Podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach mogą zostać podpisane umowy ws. finansowania i budowy polskiej elektrowni jądrowej oraz kolei dużych prędkości - wynika z nieoficjalnych informacji przekazanych przez rządową agencję Xinhua.
Andrzej Duda, który wczoraj rozpoczął wizytę w Chinach, powiedział w rozmowie z lokalnymi mediami, że oparta na węglu polska energetyka zostanie zmodernizowana i uzupełniona o alternatywne źródła energii.
Jednocześnie agencja Xiunha opublikowała nieoficjalne informacje dotyczące polsko-chińskiej współpracy na polu technologii jądrowej i kolei dużych prędkości.
Andrzej Duda otwierając w poniedziałek w Szanghaju Polsko-Chińskie Forum Gospodarcze powiedział, że Polska liczy na większe zaangażowanie chińskiego biznesu w projekty realizowane w naszym kraju. Dodał, że Polska chce być ważnym partnerem dla Chin.
Chińska oferta dla Europy
We wtorek w Suzhou do informacji dotyczących ewentualnych wspólnych polsko-chińskich projektów odniósł się prezydencki minister Krzysztof Szczerski. Jak mówił, w Pekinie nie będzie porozumienia ws. nuklearnej technologii w Polsce; Chiny promują taką koncepcję, ale jeśli kiedykolwiek jest ona do zrealizowania, to w dalekiej przyszłości - powiedział.
Szczerski mówił też, że istnieje "bardzo duży element promocji" strony chińskiej, która "bardzo na to nalega, zabiega i promuje koncepcję partnerstwa nuklearnego". Dodał, że chodzi o połączenie chińsko-francuskiej oferty, którą złożono już Wielkiej Brytanii. - A teraz strona chińska bardzo chciałaby powtórzyć tę ofertę dla naszej części Europy – powiedział Szczerski. Na rynku szerokim echem odbiła się informacja o uzgodnieniu warunków objęcia przez chińskie General Nuclear Power Corp jednej trzeciej udziałów - wartych 6 mld funtów - w atomowej elektrowni Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii, którą ma budować francuski gigant EDF.
Chiny światowym liderem
Dla profesora Konrada Świrskiego z Politechniki Warszawskiej informacje o zabiegach Chińczyków wokół polskiego projektu elektrowni jądrowej nie jest zaskakujący, choć przyznaje on, że w powszechnej świadomości Państwo Środka, jako gracz na rynku jądrowym, raczej nie istnieje. - Trzeba sobie zdać sprawę z tego, jaka jest rola Chin we współczesnej energetyce jądrowej. To absolutny światowy lider - powiedział ekspert. Jako ilustrację zjawiska przywołuje liczby: na świecie obecnie buduje się 68 reaktorów atomowych; prawie połowa - bo 27 - powstaje właśnie w Chinach. Do tego - jak podkreślił - trzeba dodać te planowane. Na 160 na całym świecie, Chińczycy zamierzają zbudować kolejne 56. "- przeciwieństwie do większości planów, te chińskie są poważne. Dlatego światowe centrum przemysłu atomowego jest dzisiaj w Chinach - mówił. - Mają ogromne doświadczenie. Jeśli idzie o nadzór, to absolutnie światowa klasa i moglibyśmy się od nich uczyć - podkreślił. Jak powiedział Świrski, to nie przypadek, że Chińczycy stawiają na energetykę jądrową. Po pierwsze, muszą coś zrobić ze swoim zanieczyszczeniem środowiska. Po drugie, muszą pokryć coraz większe zapotrzebowanie na energię. - Oczywiście, rozwijają OZE i nadal budują elektrownie węglowe, ale uznali, że jedynie atom pozwoli im zrealizować cele- mówił. Jak wyjaśnił, Chińczycy budują nowe jednostki w oparciu o projekty francuskie, amerykańsko-japońskie oraz swoje własne rozwiązania. Wchodzą też kapitałowo do niektórych firm. Jak dodał, przy tej liczbie budowanych reaktorów wszystkie liczące się na rynku przedsiębiorstwa pracują z Chińczykami. - Chińczycy będą w każdym projekcie jądrowym - wcześniej czy później - uważa. Profesor studzi jednak nadzieje, że w sprawie polskiej jądrówki, nawet z chińskim udziałem, coś się szybko zmieni. - Musimy rozwiązać trzy podstawowe problemy. Po pierwsze, zdecydować, czy rzeczywiście powstanie elektrownia jądrowa. Po drugie, gdzie ma powstać, bo tego wciąż nie wiemy. Po trzecie, jak ma być ona finansowana - mówił. - Bo to nie jest tak, że Chińczycy przyniosą pieniądze i za nie wybudujemy elektrownię. Kraj musi pokazać, jaki jest system zapewnienia opłacalności energetyki jądrowej - podkreślił. PGE EJ 1, spółka celowa, powołana do przygotowania i zbudowania pierwszej polskiej elektrowni jądrowej o mocy ok. 3000 MWe, zapowiada, że tzw. przetarg zintegrowany (ma w nim być wyłoniony dostawca technologii reaktora, dostawca usług w zakresie prowadzenia i utrzymania ruchu elektrowni jądrowej wraz z programem budowy kompetencji w PGE EJ 1, dostawca paliwa, dostawca kapitału oraz wsparcia w pozyskaniu finansowania) zostanie ogłoszony do końca 2015 r.
Nie opłaca się?
Na początku października Beata Szydło punktowała Kopacz, że na program energetyki jądrowej rząd wydał już kilkaset milionów złotych. Oświadczyła, że oczekuje rozliczenie tego projektu. - W 2014 roku została rozpoczęta realizacja tego projektu, został powołany zarząd. Prominentni politycy PO, na czele z byłym ministrem skarbu Aleksandrem Gradem, rozpoczęli nad tym pracę, rozpoczęli pobieranie bardzo pokaźnych pensji za realizację tego programu - mówiła.
Podkreślała, że na program atomowy zostały wydane "bardzo duże" publiczne pieniądze. - Jeżeli dzisiaj premier polskiego rządu w histerycznej wypowiedzi mówi, że ona nie będzie realizować tego projektu, bo w tej chwili chce powiedzieć jasno, że jej to interesuje, to pytam: gdzie są te pieniądze i na co je wydano. Czy marnotrawstwo ponad 100 milionów złotych może ot tak po prostu być realizowane przez polski rząd? - dodała. Z kolei Henryk Kowalczyk, który w rządzie Beaty Szydło pełni funkcję szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów przyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą" pod koniec października, że ze względów ekonomicznych budowa elektrowni atomowej jest nieopłacalna.
Andrzej Duda z wizytą w Chinach. Polska będzie sercem nowego Jedwabnego Szlaku?
Autor: tol / Źródło: WBJ, PAP