Nie 33, a 83 osoby mogą stracić pracę w wyniku połączenia "Dziennika" z "Gazetą Prawną" - twierdzą związkowcy z tego pierwszego tytułu. Infor Biznes, który od niedawna wydaje "Dziennik", nie ma na razie propozycji dla 50 osób, które nie mają umów o pracę i pracują na tzw. wierszówkę.
We wtorek szefostwo "Dziennika" poinformowało, że w związku z wejściem na rynek 14 września "Dziennika. Gazety Prawnej" w miejsce obu dotychczasowych tytułów w ramach zwolnień grupowych pracę stracą 33 osoby, w tym 17 dziennikarzy, a umowy z kolejnymi 151 osobami będą renegocjowane.
Tyle, że dotyczy to tylko osób zatrudnionych na umowę o pracę. W "Dzienniku" pracuje jednak jeszcze ok. 50 osób na podstawie umowy o dzieło, tudzież tzw. wierszówkę - ile napiszą, tyle zarobią. O tych osobach podczas wtorkowego spotkania nie było mowy.
Schowana pięćdziesiątka
- W związku z rozpowszechnionym wczoraj komunikatem zarządu Infor Biznes sp. z o.o. dotyczącym planowanych zwolnień grupowych, informujemy, że liczby w nim zawarte nie oddają rzeczywistej skali redukcji załogi – napisano w komunikacie Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" redakcji "Dziennika".
Według związkowców, zarząd Infor Biznes zapowiada już teraz, że umowy cywilno-prawne naturalnie wygasną wraz z likwidacją "Dziennika", a na nowe liczyć będzie mogła tylko część współpracowników. - Analizujemy obecnie umowy ramowe do zleceń honoraryjnych, czyli np. umów o dzieło dziennikarzy, którzy przeszli do naszego wydawnictwa z Axel Springer Polska - mówi nam szef Infor Biznes Dariusz Piekarski. - Z częścią osób będziemy chcieli kontynuować współpracę, ale na pewno nie ze wszystkimi - dodaje.
Tym bardziej, że te zwolnienia już ruszyły. W środę wypowiedzenia dostało siedem osób z działu "Wydarzenia", a trzy osoby, które pracowały na wierszówce w dziale "Warszawa" dowiedziały się, że od 1 września nie mają pracy.
Czekając na drugie wydanie
Zwolnienia to nie jedyny problem w redakcji. Chociaż "Axel Springer Polska" przekazał pałeczkę wydawcy Inforowi, to sprawa nie jest zamknięta.
Związki zawodowe domagają się wypłaty pieniędzy za nadgodziny, które w gorących medialnie dniach dziennikarze spędzili w pracy. Podkreślają, że przez trzy lata ukazywania się gazety dużo się tego nazbierało, co jest w pełni udokumentowane.
- Mogę jedynie powiedzieć, że od ponad miesiąca negocjujemy w tej sprawie z byłym wydawcą - mówi tvn24.pl Witold Głowacki, przewodniczący związku zawodowego w "Dzienniku". Dodaje, że chodzi o dość duże pieniądze dla kilkudziesięciu osób.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24