- Polacy nie chcą wchodzić do strefy euro, bo kojarzy się nam ona z kryzysem. Ponadto dziś jest to dla nas nieopłacalne - w ten sposób na antenie TVN24 Biznes i Świat Konrad Białas z TMS Brokers i Alfred Adamiec z Polskiego Towarzystwa Doradców Finansowych komentują najnowsze wyniki CBOS. Wynika z nich, że aż 70 proc. Polaków jest przeciwnych wprowadzeniu euro w naszym kraju. Jest to najwyższy wskaźnik w historii.
Zdaniem większości (70 proc.) badanych z przyjęciem euro nie powinniśmy się spieszyć. Za wprowadzeniem tej waluty odpowiada się zaledwie jedna czwarta badanych - informuje CBOS.
Dlaczego jesteśmy niechętni?
- Strefa euro kojarzy się nam z kryzysem i takie jest powszechnie przekonanie odnośnie tego, co dzieje się w kręgu wspólnej waluty. To przede wszystkim zniechęca w tym momencie Polaków i dla mnie to jest ten argument, który najmocniej się przebija - uważa Konrad Białas z TMS Brokers.
Jak dodaje, brak jest dogłębnej analizy tego, co stanie się po wejściu Polski do strefy euro. - Nawet ci, którzy są zwolennikami przystąpienia do strefy euro mówią: "przystąpmy do strefy, ale jeszcze nie teraz, strefa euro musi się poukładać". Jeżeli mamy taką nierównowagę w głosach "za" i "przeciw", to nie należy się dziwić, że społeczeństwo nie chce euro - podkreśla Białas.
Alfred Adamiec z Polskiego Towarzystwa Doradców Finansowych zaznacza, że wejście do strefy euro w tej chwili Polsce się po prostu nie opłaca. - Przypomnę, że jesteśmy beneficjentami funduszy unijnych w wysokości 100 mld euro. Jeżeli przeliczymy euro po wysokim kursie, to mamy znacznie więcej mld w złotych, a jeżeli po niskim kursie to będziemy mieli mniej pieniędzy w złotych. A wydajemy w złotych. Za dużo byśmy stracili - przekonuje Adamiec. Dodaje, że przyjęcie wspólnej, unijnej waluty będzie opłacalne po 2020 roku. - Będzie to wówczas ekonomiczna konieczność, bo nasza gospodarka będzie prawdopodobnie słabła. Na razie się szykujmy, spełniajmy kryteria i ustabilizujmy kurs walutowy - mówi Adamiec.
Polska bliżej euro
13 kwietnia KE wydała rekomendację o zamknięciu procedury nadmiernego deficytu, którą Polska objęta jest od 2009 r. Decyzję Komisji musi zatwierdzić jeszcze Rada UE, która ma spotkać się 19 czerwca. Dla Polaków oznacza to m.in. szansę na niższe podatki, ale także spełnienie wymogu potrzebnego do przyjęcia wspólnej waluty. Kraj, który chce przystąpić do strefy euro nie może być bowiem objęty procedurą nadmiernego deficytu. Procedura ta jest wszczynana na szczeblu Unii Europejskiej w przypadku, gdy deficyt państwa członkowskiego w przypadku sektora instytucji rządowych i samorządowych (ang. general government) przekroczy dopuszczalny pułap, tj. 3 proc. PKB. oraz 60 proc. PKB w odniesieniu do zadłużenia.
Autor: tol / Źródło: TVN24 Biznes i Świat, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA