Pięć lat więzienia. Tyle grozi za posiadanie nielegalnego oprogramowania. M.in. tego dowie się przedsiębiorca czy szef innej organizacji po przeczytaniu maila od BSA The Software Alliance. Znajdzie w nim też druk, w którym miałby oświadczyć, że używane przez niego oprogramowanie jest legalne. Potem odesłać je do BSA w ciągu 14 dni. Oczywiście dobrowolnie, jak zaznaczają autorzy maila, powołujący się na związki z policją i urzędami skarbowymi. Co zrobić z taką wiadomością? Przestraszyć się, odpowiedzieć, ignorować?
Business Software Alliance (BSA) to organizacja skupiająca największych producentów oprogramowania i sprzętu komputerowego. Jak deklaruje na swojej stronie internetowej, jej główną misją jest "promowanie długofalowego rozwoju środowiska prawnego i legislacyjnego sprzyjającego rozwojowi rynku informatycznego oraz reprezentowanie interesów swoich członków na całym świecie".
BSA działa też - jak przekonuje - na rzecz "ochrony praw własności intelektualnej producentów oprogramowania i wprowadzania stosownego prawa oraz promuje jego przestrzeganie". Wśród członków BSA są - według danych ze strony internetowej - tacy giganci jak Apple, IBM, DELL, Intel czy Microsoft.
"W ciągu 14 dni od dnia otrzymania listu"
Poniżej publikujemy jeden z komunikatów wysyłanych przez BSA do przedsiębiorców. Już na początku organizacja powołuje się na współpracę m. in. z policją. Cytuje artykuły kodeksu karnego dotyczące używania nielegalnego oprogramowania. "W ramach programu antypirackiego (...) codziennie otrzymujemy zgłoszenia przypadków tzw. piractwa komputerowego w firmach" - pisze BSA.
I dodaje: "BSA przekazuje stosowne zawiadomienia do Policji (...). Dzięki danym pozyskanym przez BSA oraz własnym informacjom Policji, niemal każdego tygodnia mają miejsce przeszukania w firmach w celu ujawnienia przestępstw związanych z uzyskaniem programu komputerowego bez zgody podmiotu uprawnionego (...)".
Organizacja informuje też, że często o informację proszą ją "organy państwowe (tj. Policja, urzędy celne, urzędy kontroli skarbowej)", które prowadzą postepowania ws. legalności oprogramowania.
W związku z tym BSA "w celu zapewnienia wiarygodnych informacji" tym instytucjom zwraca się "z prośbą o potwierdzenie posiadania wyłącznie legalnego oprogramowania". Przedsiębiorca, który otrzymał maila miałby wypełnić, podpisać i przesłać pod podany e-mail załączony w wiadomości druk oświadczenia. Wszystko w ciągu 14 dni od dnia otrzymania maila od BSA.
Przedstawiciel BSA w Polsce Bartłomiej Witucki w rozmowie z tvn24.pl podkreśla, że organizacja zwraca się do firm "z prośbą" a nie żądaniem o kontakt. - Co więcej, w stopce listu jest zawarta informacja, że przesłanie nam oświadczenia o legalności oprogramowania jest całkowicie dobrowolne - zaznacza.
Policji BSA "nie przeszkadza"
BSA cytuje przepis 278 kodeksu karnego. Kara, jaką przewiduje on za używanie nielegalnego oprogramowania, to do 5 lat więzienia. Ściganiem tego typu przestępstw zajmuje się zaś m. in. policja, na współpracę z którą powołuje się organizacja.
- BSA reprezentuje producentów oprogramowania i sprzętu komputerowego. Nie mamy z nią podpisanego żadnego porozumienia o specjalnej, zinstytucjonalizowanej współpracy – mówi portalowi tvn24.pl rzecznik Komendanta Głównego Policji insp. Mariusz Sokołowski. Przyznaje, że ostatnio BSA zwracało się np. do Komendy Głównej Policji o dane dotyczące przestępczości intelektualnej do swojego opracowania.
