30-stopniowy mróz, śnieg, lód to nie są warunki zachęcające do wyjścia z domu. Nie przeszkodziły one jednak ponad 50 sportowcom z 18 krajów stanąć na linii startu corocznego Antarctic Ice Marathon. Odbywa się on zaledwie kilkaset kilometrów od Bieguna Południowego. - To niezwykłe doświadczenie. Nie możesz się czuć źle, gdy docierasz do mety - powiedział zwycięzca maratonu Petr Vabrousek.
Zanim pobiegli w tym niezwykłym maratonie, zawodnicy musieli uiścić ponad 10 tysięcy euro opłat rejestracyjnych. Pokryli tym samym koszt przylotu i odlotu.
Sprawdzian ekstremalny
Linia startu niezwykłego biegu znajdowała się kilkaset kilometrów od bieguna południowego, u podnóży Gór Ellswortha na Antarktydzie. Warunki jakie tam panowały były ekstremalnie trudne - przenikliwy sięgający 30 stopni poniżej zera mróz, oślepiająca biel i ponad 40 kilometrów trasy stanowiły poważny sprawdzian kondycji wszystkich uczestników.
- W swoim życiu wziąłem udział w 160 maratonach, ale tego nie da się z niczym porównać - podkreślił Petr Vabrousek. Jako pierwszy ukończył bieg na 42,2 kilometrów z czasem 3:34:47.
- Skala bólu stóp jest niewyobrażalna. Jakbym biegł po piasku. Mój szalik zamarzł, to niewiarygodne - powiedział Alistar McLarren, drugi na podium. Ukończenie trasy zajęło mu niespełna 4 godziny (3:56:54).
Oszałamiające piękno
Większość z biegaczy skupiała się jednak bardziej na pięknie skutego wiecznym lodem krajobrazu, niż na zaciętej rywalizacji. Na trasie organizatorzy przygotowali wiele punktów, w których można było nabrać sił, napić się gorących napojów i skorzystać z toalet.
- Masz wrażenie, jakbyś zamiast na Ziemi był na Księżycu - przyznał jeden z uczestników maratonu. - To niezwykłe doświadczenie. Nie możesz się czuć źle, gdy docierasz do mety - powiedział z kolei zwycięzca maratonu Petr Vabrousek.
Autor: mb/map / Źródło: Reuters TV