Przebywający z wizytą w Wilnie prezydent Łotwy Valdis Zatlers wyraził przekonanie, że projekt budowy nowej elektrowni atomowej na Litwie - przedsięwzięcie, w którym wspólnie uczestniczą Polska, Litwa, Łotwa i Estonia - nie może zostać wstrzymany.
- To moje silne przekonanie, że jesteśmy i musimy być odpowiedzialni za wspólną budowę elektrowni atomowej. Nie możemy przestać, z powodu problemów w Polsce. Musimy nadal prowadzić dyskusje i konsultacje i nie możemy ulec większej zależności energetycznej od innych krajów - podkreślił Zatlers.
Gospodarz spotkania, litewski prezydent Valdas Adamkus, całkowicie się z nim zgodził.
Kraje bałtyckie zainicjowały projekt budowy wspólnej elektrowni nuklearnej, chcąc złagodzić zapotrzebowanie na energię elektryczną po planowanym na 2009 rok wygaszeniu elektrowni atomowej w Ignalinie (z reaktorem typu czarnobylskiego RBMK-1500), do czego litewski rząd zobowiązał się wchodząc do UE. Do projektu przyłączyła się Polska.
Nowa elektrownia o mocy 800-1600 megawatów ma kosztować 2,5-4 mld euro.
W budowie elektrowni i jej późniejszej eksploatacji mają uczestniczyć cztery spółki energetyczne: Lietuvos Energija (Litwa), Latvaenergija (Łotwa), Eesti Energija (Estonia) i Polskie Sieci Elektroenergetyczne (Polska).
Premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii mieli 6 lipca podpisać wspólną deklarację w sprawie budowy nowej elektrowni. Jednak polski premier Jarosław Kaczyński na dzień przed spotkaniem odwołał swój udział, powołując się na okoliczności dotyczące spraw wewnętrznych Polski.
Źródło: PAP, APTN