Australijczyk David Dowell podjął wyzwanie, jakie rzucił mu przyjaciel. Zjadł gekona. Niedługo później trafił w ciężkim stanie do szpitala, po 10 dniach zmarł. Czy zaszkodziło mu zjedzenie jaszczurki? Rodzina mężczyzny podejrzewa, że tak, lekarze pewności nie mają, ale eksperci uważają to za prawdopodobne.
Wszystko zaczęło się ponad pół roku temu. 1 grudnia ubiegłego roku Australijczyk David Dowell poszedł na tzw. Christmas party, czyli przyjęcie bożonarodzeniowe. Tam podjął rzucone mu przez przyjaciela wyzwanie. Miało ono polegać na zjedzeniu gekona.
Wkrótce po imprezie mężczyzna źle się poczuł, ale przypuszczał, że to po prostu kac. Gdy objawy nie mijały, podejrzewano, że zjadł nieświeżego kurczaka. Jednak dwa dni po przyjęciu ojciec trzech córek trafił do szpitala w Brisbane w bardzo ciężkim stanie. 11 grudnia zmarł podczas operacji.
Pod koniec czerwca Dowell skończyłby 35 lat. Jego bliscy w rozmowie z miejscowymi mediami podkreślają, że ciągle czekają na pełne wyjaśnienie przyczyn jego śmierci.
Pewności nie ma
Jak opowiada Hannah, siostra Davida, dzień po przyjęciu mężczyzny do szpitala zdiagnozowano u niego salmonellę. Jego stan pogarszał się z dnia na dzień. Wymiotował zielonkawą substancją, jego mocz miał czarny kolor, odczuwał silne wzdęcie żołądka, a jego płuca zaczęły napełniać się płynem - wylicza Hannah.
Wtedy przyjaciele chorego przypomnieli sobie zdarzenie z przyjęcia bożonarodzeniowego i powiedzieli o tym rodzinie. Allira Bricknell, partnerka Davida od 15 lat i matka trójki ich dzieci, potwierdziła, iż Dowell "niedługo przed śmiercią przyznał, że połknął gekona".
Gdy jego bliscy przekazali informację o tym lekarzowi, ten - według słów Hannah - miał powiedzieć: "tak, to mogłoby być to".
Po ponad pół roku nadal nie ma jednak pewności, czy rzeczywiście gad był źródłem choroby i śmierci mężczyzny.
Rodzina szuka odpowiedzi
Rodzina nie traci nadziei na ustalenie prawdy. Lekarzy ze szpitala w Brisbane obarcza winą za zaniedbania w terapii i opiece nad chorym.
- Zapytaliśmy, dlaczego nie dali mu cewnika, a oni stwierdzili, że nie pomyśleli o tym. Musieliśmy ich błagać, żeby dali mu coś na załagodzenie bólu. Wprowadzono go w śpiączkę, ponieważ nie umieli temu podołać - utrzymuje Hannah.
Szpital w oświadczeniu wyraził "najgłębsze kondolencje" rodzinie zmarłego. "Sprawa pana Dowella została zgłoszona koronerowi, który orzekł, że szpital zapewnił należytą opiekę i że nie ma potrzeby podejmowania kolejnych działań" - dodała placówka.
Bliskich zmarłego to do końca nie satysfakcjonuje. Oczekują odpowiedzi na pytania o przyczynę śmierci, choć nie domagają się wszczęcia śledztwa.
- Chcę po prostu wiedzieć, co poszło nie tak - podkreśla Hannah.
"Prawdopodobna" hipoteza
Mark Turner, zastępca dziekana wydziału rolnictwa i nauk o żywności Uniwersytetu Queensland, w rozmowie z "Sydney Morning Herald" potwierdza, że hipoteza, iż chorobę mogło wywołać zjedzenie gekona, jest "prawdopodobna".
Podkreśla, że nosicielami salmonelli mogą być takie zwierzęta, jak żółwie, węże, żaby czy jaszczurki, w których jelitach bakteria ta często występuje.
- To możliwe, że po zjedzeniu i strawieniu gekona salmonella została uwolniona - przyznaje naukowiec. Zastrzega jednak, że "nigdy wcześniej" nie słyszał o takim przypadku.
Autor: kw//rzw / Źródło: geek.com, smh.com.au, news.com.au
Źródło zdjęcia głównego: Benny Trapp/CC BY 3.0