Bilion dolarów - nawet tyle może kosztować rosyjską giełdę i inwestorów polityka Władimira Putina. To równowartość około 7 tysięcy dolarów na każdego obywatela rosyjskiego - wyliczył "The Economist".
"The Economist" podkreśla, że choć za spadki na rosyjskiej giełdzie nie jest odpowiedzialny jedynie i wyłącznie rosyjski rząd, niemniej inwestorzy z niepokojem patrzą na twardą linię Kremla.
Do pozostawiania pieniędzy w Rosji zniechęca ich nie tylko brak chęci porozumienia z Unią Europejską. Także wcześniejsze zdarzenia, jak uwięzienie Michaiła Chodorkowskiego czy wydalenie Williama Browdera, menedżera jednego z funduszy hedgingowych, który prowadził kampanię przeciwko korupcji. Kłopoty mają również zagraniczne koncerny, takie jak BP czy Shell, którym coraz trudniej współpracować z lokalnymi partnerami. Ma to swoje odbicie w postaci spadającej kapitalizacji rosyjskiej giełdy.
Luka na bilion dolarów
Obecnie rosyjski rynek jest wart 735 miliardów dolarów. Brytyjski tygodnik postanowił ocenić go pod kątem wyników innych gospodarek wschodzących. Jak się okazuje, w ich przypadku wartości wskaźnika ceny do zysku z akcji wynosi 12,5. Jednak dla Rosji wskaźnik ten jest stosunkowo niski i wynosi 5,2. Tak więc, gdyby Rosja rozwijała się w podobnym, co inne gospodarki wschodzące tempie, czytaj: miała podobny wskaźnik cena/zysk, to kapitalizacja jej giełdy sięgnęłaby 1,77 biliona dolarów.
W ten sposób widzimy, że Rosji "brakuje" więc ponad biliona dolarów. Na każdego obywatela Rosji przypadłoby ok. 7000 dolarów straty.
Większość Rosjan nie zauważa tego problemu, ponieważ nie posiadają wielkich oszczędności, a jeśli już je mają - to nie obracają nimi na giełdzie. Z pewnością jednak, jak pisze brytyjski tygodnik, "spadki na moskiewskim parkiecie, będą bardzo bolały wielu oligarchów, którzy są blisko Putina". Następstwem konfrontacyjnego zachowania Moskwy jest także spadek zagranicznych inwestycji (i ucieczki kapitału za granicę), a to z kolei uderza w PKB, które już teraz raczkuje i w I kw. spadło o 0,4 proc.
Autor: rf/km / Źródło: The Economist