz przeciwnie. Jestem gorącym zwolennikiem strategicznego partnerstwa z Canal+ i jestem pewien, że wspólnie będziemy w stanie stworzyć dodatkową wartość dla wszystkich akcjonariuszy. Proces finalizacji obu transakcji na poziomie ITI i TVN znajduje się w końcowej fazie. Przypomnę, że Markus Tellenbach (prezes TVN – red.) na niedawnej konferencji, mówił, iż porozumienie z Canal+ zostanie sfinalizowane do końca roku. Czy przewiduje pan w niedalekiej przyszłości jakieś wydarzenia jednorazowe, które mogą całkowicie zmienić obraz Grupy ITI czy TVN? Nie. Nie przewiduję tego typu zdarzeń. Rozwijamy się, dostosowujemy do potrzeb i sytuacji na rynku. Wyniki TVN za trzeci kwartał i dobre przyjęcie naszej jesiennej ramówki pokazują, że robimy to skutecznie. Czy będzie pan forsował jakieś zmiany w strukturze zarządzania Grupy ITI? Obecny model zarządzania w Grupie ITI dobrze się sprawdza i nie ma potrzeby wprowadzania zmian w tym obszarze. A zarząd TVN został właśnie poszerzony o pięciu merytorycznych członków, co dodatkowo podnosi jego kompetencje i taki kierunek zmian oceniam jako właściwy. Jak pan ocenia działalność telewizyjną w dobie spowolnienia gospodarczego? To nie jest łatwy biznes. Objawy zadyszki można już było zauważyć w 2009 r. Uważam, że powinniśmy być przygotowani zarówno na pesymistyczny, jak i optymistyczny scenariusz. Z jednej strony powinniśmy skupić się na ochronie i budowie wizerunku i marki, a z drugiej na utrzymaniu i poprawianiu marż i wyników finansowych. Restrukturyzacja w TVN trwa. Czy cięcie kosztów już się skończyło? Restrukturyzacja to za duże słowo. Dostosowujemy się do trudnych warunków rynkowych, co wymaga od firmy elastyczności i oszczędności. Te działania przynoszą oczekiwane efekty finansowe i co najważniejsze, nie wpływają negatywnie na jakość naszej oferty. Musimy jeszcze przyjrzeć się temu, jak działają niektóre procesy biznesowe i jak funkcjonuje cała firma aby znaleźć obszary, w których tkwią niewykorzystane rezerwy. Czy widzi pan jeszcze potrzebę jakiś głębszych cięć, jak np. wyłączenie niektórych kanałów? Nie mamy na dzisiaj takich planów. Rynek się zmienia i oczywiście nie wszystkie biznesy, jak np. konkursy esemesowe, mają szanse dalej rosnąć. Wpływy z tego źródła maleją, więc musimy wdrażać nowe pomysły, żeby je zastąpić. Czy grupa zamierza wejść mocniej w obszar e-commerce? To jeden z obszarów, które uważnie analizujemy pod kątem zwiększania przychodów. Gdzie jeszcze grupa może szukać przychodów? Proszę spojrzeć na naszą rosnąca aktywność w obszarze online, w tym VoD (video na żądanie). Nasza platforma internetowa TVN Player jest bardzo dobrze przyjęta przez odbiorców, zwiększa zasięg i przychody. Do takich produktów potrzebny jest jednak kontent. Bez tego w tym biznesie nie ma czego szukać. Rozwój technologii pozwala, żeby widz, w którym nasze produkcje wywołują określone emocje, został z nami dłużej i tu tkwi duży potencjał do wykorzystania. Kto jest dla was wzorcem w tym obszarze? Jesteśmy jednymi z pionierów. Na świecie podobnych przykładów w tej skali nie jest zbyt dużo. Tak naprawdę dopiero budujemy tego typu rynek i usługi. Pana ojciec mocno zaangażował się w kapitałowe wejście ITI do klubu sportowego Legia Warszawa. Jak pan ocenia przyszłość tej inwestycji? Nie brakuje spekulacji, że Legia będzie przez was sprzedana... Krótkoterminowym celem ITI powinno być utrzymanie Legii w stanie samofinansowania się, co nie wyklucza w dłuższym okresie czasu analizy różnych strategicznych opcji.
Źródło: "Rzeczpospolita"