Skoro eksport na Ukrainę i do Rosji spadł o 25 proc., to trzeba szukać klientów gdzie indziej. Resort gospodarki wybrał 11 rynków. W chińskim rozumieniu kryzys to zagrożenie, ale jednocześnie szansa. W taki sposób ukraińsko-rosyjski kryzys postrzega też resort gospodarki - podaje "Puls Biznesu".
Z danych GUS wynika, że w pierwszych czterech miesiącach tego roku eksport do Rosji i na Ukrainę spadł o 25 proc. - To świetny moment, żeby zdobyć inne rynki, poszerzyć bazę klientów — mówi "PB" Ilona Antoniszyn-Klik, wiceminister gospodarki.
Nowe rynki
Resort wytypowało 11 krajów: Azerbejdżan, Indie, Indonezję, Mongolię, Malezję, Turkmenistan, Wietnam, Chorwację, Serbię, Bośnię i Hercegowinę oraz Macedonię i będzie zachęcać tamtejsze firmy do kontaktu z polskimi. — Będą to misje przyjazdowe dla potencjalnych kontrahentów i dziennikarzy z poszczególnych krajów, konferencje koncentrujące się na wspieranych branżach, połączone z pokazem lub degustacją polskich specjalności eksportowych, czy kampania promocyjna „Made in Poland” poprzez artykuły sponsorowane — zapowiada w "PB" Ilona Antoniszyn-Klik. Zdaniem przedsiębiorców każda pomoc resortu jest ważna i potrzebna. — Tego typu działania mogą być efektywne. Nic w biznesie nie jest lepsze od bezpośrednich kontaktów. W ten sposób trzeba przełamywać bariery, na które biznes może natrafiać — mówi w "PB" Zygmunt Łopalewski z Indesitu.
Dobry pomysł
Wtóruje mu Zbigniew Woźniak, prezes firmy Europoles, który twierdzi, że "wspieranie przez MG polskich eksporterów jest nie tylko dobrym pomysłem, ale koniecznością". - Wynika to z trudnej i zapewne długotrwałej sytuacji polityczno-gospodarczej w Rosji i części Ukrainy. Wbrew opinii części biznesu, to o wiele ciekawsze, większe i bardziej marżowe rynki - mówi Woźniak.
Autor: msz/km / Źródło: Puls Biznesu