Rosja chce współpracować ze wszystkimi partnerami - zarówno azjatyckimi jak i europejskimi - w energetyce i nie ma zamiaru nikomu odmawiać - zapewnił w czwartek premier Dmitrij Miedwiediew na konferencji energetycznej w Moskwie.
- Dla Rosji ważni są wszyscy partnerzy, i z Azji i z Europy, nie odmawiamy nikomu i nikomu nie zamierzamy mówić "nie" - oświadczył Miedwiediew przypominając, że około 20 procent dostaw surowców energetycznych na świecie pochodzi z Rosji.
Ważna Azja
Wskazał, że dla jego kraju ważna jest współpraca z regionem Azji i Pacyfiku nie tylko z punktu widzenia rynku energetycznego, ale i rozwoju Syberii i rosyjskiego Dalekiego Wschodu.
Występując na Międzynarodowym Forum Energetycznym Miedwiediew ostrzegł, że "upolitycznienie kwestii dostaw energii stwarza poważne ryzyko dla bezpieczeństwa energetycznego".
- Sztuczna dywersyfikacja dostaw energii może doprowadzić do zerwania tradycyjnych więzi gospodarczych, gigantycznych strat i produkcji, która nie będzie opłacalna. Wszystko to może odbić się na rozwoju gospodarek państw - zaznaczył.
- Jeśli w kwestii dostaw nośników energii będzie nadal narastać presja, to jest logiczne, że geografia transportu zasobów energetycznych będzie musiała przejść pewne zmiany - mówił rosyjski premier. Zapewnił przy tym, że Rosja chce "przewidywalnych reguł gry na rynku energetycznym, które nie będą zmieniane w trybie jednostronnym".
Gospodarka bez polityki
Rosja uważa, że reguły te "nie powinny zależeć od sytuacji politycznej" i bardzo ceni sobie swoją reputację jako wiarygodnego dostawcy - mówił Miedwiediew. - Dotrzymywaliśmy wszelkich naszych zobowiązań wynikających z kontraktów energetycznych - podkreślił.
Nawiązując do sytuacji Ukrainy oznajmił, że nie należy wiązać z polityką kwestii konieczności płacenia za dostawy surowców energetycznych. - Za dostarczone zasoby należy płacić. Mam nadzieję, że rozumieją to wszystkie kraje i wszyscy odbiorcy (...), w tym wspomniana tu w związku z kryzysem Ukraina. Płatności w żaden sposób nie powinny być związane z polityką - mówił Miedwiediew.
Czego chce Rosja?
Rosja żąda od Ukrainy ponad 3,5 mld dolarów za dostarczony wcześniej gaz, ale Kijów się temu sprzeciwia argumentując, iż z przyczyn politycznych narzucono mu zawyżone ceny. Rosyjski Gazprom podniósł cenę surowca dla Ukrainy z 268 do 485 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Stawka dla Kijowa jest najwyższa dla któregokolwiek z klientów Gazpromu; średnia cena dla odbiorców z UE wynosi około 370 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
Miedwiediew ocenił też, że choć wpływ +"ewolucji łupkowej" w USA jest odczuwalny, to tradycyjne źródła energii będą odgrywały kluczową rolę na rynkach światowych "w dość długiej perspektywie". Wyraził też przekonanie, że konieczne jest powołanie międzynarodowego "zbiorowego systemu wczesnego ostrzegania" we współpracy państw w sferze energetyki. System ten powinien przyczyniać się do ochrony interesów producentów gazu, jego odbiorców i krajów tranzytowych.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru