Rosja zmaga się z nowymi amerykańskimi sankcjami. Traci rosyjska waluta - rubel jest najsłabszy od 2016 roku, na moskiewskiej giełdzie trwa wyprzedaż. Premier Dimitrij Miedwiediew przekonywał jednak w środę, że w ostatecznym rozrachunku wszystkie te działania będą korzystne dla rosyjskiej gospodarki.
- Sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone mają dotyczyć nie tylko obywateli rosyjskich, ale również tych wszystkich, którzy będą się kontaktowali z firmami oraz oligarchami. Jest to potężne uderzenie w gospodarkę zagraniczną Rosji - podkreślił w TVN24 Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
- Jeżeli jeszcze do tego dojdzie awantura w Syrii, to zapewne padnie Nord Stream 2 - dodał. Ocenił, że "Rosjanie są przyciśnięci do muru".
Sankcje i ostrzeżenia
Decyzję uzasadnił szkodliwymi działaniami rosyjskiego rządu na świecie, okupacją ukraińskiego Krymu i przemocą w Donbasie.
Trump dodał, że władze w Moskwie nie powinny współpracować z reżimem, który zabija swoich ludzi przy pomocy broni chemicznej.
Osłabienie rubla
Po nałożeniu sankcji trzeci dzień z rzędu obserwujemy mocną wyprzedaż rubla. Na giełdzie walutowej w stolicy Rosji w środę około godziny 13:30 za 1 euro płacono ponad 80 rubli. Po raz ostatni europejska waluta osiągała taki kurs w marcu 2016 roku. Z kolei dolar podniósł się do poziomu 64,7 rubla za 1 dolara. Tak drogo nie było od końca listopada 2016 roku.
W środę wzrosty obserwujemy także na parze PLN/RUB. Za złotego trzeba zapłacić 19,1 rubla.
Za rosyjską walutą podążył również rynek akcji. W środę około godziny 13:30 czasu polskiego kurs indeksu 50 największych spółek notowanych na Moskiewskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (RTS) tracił 2,71 procent. Przypomnijmy, że poniedziałkową sesję indeks RTS zamknął 11,44 procent pod kreską.
Według Reutera rynek obserwuje teraz uważnie, w jaki sposób Rosja zareaguje na sankcje i działania USA w Syrii.
Straty biznesmenów
Według szacunków zachodnich agencji informacyjnych w rezultacie spadków wartości akcji rosyjscy przedsiębiorcy stracili w pierwszych dniach po ogłoszeniu sankcji łącznie 16 miliardów dolarów.
Wśród nich jest między innymi "król aluminium" Oleg Deripaska.
Po ogłoszeniu w piątek sankcji kursy akcji firm miliardera - grupy En+ i koncernu Rusal - spadły na giełdach odpowiednio o około 20 i 12 procent.
W środę spółki również były pod kreską. Kurs akcji En+ notowanych na londyńskim parkiecie zniżkował o 4,57 procent. Podobnie jak kurs Rusalu, który na moskiewskiej giełdzie spadał o 2,3 procent.
- Deripaska jest jednym z tych, którzy stracili najwięcej, a akurat jego biznes metalurgiczny wymaga dosyć dużych nakładów inwestycyjnych na rozwój - podobnie jak u innych oligarchów naftowych - i te spadki na giełdzie, straty, potencjalne wzrosty kredytów dla jego korporacji wróżą, że rozwój będzie zahamowany - podkreślił w TVN24 BiS Michał Kacewicz z "Newsweeka".
Na listę objętych sankcjami wpisano także między innymi prezesa koncernu gazowego Gazprom Aleksieja Millera, prezesa banku WTB (VTB) Andrieja Kostina, a także biznesmenów Kiriła Szamałowa, Wiktora Wekselberga, Sulejmana Kerimowa. Na liście znalazł się też Igor Rotenberg, syn Arkadija Rotenberga. Sankcje nałożono też na dowódcę Gwardii Narodowej (Rosgwardii) Wiktora Zołotowa.
Sankcje wywołały niestabilność i niepewność. Jak podał Interfax, rosyjski oddział Volkswagen Bank poinformował, że przesunął emisję obligacji o wartości 5 miliardów rubli, czyli ponad 78 milionów dolarów, z powodu niekorzystnych warunków rynkowych.
W tym samym czasie Novatek, największy rosyjski niezależny producent gazu, odkupił z rynku 482 840 akcji. Akcje firmy staniały w poniedziałek z 770 do 656,3 rubla.
"Poradzimy sobie z tą presją"
Szefowa banku centralnego Elwira Nabiullina zapewniła jednak we wtorek, że gospodarka i sektor finansowy Rosji przystosują się do nowej sytuacji. Oceniła, że nie ma obecnie ryzyka dla stabilności finansowej.
Premier Dimitrij Miedwiediew podsumowując w środę działania swego rządu, oświadczył w parlamencie, że najnowsze sankcje amerykańskie, którymi objęci zostali przedstawiciele Rosji, są próbą walki "metodami nieuczciwej konkurencji". Miedwiediew oskarżył USA o to, że usiłują "wypchnąć" Rosję z polityki światowej i międzynarodowych stosunków gospodarczych. Zarzucił zarówno Ameryce, jak i krajom europejskim, iż "zaczęły uparcie narzucać Rosji rolę wroga". - Te sześć lat były okresem utraty złudzeń o naszych partnerach - powiedział premier, który w okresie swej prezydentury (2008-2012) uważany był za polityka liberalnego i skłonnego do dialogu z Zachodem. Mówiąc o najnowszych sankcjach amerykańskich Miedwiediew wyraził przekonanie, że w ostatecznym rozrachunku wszystkie te działania będą korzystne dla gospodarki rosyjskiej. - Bez wątpienia poradzimy sobie z tą presją. Nauczyliśmy się to robić - zapewnił. Ostrzegł, że Moskwa nie zapomni, "kto prowadzi tę politykę antyrosyjską, kto szkodzi naszemu krajowi".
Autor: mb//sta / Źródło: PAP, Reuters, tvn24bis.pl