Ukraina nie zapłaciła na czas za marcowe dostawy gazu - poinformował rzecznik Gazpromu. Kijów miał na to czas do północy.
- Nie otrzymaliśmy zapłaty za marzec - powiedział Reutersowi rzecznik Gazpromu Siergiej Kurpianow i dodał, że całkowite zadłużenie Ukrainy wynosi 2,2 mld dol. Rzecznik gazowego giganta odmówił komentarza, czy i jakie kroki podejmie spółka w tej sprawie.
Drożej niż w Unii
Gazprom w czwartek podniósł cenę gazu dla Ukrainy do 485 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Była to druga podwyżka w ciągu trzech dni. Nowa stawka oznacza, że Ukraina ma płacić najwięcej wśród klientów rosyjskiego giganta. Kraje Unii Europejskiej płacą za gaz średnio około 370 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Według premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka jego kraj jest gotowy kupować rosyjski gaz za 268 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Szef rządu podkreślał w zeszłym tygodniu, że narzucone przez Gazprom ceny są "absolutnie nie do zaakceptowania" i dodał, że spodziewa się dalszych nacisków Rosji, włącznie z ograniczeniem dostaw gazu. Polecił również, aby jego rząd przygotował się na ewentualność przerwania dostaw surowca na Ukrainę.
Duże ryzyko?
Według ministra ds. energetyki Ukrainy Jurija Prodana ryzyko przerwania dostaw gazu przez Rosję jest wysokie. - Strona rosyjska zawsze wykorzystywała sytuację, by przerwać dostawy gazu i na Ukrainę, i do UE - mówił w zeszłym tygodniu Prodan, przypominając, że doszło do tego np. w 2009 r. Zdaniem analityków Gazprom może znów zakręcić kurki, ale mało prawdopodobne jest, by uczynił to natychmiast z uwagi na zmniejszenie popytu na gaz po zakończeniu sezonu zimowego.
We wtorek Prodan przebył z wizytą do Brukseli. Przedstawiciel Kijowa ma rozmawiać z politykami UE na temat możliwości alternatywnych dostaw gazu na Ukrainę.
Autor: msz//bgr / Źródło: Reuters, PAP, tvn24bis.pl