Podczas szczytu energetycznego polityka dominowała nad gospodarką, a prezydent Polski na różne sposoby demonstrował swoją rolę regionalnego lidera - piszą rosyjskie gazety po zakończonym niedawno w Kijowie spotkaniu.
Deklaracja o globalnych zasadach bezpieczeństwa energetycznego, przyjęta w piątek na zakończenie szczytu energetycznego w Kijowie, może utrudnić Rosji eksport ropy i gazu na Zachód - ocenia w poniedziałek "Niezawisimaja Gazieta". Moskiewski dziennik podkreśla, że "inicjatorem zlotu prezydentów był przywódca Ukrainy Wiktor Juszczenko, który obawia się, iż po tym, jak Rosja wprowadzi do eksploatacji nowe rurociągi gazowe i naftowe, Kijów może stracić swoje tranzytowe atuty".
Gazeta dodaje, że "(rosyjscy) eksperci powątpiewają w żywotność nowego sojuszu". - Stosunki Moskwy z Kijowem i Tbilisi ostatnio nie są najlepsze. Jednocześnie z pozostałymi uczestnikami szczytu Rosję łączy masa wspólnych projektów. Dlatego jest wątpliwe, że zechcą oni kłócić się z Gazpromem i Moskwą - cytuje dziennik opinię analityka Konstantina Rejlego. O szczycie czytaj więcej...
Polityka kontra gospodarka
Dziennik "Wriemia Nowostiej" zauważa z kolei, że na kijowskim spotkaniu prezydentów Azerbejdżanu, Gruzji, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski i Ukrainy "polityka wyraźnie dominowała nad gospodarką". W ocenie gazety, "prezydent Polski na różne sposoby demonstrował swoją rolę regionalnego lidera".
- Lech Kaczyński mógł czuć się panem sytuacji. To z jego inicjatywy przed rokiem w Krakowie odbył się pierwszy szczyt energetyczny, którego uczestnicy postawili sobie za cel zapewnienie "bezpieczeństwa energetycznego" Europy od Rosji przez budowę alternatywnych rurociągów - czytamy w artykule.
Dziennik odnotowuje, że podobnie, jak podczas poprzednich takich szczytów energetycznych w Krakowie i Wilnie, głównym tematem forum w Kijowie była budowa naftociągu Odessa-Brody-Płock-Gdańsk. "Wriemia Nowostiej" przypomina, że choć odcinek Odessa-Brody został oddany do eksploatacji w 2001 roku, "Warszawa i Kijów w żaden sposób nie potrafią zaproponować przekonującego ekonomicznego uzasadnienia dla tego projektu".
Kijów szuka sojuszników
Natomiast "Kommiersant" wybija, że Juszczenko zaproponował w Kijowie utworzenie organizacji na wzór OPEC, która miałaby się zająć transportowaniem nośników energii z Morza Kaspijskiego do regionu Morza Bałtyckiego z ominięciem Rosji. Według dziennika, Kijów już od kilku miesięcy prowadzi na ten temat negocjacje ze swoimi sojusznikami.
Powołując się na źródło znające szczegóły tych rozmów, "Kommiersant" podaje, że organizacja ta m.in. "regulowałaby politykę taryfową, co pozwalałoby Kijowowi i innym członkom podnosić opłaty za tranzyt ropy i gazu". - Uczestnicy szczytu różnie zareagowali na tę propozycję. Gruzja poparła inicjatywę Wiktora Juszczenki. Azerbejdżan wypowiedział się neutralnie. (...) Polska i kraje bałtyckie postanowiły się nie spieszyć - relacjonuje gazeta.
Wojna energetyczna przeciwko Rosji
Z kolei "Gazieta" konstatuje, że "do wojny energetycznej przeciwko Rosji, oprócz Unii Europejskiej, przystępują - do niedawna bliscy sojusznicy Moskwy - Białoruś i Kazachstan". Dziennik przywołuje w tym kontekście wystąpienie prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki na piątkowym spotkaniu premierów krajów Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) w Mińsku. Łukaszenka opowiedział się tam - w obecności szefa rosyjskiego rządu Władimira Putina - za powołaniem do życia wspólnych dla WNP struktur, które zajęłyby się wydobyciem, transportem i przeróbką surowców energetycznych "z całym szacunkiem dla krajów-producentów".
"Gazieta" informuje też, że Kazachstan zaproponował Ukrainie dostarczanie jej 37 mln ton ropy rocznie za pośrednictwem rurociągu KTK, łączącego kazachskie złoże Tengiz z rosyjskim portem w Noworosyjsku, nad Morzem Czarnym. Wymagałoby to jednak ułożenia naftociągu po dnie Morza Czarnego, do czego potrzebna byłaby zgoda Rosji.
Źródło: PAP, lex.pl