Z danych GUS i ZUS wynika, że w ostatnich siedmiu latach znacznie szybciej przybywa emerytów niż osób w wieku emerytalnym - czytamy w "Gazecie Prawnej". To skutek rosnących przywilejów emerytalnych, które fatalnie odbijają się na gospodarce i portfelach całej pracującej reszty.
Od 1990 roku szybko wydłuża się życie Polaków. Coraz lepsza jest też ich kondycja zdrowotna i nawyki żywieniowe. Mężczyźni żyją o pięć lat dłużej, a kobiety o cztery i pół roku.
GUS podał właśnie, że w Polsce żyje 6,02 mln osób w tzw. wieku poprodukcyjnym. To osoby, które ukończyły wiek emerytalny (dla kobiet wynosi on 60 lat, dla mężczyzn 65 lat). W 2000 roku było ich 5,66 mln. W ostatnich siedmiu latach przybyło ich więc 362 tys. i stanowią one 15,8 proc. wszystkich Polaków (38,1 mln osób). To właśnie one, kończąc wiek emerytalny, powinny przechodzić na emeryturę. Jednak z danych ZUS wynika, że emerytów przybywa zdecydowanie szybciej niż osób starszych. W 2000 roku ZUS wypłacał 3,36 mln emerytur, a we wrześniu tego roku 4,59 mln. Liczba ta wzrosła więc o 1,23 mln i jest niemal czterokrotnie wyższa niż liczba osób, które skończyły w tym czasie wiek emerytalny.
Dają, więc biorą - Liczne przywileje powodują, że na emeryturę nie przechodzą osoby w wieku emerytalnym, ale o wiele młodsze - mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan. Jego zdaniem, wcześniejsze emerytury kosztują rocznie dotowany z budżetu ZUS 18 mld zł. A łączna kwota, jaką ZUS wydaje w ciągu roku na emerytury, wynosi 74,4 mld zł. - Polityka dezaktywacji wynikająca z utrzymywania szerokich praw do wcześniejszych emerytur jest szkodliwa - dodaje prof. Marek Góra, współtwórca reformy emerytalnej.
Eksperci podkreślają, że takie postępowanie jest nielogiczne i zalecają więc nowemu rządowi jak najszybsze uchwalenie wygasających i nieobejmujących wielu osób emerytur pomostowych, podwyższenie wieku emerytalnego i wygaszenie przywilejów emerytalnych. Inaczej, ostrzegają już od dawna, grozi nam katastrofa w systemie emerytalnym i w budżecie.
Z ostatniej prognozy wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na lata 2008-2012 wynika, że aby administrujący nim ZUS mógł wypłacić świadczenia, potrzebuje nie tylko składek od ubezpieczonych, ale także gigantycznych dotacji z budżetu. Łącznie fundusz emerytalny FUS trzeba będzie dofinansować w tym czasie (w zależności od mniej lub bardziej optymistycznego scenariusza) kwotą wynoszącą minimum 152,9 mld zł, a maksymalnie 198,6 mld zł. Oznacza to, że budżet będzie musiał dopłacać do emerytur wypłacanych przez ZUS co najmniej 30 mld zł rocznie. Jeśli ich nie znajdzie, to sięgnie tam, gdzie są na pewno - do portfeli pracujących.
Europejczyk pracuje, Polak bierze kasę Problemem z pogarszającą się sytuacją demograficzną ma cała Europa. Tyle, że tam, podobnie jak w Polsce ludzie także żyją dłużej. To wszystko powinno powodować wydłużanie aktywności zawodowej, a nie jej skracanie.
W ubiegłym roku średnia wieku kobiet w Polsce korzystających z przywilejów emerytalnych miały średnio 56 lat, a mężczyźni 57,9 lat. Dla porównania w UE wiek ten wynosi odpowiednio - 60,4 i 61,4 lat. Na przykład, mężczyźni w Irlandii i Wielkiej Brytanii stają się emerytami, gdy mają ponad 64 lata. Pracują więc o ponad sześć lat dłużej niż Polacy.
Na emeryturę mogą w Polsce przechodzić niemal wszystkie 55-letnie kobiety. Wtorkowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego może oznaczać, że na wcześniejsze emerytury będą też mogli przechodzić 60-letni mężczyźni z 35-letnim okresem składkowym i nie składkowym. Eksperci podkreślają też, że oprócz wygaszenia przywilejów emerytalnych rząd musi jak najszybciej uchwalić ustawę o emeryturach pomostowych. Powinna ona objąć niewiele osób i mieć charakter przejściowy, tzn. że z prawa do tych świadczeń powinny móc korzystać osoby urodzone w latach 1949 - 1968.
Polityka dezaktywizacji doprowadziła do tego, że mamy najniższy w UE odsetek pracujących osób w wieku 55-64 lata. Wynosi on zaledwie 28,1 proc., a średnia dla Unii to 43,5 proc. W tzw. starej Unii niemal wszystkie kraje mają zrównany albo są w trakcie zrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Ponadto niektóre kraje nadal podwyższają wiek emerytalny. Niedawno Niemcy podwyższyli go do 67 lat dla obojga płci.
Podobnie robią kraje nowej Unii. Wszystkie - poza Polską - podnoszą wiek emerytalny. Słowacy robią to do 2014 roku - corocznie o dziewięć miesięcy, podobnie Czesi, gdzie wiek ten wyniesie (poza wyjątkami) w 2013 roku - 63 lata dla kobiet i mężczyzn. Podobnie postępują Węgrzy.
Odwaga do zmian Eksperci są zgodni, że rząd nie powinien dopuścić do tego, żeby po 2008 roku obowiązywały obecne przepisy dotyczące przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Już w 1999 roku, czyli na początku reformy emerytalnej, ustawodawca planował, że znikną one od 2007 roku.
W opinii ekspertów, trzeba podwyższyć wiek emerytalny uprawniający do korzystania ze świadczeń, a przywileje zostawić tylko tym, którzy ich naprawdę potrzebują. Wskazują, że proces ten trwa w całej UE. Postulat taki ma też zapisany w swoim programie Platforma Obywatelska. Chce, aby wiek emerytalny wyniósł w 2020 roku 65 lat dla kobiet i mężczyzn, a od 2025 roku 67 lat dla obojga płci.
Problem w tym, że każda z tych niezbędnych decyzji - wygaszanie wcześniejszych emerytur, podnoszenie wieku emerytalnego, czy uchwalanie skromnych pomostówek - to decyzja niezwykle niepopularna. Jeśli PO zamierza je uchwalić, musi to zrobić bardzo szybko, na początku kadencji, kiedy posłowie nie myślą o następnych wyborach - pisze "Gazeta Prawna".
Źródło: "Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24