Ministrowie rybołówstwa krajów członkowskich UE porozumieli się w Luksemburgu w sprawie kwot połowowych na Bałtyku. Jednocześnie KE wszczyna przeciwko Polsce postępowanie za łamanie zakazu połowów dorsza.
Na Bałtyku Wschodnim limit połowów będzie zmniejszony o 5 proc. Polscy rybacy będą mogli złowić 10,25 tys. ton dorsza. Również ilość dni połowowych spadnie - o 20 proc. do 178. Z kolei na Bałtyku Zachodnim kwoty połowowe dorszy będą mniejsze o 28 proc., a liczbę dni połowowych ministrowie ograniczyli o 10 proc. To oznacza, że polscy rybacy będą mogli tam przez 223 dni wyłowić 2,24 tys. ton dorsza.
Ważny kompromis - Dzisiejsze obrady zakończyły się sukcesem. Komisja Europejska otworzyła dla nas Bałtyk w przyszłym roku. Czarny scenariusz powtarzany w mediach się nie ziścił - cieszył się minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk. Zapowiedział, że Polska będzie
Dzisiejsze obrady zakończyły się sukcesem. Komisja Europejska otworzyła dla nas Bałtyk w przyszłym roku Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej
Minister był zadowolony z kompromisu - redukcje będą mniejsze, niż proponowała Komisja Europejska. W zamian Polska zobowiązała się do przedstawienia planu poprawy kontroli połowów. Wcześniej ma go uzgodnić z Komisją Europejską.
Unijny komisarz ds. rybołóstwa Joe Borg ucieszył się z zapowiedzi respektowania zakazu połowów przez Polskę. - Możemy realistycznie założyć, że w przyszłości problem nadmiernych połowów dorsza będzie wyeliminowany - powiedział.
Mniejsza redukcja niż chciała KE KE we wrześniu proponowała, by ogólna kwota na Bałtyku Wschodnim została zmniejszona o 23 proc., zaś na Bałtyku Zachodnim - o 33 proc., tłumacząc, że stan obydwu stad dorsza "wciąż dostarcza poważnych powodów do niepokoju". - Wszyscy się zgadzamy, że trzeba ograniczyć połowy, by zapewnić przetrwanie gatunku - przyznał Borg. Różny sposób ograniczenia połowów na wschodnich i zachodnich łowiskach tłumaczył ich specyfiką: na zachodzie problemem jest zbyt wolne odnawianie się zasobów, na wschodzie zaś - przekraczanie limitów połowowych. - Polskie połowy koncentrują się na Wschodzie - zauważył komisarz.
Ministrowie dyskutowali nie tylko o dorszu. Zmniejszyli również kwoty połowowe łososia o 15 proc. Kwoty połowowe śledzi mają być mniejsze o 4,5-15 proc. w zależności od łowiska.
List z Brukseli Pomimo osiągnięcia kompromisu w Luksemburgu, dzisiejszego dnia nie można zaliczyć do szczególnie udanych dla polskiego rybołóstwa. Dziś właśnie Komisja Europejska otworzyła przeciwko Polsce postępowanie za łamanie zakazu połowów dorsza na Bałtyku Wschodnim. - Wczoraj wysłaliśmy list do Polski. Polska ma miesiąc na udzielenie odpowiedzi - poinformował w Luksemburgu komisarz.
Przekroczenie kwot połowowych przez Polskę było bardzo wysokie Przekroczenie kwot
Chodzi o złamany kilkadziesiąt razy przez polskie jednostki zakaz połowów wydany przez KE. Obowiązuje on od 16 września. Bruksela zarzuca polskim władzom, że te nie podjęły wystarczających kroków, by zmusić rybaków do przestrzegania zakazu. Dlatego zdecydowała się na wszczęcie postępowania.
Unia zawyża przekroczenie kwot? Obecny w Luksemburgu minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk tłumaczył, że o liście dowiedział się właśnie tam. Zaznaczył jednak, że polscy rybacy przekroczyli kwoty w o wiele mniejszym stopniu, niż twierdzi KE. Dlatego rząd zaskarżył rozporządzenie do unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.
- Dokładne liczby będą znane pod koniec roku. Policzymy je razem z Polską - powiedział Borg, podkreślając jednak, że przekroczenie kwot było "bardzo wysokie". Oświadczył, że Polska będzie musiała zwrócić nadwyżkę połowów, zgadzając się na zmniejszenie przysługujących jej kwot połowowych dorsza. Zapowiedział jednak, że zaproponuje rozłożenie "spłaty" na raty. Oddali to groźbę zredukowania kwoty do zera w roku 2008 i ewentualnie 2009.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24