Sytuacja na rynku motoryzacyjnym robi się poważna. Sprzedaż nowych aut w Polsce w ciągu roku drastycznie spadła. Wielcy producenci nie przedłużają umów z pracownikami, dilerzy sprzedają auta bez marży, a pół miliona ludzi zatrudnionych w sektorze ze strachem myśli o przyszłym roku bo prognozy są fatalne.
Sądząc po tym co się dzieje w salonach mogłoby się wydawać że nie jest źle - klienci przychodzą, oglądają, testują Tyle, że niekoniecznie kupują. - Szacujemy, że na koniec roku będziemy mieli kilkunastoprocentowy spadek sprzedaży. Nastąpiło oczekiwane przez nas załamanie związane z możliwością odliczenia podatku VAT - mówi Adam Pietkiewicz (Polska Grupa Dealerów).
"Wielu mówi, że to zapaść"
Druga część roku była już dotknięta kolejnym kryzysem finansowym, który nas bardzo dotknął. Wielu mówi, że to zapaść Tomasz Przygucki z Przyguccy Inter-Car
Auta z kratką napędzały sprzedaż na koniec zeszłego roku, w którym zarejestrowano ponad 300 tysięcy nowych aut. W tym prawdopodobnie będzie to o 40 tysięcy mniej. Dlatego dealerzy - mimo wysokiego kursu euro - kuszą wyprzedażami. Robią wszystko, by poprawić wyniki.
- Staje się to u niektórych praktyką, że sprzedaż odbywa się z bardzo minimalną marżą, lub wręcz bez marży - mówi Wojciech Drzewiecki, z Instytutu Badań Rynku Samochodowego Samar.
Importerzy aut japońskich tego roku szczególnie nie zaliczą do dobrych. Na początku uderzyła w nich fala problemów po tsunami. - Efektem była zmniejszona dostępność samochodów w Polsce. No i oczywiście efektem była mniejsza podaż i popyt na te auta. A to odbiło się oczywiście także na naszych wynikach sprzedaży - mówi Robert Mularczyk, rzecznik prasowy Toyota Motor Poland.
Wszyscy bez wyjątku liczyli, że ten rok będzie lepszy, że w drugiej połowie coś się ruszy. I rzeczywiście był ruch, ale nie taki jakiego oczekiwali. - Druga część roku była już w cieniu kolejnego kryzysu finansowego, który nas bardzo dotknął. Wielu mówi, że to zapaść - twierdzi Tomasz Przygucki z Przyguccy Inter-Car.
"Sytuacja robi się poważna"
Sytuacja robi się bardzo poważna. Jeśli nic się nie zmieni, jeśli spadek w przyszłym roku się pogłębi staniemy w obliczu bardzo poważnego kryzysu Ivan Hodac z Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów
Może jeszcze nie zapaść, ale poważny problem. Nie tylko Polski. W całej unii sprzedaż aut jeśli nie spada - jak w Hiszpanii czy Grecji - to jak choćby w Niemczech przestała rosnąć.
- Sytuacja robi się bardzo poważna. Jeśli nic się nie zmieni, jeśli spadek w przyszłym roku się pogłębi staniemy w obliczu bardzo poważnego kryzysu - mówi Ivan Hodac z Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów.
I nie będzie już tylko chodziło o dealerów czy importerów aut. Kryzys może dotknąć cały polski przemysł motoryzacyjny. W fabrykach praca wciąż idzie pełną parą, produkowane są nowe modele aut, ale jest też lekka obawa.
- My jeszcze w dalszym ciągu mamy pracowników z agencji tymczasowych, wziętych w związku z wprowadzeniem nowego modelu. I niestety pewnie z nimi nie będziemy przedłużali umów aż przyjdą lepsze czasy - mówi Andrzej Korpak z General Motors Manufacturing Poland.
"Nie ma co odkrywać Ameryki"
Dyrektor Korpak jest optymistą - wierzy, że kryzys nas ominie, że Polacy przestaną się bać i ruszą na zakupy. Ale ostatnio podczas spotkania ludzi branży proponowano też inne rozwiązania. - Nie ma co odkrywać Ameryki, 19 krajów europejskich wprowadziło w miejsce różnych swych podatków podatek uzależniony od parametrów ekologicznych, który w polskim systemie mógłby zastąpić akcyzę - mówi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. To mogłoby pobudzić sprzedaż nowych aut,
ant/fac
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn