Łukasz Bożycki i Marek Kosiński, dwaj polscy fotografowie, zostali docenieni w prestiżowym konkursie fotografii przyrodniczej organizowanym przez Muzeum Historii Naturalnej w Londynie i BBC. Walkę o główną nagrodę - Wildlife Photographer of the Year 2014 - przegrali jednak z Amerykaninem Michaelem Nicholsem. Zobacz najpiękniejsze prace artystów z całego świata.
Michael Nichols postanowił stworzyć portret lwów ze stada Vumbi. Plan miał ambitny: zbliżyć się do drapieżników i wejść w ich stado na dłużej. I pokazać ich życie takim, jakie wiodły w czasach, które dawno minęły, czyli zanim stały się gatunkiem zagrożonym wyginięciem.
Zdecydował się wykorzystać drony, dzięki którym mógł robić zdjęcia z bardzo niewielkiej odległości i z perspektywy niespotykanej do tej pory w tego typu materiale.
Do tego doszły ujęcia zrealizowane z ręki. By mogły powstać, Nichols leżał na podłodze specjalnie przystosowanego do tego zadania land rovera. Ale najpierw fotograf przez prawie pół roku zbliżał się do stada, które mieszka w Parku Narodowym Serengeti w Tanzanii, aby przyzwyczaiło się do jego obecności.
Relaks na "małej głowie"
W sumie materiał powstawał przez 1,5 roku: od lipca 2011 roku do stycznia 2013 roku. Wśród 240 tysięcy zdjęć są dwa, które autor wysłał na prestiżowy konkurs Wildlife Photographer of the Year 2014. I wygrał go. Nagrodę roku dostało czarno-białe "The Last Great Picture", które przedstawia samice ze stada Vumbi odpoczywające na skalistym wzniesieniu określanym w lokalnym dialekcie mianem kopje ("mała głowa"). Kopje służy jako schronienie i punkt obserwacyjny. W pobliżu znajduje się też źródło wody.
"Krótko przed naciśnięciem migawki samice wróciły z polowania, dlatego na zdjęciu leżą blisko swoich dzieci i spokojnie śpią. Uchwyciłem je ze przeciwległego wzgórza późnym popołudniem. Używałem czerwonego filtra; ta technika przekształca światło i zamienia ujęcie na coś pierwotnego, prawie biblijnego" - opowiada zwycięzca.
Kilka miesięcy po wizycie w Serengeti Nichols dowiedział się, że trzy samice ze stada odważyły się na spacer poza parkiem, który jest jednym z największych i najbardziej znanych obszarów chronionych na świecie, i zostały zabite przez kłusowników. Stąd nazwa fotografii - "Ostatnie wielkie zdjęcie".
Polacy wśród laureatów
"The Last Great Picture" wygrało też w kategorii "fotografia czarno-biała", a drugie zdjęcie z serii - "Intimacy" - znalazło się wśród wyróżnionych w kategorii "ssaki". Przedstawia samca C-Boya i jego ukochaną w okresie godowym, pomiędzy zbliżeniami.
W kategorii "ssaki" nagrodzono też Polaka, Łukasza Bożyckiego z Warszawy - za zdjęcie "Domowik, duch opiekuńczy domu", które przedstawia nietoperza podczas zimowego snu. Jest też inny laureat z naszego kraju - Marek Kosiński z Białowieży. Jego praca "Jelenie i żurawie" znalazła się wśród finalistów kategorii "nagroda publiczności", którą wprowadzono dopiero w tym roku.
Z okazji 50. urodzin konkursu po raz pierwszy głosy mogli oddawać internauci - na stronie londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej.
Zaś 8-letni Carlos Perez Naval wygrał tytuł Young Wildlife Photographer of the Year 2014 (w tej kategorii nagradzani są autorzy do 10-tego roku życia). Na zwycięskim zdjęciu uchwycił skorpiona w promieniach słońca w pobliżu swojego rodzinnego miasta w Hiszpanii.
I zawodowcy, i amatorzy
W sumie na konkurs nadesłano w tym roku ponad 40 tys. zdjęć z 96 krajów, które przedstawiają m.in. apokalipsę, świecącego kalmara, podwodnego szpiega, makaka korzystającego z Facebooka, czy pająka w ramce. Ich autorami są zarówno fotografowie zawodowi, jak i amatorzy.
Jurorzy brali pod uwagę kreatywność prac, artyzm oraz złożoność pod względem technicznym. Nagrody przyznali aż w 16 kategoriach. Gdy Wildlife Photographer of the Year startował były tylko 3 kategorie, a nadesłano zaledwie 500 prac.
Od dziś do 30 sierpnia 2015 wszystkie najciekawsze fotografie tegorocznych laureatów i finalistów będą podróżować po świecie - w 60 miastach można je będzie oglądać podczas wystaw Wildlife Photographer of the Year 2014. Start w Londynie.
Autor: am//rzw / Źródło: tvn24