Największy w kraju banki i największy w Polsce ubezpieczyciel są pod kontrolą Skarbu Państwa. Czy tak powinno zostać czy raczej należy sprywatyzować do końca PKO BP i PZU?
Są w Polsce przedsiębiorstwa, których nikomu przedstawiać nie trzeba. I od lat - mimo, że obecnie konkurencja mocna i liczna - są w swoich branżach swoistymi ikonami. Ale w dzisiejszej sytuacji finansowej - zdaniem rządzących - grzechem byłoby nie skorzystać z ugruntowanej pozycji zarówno PKO BP jak i PZU. Więc prywatyzacja może stać się faktem.
- Każdy z nas staje czasem przed problemem, że ma mieszkanie i ma do wyboru albo je wynajmować albo sprzedać. Zawsze się wybiera korzystniejszy dla siebie wariant i wtedy argument, że można sprzedawać coś, co przynosi zyski z wynajmu, jest argumentem nie do końca rozsądnym - mówi prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC.
Generują zyski
W banku PKO BP, który na rynku funkcjonuje od 92 lat - o prywatyzacji nie mówi się na głos. Ostrożność banku - ponadstandardowa. Być może dlatego, że to sprawa delikatna. Bank obsługuje obecnie ponad 5,5 miliona rachunków indywidualnych, niemal 2 razy tyle, co należący do Włochów drugi w kolejności Pekao SA. Ale to nie wszystko, bo sam bank raportuje, że klientów detalicznych ma prawie 8 milionów.
Do tego zajmuje się pieniędzmi kilkudziesięciu tysięcy firm.
Potrzebna jest więc rozsądna decyzja. Jak to zrobić, żeby na banku zarobić i to nie jednorazowo, a jednocześnie nie tracąc nad nim kontroli?
Podobne pytania rodzą się w przypadku PZU. Choć tu na dziś sprawa prywatyzacji, po zeszłorocznej emisji 30 procent akcji na giełdzie, jest zamknięta. Grupa generuje zyski, a Skarb Państwa nie zamierza pozbywać się pakietu kontrolnego.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24