Rosyjska spółka Transnieft nie zamierza naprawiać rurociągu "Przyjaźń", za pośrednictwem którego była dostarczana ropa do należącej do Orlenu rafinerii w Możejkach. Transnieft twierdzi, że zepsuty odcinek znajduje się na terytorium Białorusi, więc to ona powinna dokonać remontu.
- To nie nasze terytorium i nie nasza rura. Nasza odpowiedzialność kończy się na granicy. Ropociąg (zepsuta część - red.) należy do Białorusi, nie do nas - powiedział rzecznik prasowy Transnieft Igor Diomin dla wtorkowego wydania dziennika "Vilniaus Diena".
Przypomniał, że za tranzyt ropy są pobierane pieniądze i że pieniądze są pobierane m.in. w celu dokonywania bieżących remontów. - Dlaczego mamy naprawiać cudzą rurę? - zapytał Diomin.
W lipcu 2006 roku rosyjski Transnieft zawiesił dostawy ropy do rafinerii z Możejkach, tłumacząc to awarią na odcinku rurociągu "Przyjaźń", którym rosyjska ropa płynęła do przejętej 15 grudnia 2006 roku przez polski PKN Orlen rafinerii. Ropa do rafinerii jest dostarczana obecnie tankowcami i koleją. Taka sytuacja pogorszyła kondycję finansową rafinerii i sprawiła, że Orlen od dłuższego czasu rozważa jej sprzedaż.
"To nie decyzja polityczna"
Diomin zaprzeczył doniesieniom jakoby przerwanie dostaw ropy do Możejek było decyzją polityczną. W zeszłym tygodniu rosyjska "Nowaja Gazieta", powołując się na dokumenty portalu Wikileaks, napisała, że za wstrzymaniem dostaw ropy do rafinerii w Możejkach na Litwie w 2006 r. stał rosyjski wicepremier Igor Sieczin; według publikacji krok ten miał zmusić polski PKN Orlen do zrezygnowania z kupna Mazeikiu Nafta, zanim Komisja Europejska zatwierdzi tę transakcję.
Według Diomina, ropociąg został zamknięty z powodu awarii, a wznawianie dostaw ropy do Litwy nie opłaca się przede wszystkim ze względu na to, że rafineria w Możejkach ma za małą moc przerobową i ze względu na "reżim prezydenta Łukaszenki".
Rzecznik podkreślił, że dostawy ropy nie zostaną wznowiono rurociągiem "Przyjaźń" "niezależnie od tego, kto będzie zarządzał Możejkami: Polacy, czy Rosjanie".
- Jeżeli władza przyjmie decyzję (o wznowieniu dostaw ropy - red.), będziemy ją wykonywali, ale ze względów ekonomicznych to nie ma sensu, niezależnie od tego, do kogo należałyby Możejki - powiedział Diomin.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24