Turecki bank centralny w środku nocy, dokładnie o północy czasu lokalnego, podniósł stopy procentowe. Z przytupem, bo główna poszła w górę z 4,5 procent do 10 procent. Turecki kryzys walutowy zniknął w mgnieniu oka, a pierwsze komentarze są entuzjastyczne. Ale nie wiadomo, czy za kilka tygodni nadal będzie się z czego cieszyć.
Sytuacja wyglądała tak. Odkąd w maju 2013 Ben Bernanke zasugerował, że FED może zacząć ograniczać łagodną politykę monetarną, waluty tak zwanych rynków wschodzących zaczęły się osłabiać. Kapitał spekulacyjny przeliczał sobie w swoich excelach wszystko od nowa, biorąc pod uwagę spodziewane wyższe stopy rynkowe w USA i wychodziło mu, że korzyść z przebywania na ryzykownych rynkach wschodzących zmniejsza się w stosunku do nudnych i bezpiecznych lokat w USA. Zaczął się więc powoli z rynków wschodzących wycofywać, zamieniając po drodze lokalną walutę na dolary. W efekcie waluty te od maja 2013 straciły tak bardzo:
W grudniu FED faktycznie zaczął wycofywanie się z superłagodnej polityki, a inwestorzy na rynkach wymyślili nową łatkę, która przypięli Turcji, Brazylii, RPA, Indiom i Indonezji. Nazwali bowiem te kraje "The Fragile Five" - czyli piątką najbardziej narażoną na kryzys walutowy. Łatka zadziałała jak samospełniająca się przepowiednia i waluty tych krajów zaczęły tracić szybciej. Inne rynki rozwijające się zaczęły obrywać rykoszetem, nawet u nas euro dwa dni temu kosztowało już 4,23 zł. Świat stanął na progu poważnego kryzysu walutowego obejmującego kraje wprawdzie rozwijające się, ale w dzisiejszej gospodarce znaczące znacznie więcej niż chociażby 20 lat temu. Brazylia czy Indie to dziś dwie z dziesięciu największych gospodarek świata. Turcja i Indonezja to pierwsza dwudziestka. Dziś więc zawał na rynkach rozwijających się oznacza bardzo poważny problem dla całej światowej gospodarki.
W takim momencie na scenę wychodzi Turcja i wbrew protestom premiera Erdogana podnosi stopy w sposób szokująco drastyczny
Podwyżkę głównej stopy operacji jednotygodniowych (repo) na rynku międzybankowym z 4,5 proc. do 10 proc. można porównać do sporego trzęsienia ziemi. Za amerykańskiego dolara przed ogłoszeniem nadzwyczajnego posiedzenia banku centralnego płacono blisko 2,40 liry. Samo ogłoszenie posiedzenia spowodowało spadek kursu dolara do 2,25, a tuż po ogłoszeniu decyzji zejście dalej do 2,18 liry. Czyli dzięki jednemu ruchowi banku centralnego waluta Turcji zyskała na wartości 10 proc. Dziennikarz Reutersa doniósł, że bank Societe Generale ogłosił, że Turcy powstrzymali nadciągający kryzys i efekt domina na rynkach wschodzących:
”Governor Basci, you have avoided a domino crisis in EM. The policy response ... was punchy, aggressive and credible. An amazing job”-SocGen
— Jamie McGeever (@ReutersJamie) January 28, 2014
Jutro wieczorem miejsce Turcji na scenie finansowej zajmie najważniejszy aktor świata, czyli FED. Zapewne wykona kolejny krok w stronę zakończenia superłagodnej polityki, czyli ponownie, tak jak w grudniu, ograniczy skalę skupu obligacji z rynku. Wszyscy są przekonani, że FED przestanie skupować obligacje jeszcze w tym roku. Czyli tak naprawdę brawurowy ruch Turków na dłuższą metę może niczego nie zmienić w excelach z przeliczeniami kapitału spekulacyjnego. Co gorsze, Turcy mogą stępić wrażliwość rynku na decyzje obronne podejmowane na rynkach wschodzących. Po podwyżce stóp o kilkaset punktów bazowych w Ankarze zwykłe podwyżki o 25 - 50 punktów bazowych dajmy na to w RPA czy Brazylii mogą już nie robić na nikim wrażenia. Czyli Turcja wykonując tak drastyczny (i na razie skuteczny) ruch postawiła też na szali reputację i skuteczność banków centralnych wszystkich rynków rozwijających się. Jeśli za kilka tygodni okaże się, że lira znów słabnie, nawet po takiej podwyżce stóp, to bardzo trudno będzie znaleźć nowy instrument, który będzie mógł skutecznie chronić waluty rynków wschodzących przed poważnym osłabieniem, a co za tym idzie gospodarki tych krajów przed importem inflacji i prawdopodobną destabilizacją. Z drugiej strony kolejne miesiące pokażą, czy tak duża podwyżka nie zahamuje wzrostu gospodarczego i nie wywoła recesji. Dlatego Turcja jest taka ważna dla światowych rynków finansowych.
Autor: Rafał Hirsch
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA)