Przyszłotygodniowe dane o inflacji i produkcji przemysłowej, które poda GUS mogą spowodować osłabienie polskiej waluty - ocenili analitycy. W piątek przed godz. 17 euro kosztowało 4,18 zł, a za dolara płacono 3,31 zł.
- Końcówka tygodnia przyniosła osłabienie polskiej waluty. Kurs euro/złotego wzrósł do 4,1840, a dolar/złotego do 3,3160 - wskazał Szymon Zajkowski z Domu Maklerskiego mBanku. - W skali całego tygodnia złoty jednak w zasadzie nie zmienił swojej wartości wobec euro oraz umocnił się o ok. 1 proc. w stosunku do dolara. Tym samym mimo eskalacji obaw o światową koniunkturę (wywołanych m.in. obniżeniem prognoz globalnego wzrostu gospodarczego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz pogorszeniem danych z Niemiec), silniejszej od oczekiwań obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej oraz spadków na światowych giełdach, złoty radził sobie całkiem nieźle - dodał.
W ocenie Zajkowskiego, jeżeli zaplanowane na najbliższe dni publikacje ważnych danych zarówno z Polski jak i ze świata, utwierdzą uczestników rynku o nieuchronności kolejnego cięcia stóp przez RPP oraz postępującym spowolnieniu globalnej koniunktury, złoty powinien ponownie znaleźć się pod presją.
Wesoło nie będzie
Podobnego zdania był analityk walutowy z Banku BGŻ Piotr Popławski. - Jeśli w przyszłym tygodniu zobaczymy dane o inflacji i produkcji przemysłowej, to wesoło nie będzie, bo zapewne zwiększy się przekonanie, iż stopy znów trzeba będzie ciąć - ocenił.
Jak dodał, w takiej sytuacji złoty w relacji do euro mógłby się osłabić do 4,20 zł, a w przypadku dolara do 3,36-3,37 zł.
Główny Urząd Statystyczny dane o inflacji konsumenckiej ma podać w środę, a o produkcji przemysłowej w piątek.
Autor: rf / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shtterstock