Sokołowski zastrzega jednak, że policji "nie przeszkadza", jeśli ktoś informuje ją o przestępstwie i jeśli mówi o konsekwencjach łamania prawa. - To ma walor edukacyjny - dodaje rzecznik.
Kilkakrotnie w ciągu ostatnich dni pytaliśmy policję o dane dotyczące zawiadomień składanych przez BSA lub jej członków oraz czy policja podejmuje na tej podstawie działania. Niestety, do chwili publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Witucki zapewnia, że współpraca z policją "jest faktem". - Członkowie BSA mają status pokrzywdzonych w setkach postępowań karnych. Współpraca BSA i naszych członków z organami ścigania na etapie postępowań przygotowawczych jest faktem. W ramach programu BSA otrzymujemy w ciągu roku ogromną liczbę zapytań ze strony policji i zawsze współpracujemy z organami ścigania udzielając stosownych odpowiedzi - deklaruje.
Eksperci: Reklama, retoryka marketingowa
Co zatem zrobić: odpowiadać na takie wezwania, jak to od BSA czy nie? Zapytaliśmy ekspertów.
- Maile tego typu należy traktować jako wiadomości stricte reklamowe i albo zignorować, albo - jeśli z jakiegoś powodu oferta danej firmy wydaje nam się atrakcyjna - skorzystać z jej usług - ocenia w rozmowie z tvn24.pl Piotr Konieczny, szef zespołu bezpieczeństwa Niebezpiecznik.pl. - Na szczęście jednak w Polsce nie ma obowiązku odpowiadania na reklamy przesyłane e-mailem, ani nakazu spełniania próśb, które w nich się zawierają - dodaje.
A Przemysław Pająk z portalu SpidersWeb ocenia: - Moim zdaniem można nie odpowiadać na tego typu maile, ze względu na niejasną wykładnię prawa w tej kwestii. W Polsce nie jest do końca czytelna sprawa, czy takie działania są legalne, czy nie.
Odnosząc się do treści komunikatu Pająk podkreśla, że to typowa "retoryka marketingowa".
BSA: Działania przedsiębiorcy nie muszą prowadzić do zakupu Przedsiębiorcy piszą
Co BSA odpowiada na ewentualne zarzuty, że celem jej akcji może być nakłonienie do zakupu oprogramowania zrzeszonych w niej firm, a nie kontrola legalności? – Działania przedsiębiorcy nie muszą prowadzić o zakupu, a mogą ograniczyć się do usunięcia pirackich kopi – zapewnia Witucki.
I wyjaśnia: - Celem kampanii jest skłonienie przedsiębiorców do samodzielnej weryfikacji legalności posiadanego oprogramowania, a w wypadku, gdy przyniesie ona pozytywny wynik pisemne potwierdzenie posiadania wyłącznie legalnego oprogramowania. Naszą kampanię trudno zatem uznać za egzekwowanie prawa czy kontrolę legalności.
Przedstawiciel BSA przyznaje też, że nieudzielenie odpowiedzi nie ma dla adresata wiadomości żadnych skutków. - W ramach tej kampanii nie kontaktujemy się ponownie - zapewnia. Dodaje, że jeśli tak się zdarzy, będzie to jedynie wynik tego, że organizacja korzysta z usług kilku dostawców baz adresowych.
Podkreśla, że tzw. emailing "to jedna z metod komunikacji" (organizacja jest też m.in. inicjatorem kampanii telewizyjnej "Zgłoś nielegalne oprogramowanie"). Dodaje, że zważywszy, iż posiadanie programu komputerowego bez licencji jest karalne, działania jego organizacji "wspierają przeciwdziałanie przestępczości w tym zakresie".
Witucki zapewnia, że firmy przesyłają do BSA oświadczenia. - W tej chwili nie potrafię podać dokładniej liczby, jeszcze nie otrzymałem raportu końcowego - mówi. Dodaje, że oświadczenia będą miały wpływ na ocenę wiarygodności ewentualnych późniejszych zgłoszeń ws. domniemanego piractwa w danej firmie. Kampania BSA, jak mówi, dotarła nawet do kilkuset tysięcy firm.
Autor: Michał Niemczak / Źródło: tvn24.pl