Górniczy pat trwa. Mimo deklarowanej zarówno przez górników jak i Kompanię Węglową gotowości do rozmów, na razie nie ma mowy o wznowieniu negocjacji. Poniedziałkowy strajk kosztował firmę ok. 43 mln zł. A to może być tylko początek fali protestów w górnictwie. Dziś w Jastrzębskiej Spółce Węglowej odbywa się referendum strajkowe.
W poniedziałek 16 kopalń wchodzących w skład Kompanii Węglowej wstrzymało na dobę wydobycie. Szacuje się, że firmę będzie to kosztować ok. 43 mln zł (dzienne wydobycie węgla sięga 200 tys. ton). Strajk ostrzegawczy zorganizowały związki zawodowe. Górnicy domagają się prawie 7-procentowego wzrostu płac jeszcze w tym roku i 14-procentowego w przyszłym oraz podwyższenia ekwiwalentu barbórkowego o 500 złotych. Kompania jest w stanie zgodzić się na niespełna 5 procent w tym, 11 w przyszłym roku oraz zaliczkową wypłatę 500 złotych z przyszłorocznej "czternastki". Większość górników zapewnieniom zarządu jednak nie wierzy. W środę związkowy sztab protestacyjny spotka się ponownie. Jeżeli do tego czasu nie dojdzie do negocjacji w sprawie podwyżek, związkowcy zapowiadają, że ogłoszą datę strajku generalnego. - Nie wycofamy się z naszych postulatów. W innych branżach płace idą w górę, w górnictwie stoją w miejscu - przekonywał Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności".
Bez węgla nie będzie prądu
Strajk generalny w górnictwie w pierwszej kolejności dotknąłby tych, którzy ogrzewają swoje domy węglem kamiennym. Już teraz Kompania Węglowa nie nadąża z produkcją tzw. węgli kwalifikowanych. To najbardziej wydajne paliwo stosowane głównie w popularnych piecach retortowych (ekogroszek). Niektóre kopalnie, m.in. Chwałowice, jeszcze na długo przed strajkiem, wprowadziły zapisy na węgiel. Nie można go już kupić od ręki, trzeba telefonicznie umówić się po odbiór. Dłuższa przerwa w wydobyciu dotknęłaby też elektrownie, największych odbiorców węgla w kraju. Każda z kopalń ma co prawda zapasy węgla, które mogą starczyć na kilka tygodni. Ale górnicy, ogłaszając strajk, za każdym razem blokują też wysyłkę węgla wagonami do elektrowni.
Dostać kawałek "węglowego tortu"
Górnicy zapowiadają, że jeśli spółka nie spełni ich postulatów, po poniedziałkowym strajku ostrzegawczym przystąpią do strajku generalnego. - Koniunktura na węgiel jest bardzo dobra. Według naszych informacji, nie ma większych przeszkód, by płace mogły wzrosnąć w tym i przyszłym roku - mówił w TVN24 Wacław Czerkawski. - Prezesi zdają sobie sprawę, że z tymi płacami górników do kopalń nie przyjmą nowych osób, a teraz wchodzimy w okres tzw. luki pokoleniowej. Bez większych zarobków nie będzie kto miał w kopalni pracować - dodał.
"Strajk pogorszy sytuację płacową w przyszłym roku" Kompania Węglowa to największa górnicza firma w Europie. W 16 kopalniach zatrudnia ok. 63,5 tys. osób. - Protest oznacza ok. 43 mln zł strat na dobę. To pogorszy sytuację płacową Kompanii Węglowej w przyszłym roku i zawęża obszar negocjacji w tej sprawie ze związkami - ocenił w TVN CNBC Biznes prezes firmy Grzegorz Pawłaszek. - Składaliśmy różne propozycje, spotykaliśmy się; chcieliśmy dołożyć do funduszu płac dodatkowe 95 mln zł. Związki uznały, że to zbyt mało (…). Wierzymy, że jednak dogadamy się z organizacjami związkowymi w interesie firmy i pracowników – powiedział prezes, podkreślając, że strajk nikomu nie służy. Pawłaszek uważa, że do rozmów górników z zarządami firm nie ma potrzeby włączać rządu, co sugerowały związki zawodowe. - Spółka to firma i rząd nie może wpływać na jej decyzje - powiedział Pawłaszek.
Rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej liczy na zrozumienie związkowców i nie wyklucza dalszych podwyżek w drugim półroczu 2008 roku. - Proponowana przez nas podwyżka w skali 10 a nawet 11 procent w dziejach Kompanii jeszcze nie miała miejsca. Chcemy przystąpić do rozmów w drugim półroczu deklarując, że jeżeli będą takie możliwości finansowe Kompanii, to oczywiście wtedy ta podwyżka może być większa - mówił w TVN24 Madej.
Sytuacja w górnictwie coraz poważniejsza
Oprócz kopalń Kompanii Węglowej, poniedziałkowy strajk objął także samodzielną kopalnię „Budryk”, która stała całą dobę i niektóre kopalnie Katowickiego Holdingu Węglowego, gdzie strajk trwał 2 godziny. W „Budryku” od ubiegłego tygodnia kilku związkowców prowadziło głodówkę w proteście przeciwko warunkom połączenia tej kopalni z Jastrzębską Spółką Węglową. Rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, Ryszard Fedorowski, poinformował, że „Sierpień 80” zorganizował strajk w dwóch kopalniach. Na dół nie zjechała załoga kopalni „Wujek” oraz część załogi kopalni „Murcki”. Kopalnie „Staszic”, „Mysłowice-Wesoła” i „Wieczorek” pracują normalnie. Pozostałe związki rozpoczęły w poniedziałek kolejną turę negocjacji płacowych z zarządem i nie włączyły się w organizację protestu. Nie strajkują kopalnie Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ale i tu także trwają spory płacowe. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej odbywa się dziś referendum strajkowe. Związkowcy chcieli podwyżek w tym roku o 11 proc. W negocjacjach zeszli do 9,5 proc. Zarząd proponuje 8,5 proc., tłumacząc to gorszymi wynikami spółki, zmniejszeniem wydobycia węgla oraz stosunkowo wysokim wzrostem płac w spółce w poprzednich latach. Na przyszły rok związki chcą zwiększenia tzw. stawek zaszeregowania o 10 proc. - Rząd mógłby się włączyć do rozmów i pośredniczyć w nich - mówił w TVN CNBC Biznes Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności".
Źródło: TVN24, PAP, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24