Po południu rozpoczyna się w Brukseli nieformalny szczyt Unii Europejskiej. Przywódcy 27 państw członkowskich, w tym polski premier Donald Tusk, będą starali się uzgodnić m.in. treść tzw. paktu fiskalnego, który ma dyscyplinować krajowe budżety, by zapobiec powtórce kryzysu zadłużenia oraz uzgodnić. Zdecydują także -i to bardzo interesuje Polskę - jaki udział w szczytach strefy euro będą miały kraje spoza niej.
Ponieważ Londyn zablokował pod koniec ub. r. zmianę traktatu UE, nowe zasady wzmacniania dyscypliny finansowej, które mają zapobiec powtórce kryzysu zadłużenia w przyszłości, zostaną wdrożone umową międzyrządową państw "17" oraz chętnych spoza strefy euro. Głównymi założeniami, na których ma się oprzeć pakt, jest utrzymywanie przez państwa deficytu budżetowego poniżej trzech proc. PKB i długu publicznego poniżej 60 proc. PKB. Zwiększona ma też zostać kontrola Brukseli nad pilnowaniem dyscypliny, a kary nakładane na niesubordynowane kraje mają być nakładane automatycznie. O ich wysokości, do 0,1 proc. PKB kraju, ma orzekać Trybunał Sprawiedliwości UE.
Polska walczy o prawo do obserwacji
Dyplomaci w Brukseli po piątkowym, ostatnim spotkaniu przygotowującym poniedziałkowy szczyt przyznawali, że kompromis ws. nowego traktatu jest bliski i pozostały tylko "dwie, trzy" kwestie do załatwienia. Główna dotyczy możliwości wykorzystania Trybunału Sprawiedliwości UE w osądzaniu sankcji za łamanie zasad dyscypliny budżetowej oraz kwestia Polski, która nie będąc członkiem euro, ale mając traktatowy obowiązek przyjęcia kiedyś wspólnej monety, chce uczestniczyć jako obserwator w spotkaniach państw euro.
Polska, będąc poza euro, nie może zablokować przyjęcia nowej umowy. Tusk mówił wcześniej, że Polska nie podpisze paktu, jeśli podzieli on UE na dwa kluby, z których jeden - klub państw strefy euro - będzie rozstrzygał o przyszłości całej Unii.
Według szefa polskiego rządu, poparcie dla polskiego punktu widzenia jest "dość powszechne" w UE. Jak mówił, popierają nas szefowie instytucji unijnych - Rady i Komisji, a także kanclerz Niemiec i premier Włoch, z którymi polski premier spotkał się w ubiegłym tygodniu.
Będzie kompromis?
Oczywiście kraje, które jeszcze nie przystąpiły do strefy euro, ale podpiszą pakt fiskalny, będą mogły uczestniczyć w obradach szczytów, gdy będą omawiane tematy dla nich istotne. Jednocześnie tak samo oczywiste jest, że w takich sprawach jak ratowanie Grecji albo porównywalnych państwa strefy euro będą naradzały się między sobą niemiecki urzędnik w Brukseli
Dlatego rozwiązania, jak można wnioskować z wypowiedzi dyplomatów, należy spodziewać się w wyraźnym rozdzieleniu szczytów dotyczących paktu fiskalnego od szczytów euro w innych sprawach, dotyczących wspólnej monety, np. ratowania zadłużonych państw euro, czego koszty ponosi przede wszystkim "17".
Powstrzymać bezrobocie
Drugim głównym tematem szczytu będzie pobudzanie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia, zwłaszcza wśród młodych. Szacuje się, że w UE jest obecnie 27 mln osób bez pracy. Projekt wniosków ze szczytu ambitnie postuluje, by każdy młody w cztery miesiące po zakończeniu nauki znalazł pracę. Ale kraje różnią się w ocenach, jakimi narzędziami przywrócić w Europie wzrost gospodarczy. Naciskające na oszczędności Niemcy apelują o reformy strukturalne. Socjaliści wręcz przeciwnie - domagają się inwestycji pobudzających wzrost. Polska, Szwecja czy Włochy będą zapewne na szczycie orędownikami rozwijania unijnego rynku wewnętrznego, który wciąż ma wiele barier, czego przykładem jest choćby wciąż brak unijnego patentu.
Konkretną decyzją w tym temacie będzie najpewniej apel do Komisji Europejskiej o przekierowanie niewykorzystanych funduszy unijnych w Grecji czy Rumunii na inwestycje stymulujące inwestycje, np. poprzez Europejski Bank Inwestycyjny. W piątek rzecznik KE mówił o wciąż niewydanych 82 mld euro z budżetu UE na lata 2007-13.
Jest szczyt, jest strajk
Tradycyjnie już w związku ze szczytem w Belgii odbywa się 24-godzinny strajk generalny pracowników sektora publicznego w Belgii, którzy protestują przeciwko programowi oszczędności belgijskiego rządu, a także UE.
Całkowicie ma być sparaliżowany transport kolejowy, w tym kursowanie pociągów na trasach międzynarodowych jak ICE i Thalys. Nie będą kursować również pociągi Eurostar do Londynu. Niemieckie koleje Deutsche Bahn proponują podróżnym zastępczą komunikację autobusową z Aachen do Brukseli, choć uprzedzają, że mogą nie być w stanie w pełni zaspokoić zapotrzebowania.
Ucierpieć ma również ruch lotniczy. Na stronie internetowej lotniska w Brukseli ostrzeżono jednak, że skutki strajku są na razie trudne do przewidzenia. Mimo to otoczenie przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya wierzy, że szczyt zgodnie z planem rozpocznie się o godzinie 15. W przypadku blokady lotniska cywilnego, przywódcy mają lądować na pobliskim lotnisku wojskowym.
Źródło: PAP