JP Morgan, jeden z największych banków na świecie, jedną z trzech, czterech swoich głównych siedzib, chce ulokować w naszym kraju - powiedział wicepremier Mateusz Morawiecki w Nowym Jorku. Jak podkreślił może to stworzyć nad Wisłą ponad 20 tysięcy miejsc pracy w ciągu 5-7 lat. - Oferujemy znakomitych inżynierów, informatyków i to jest bardzo doceniane przez przedsiębiorców, czy też instytucje finansowe takie jak JP Morgan - dodał minister rozwoju i finansów.
- Na 99,9 procent mamy dobre wiadomości, z którymi przyjedziemy do Polski. JP Morgan, jeden z największych banków na świecie, jedną z trzech, czterech swoich głównych siedzib, chce ulokować w naszym kraju - mówił Morawiecki.
Wicepremier wyjaśniał, że gdy JP Morgan wszedł do Manili na Filipinach, powstało 3 tys. miejsc pracy, a obecnie liczba ta wzrosła do 23 tys.
- Myślę, że tak będzie też w Polsce - dodał Morawiecki, który przyleciał do Nowego Jorku na spotkania m.in. z amerykańskimi inwestorami i mediami gospodarczymi.
Znakomite relacje
Morawiecki powiedział, ze relacje polsko-amerykańskie "bardzo dobrze ewoluują" - Polski eksport do Stanów Zjednoczonych wzrósł w pierwszym półroczu tego roku o 26 procent. Nie było żadnego innego kraju, z którym tak rewelacyjnie rozwijalibyśmy nasze relacje handlowe. One są dodatkowo zrównoważone - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że amerykański biznes patrzy również na polską politykę fiskalną, monetarną i regulacyjną. - Kiedy tłumaczę na czym polegają nasze główne działania i zasady to jest to absolutnie zrozumiałe i nie ma niepokoju, co do jakości naszej polityki - powiedział. Podkreślił, że wzrost gospodarczy Polski charakteryzuje się coraz wyższą jakością. - Przez poprzednie 12, 15 lat dwa razy szybciej zadłużaliśmy Polskę i polską gospodarkę niż nominalny wzrost PKB. Łatwo jest się rozwijać, gdy pożyczamy pieniądze, tylko potem je trzeba oddać. I to jest ten problem. My staramy się ograniczać deficyt budżetowy. Pojawiła się zresztą nadwyżka, w tym miesiącu było to największa nadwyżka od 28 lat. To też robi wrażenie na amerykańskich przedsiębiorcach. To pozwala utrzymać bardzo pozytywną atmosferę wokół polskiej gospodarki - tłumaczył.
Jak mówił wzrost polskiego PKB na poziomie 3,9 proc. w drugim kwartale to "najlepszy wynik wśród dużych państw Unii Europejskiej". - Z rekordowo niskim bezrobociem jest to mieszanka parametrów makroekonomicznych, która bardzo mi odpowiada - stwierdził.
Kosztowny system
Minister tłumaczy również w rozmowach amerykański mediami i przedstawicielami biznesu kontrowersje wokół reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości. - Amerykanie rozumieją naszą walkę o to, żebyśmy mieli państwo prawa, a nie państwo prawników, bo Ameryka słynie z tego, że prawnicy mają czasami za dużo do powiedzenia - powiedział.
- My staramy się otworzyć system wymiaru sprawiedliwości tak, żeby jak najwięcej było w nim nie tylko sprawiedliwości, ale też efektywności, szybkości działania. Ja ubolewam też, że mamy najdroższy system sprawiedliwości. Same sądy powszechne kosztuje nas 7,5 mld zł rocznie, podczas gdy średnia europejska jest trzy razy niższa. Moglibyśmy zaoszczędzić ładnych kilka miliardów złotych, gdybyśmy normalnie funkcjonowali w tym zakresie - dodał.
Podkreślił, że "nie ma takiej grupy zawodowej, ale też politycznej, tak ważnej dla funkcjonowania całego ustroju państwa, która byłaby niekontrolowana". - Rząd jest kontrolowany przez parlament, parlament jest kontrolowany przez wyborców, a sędziowie nie są kontrolowani przez nikogo. To nie jest normalny system. W krajach bardziej dojrzałych są instytucje, które pozwalają kontrolować i dyscyplinować sędziów - mówił.
Jak oznajmił Amerykanie "dziwią się, że nie potrafimy w Polsce wyjąć poza nawias pewnych spornych kwestii". - W ważnych sprawach Amerykanie potrafią się porozumieć. I my naszych oponentów politycznych również zapraszamy do tego, żeby nie biegali do stolic europejskich ze skargą tylko dlatego, że rząd Prawa i Sprawiedliwości robi rozsądne i sensowne reformy - mówił.
Przede wszystkim bezpieczeństwo
Zaznaczył też, że Amerykanie "świetnie" rozumieją polską politykę w sprawie uchodźców. - Rozumieją, że chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo, że granice muszą być bezpieczne. My również patrzymy w taki sposób. Kiedy powiedziałem, że przyjęliśmy 1,5 miliona Ukraińców, z czego kilkadziesiąt tysięcy pochodzi z terenów, gdzie toczy się wojna to ten przykład był absolutnie zrozumiały dla Amerykanów - powiedział.
Mateusz Morawiecki przyleciał do Nowego Jorku w nocy ze środy na czwartek. Do Polski odleci w piątek wieczorem.
Autor: tol/ms / Źródło: tvn24bis.pl