Szałamacha pytany był to, skąd PiS weźmie pieniądze na zrealizowanie wyborczych obietnic. - Zapowiadaliśmy wprowadzenie zmian sektorowych na początku przyszłego roku. To są konkretne kwoty, które polepszają atmosferę dochodową budżetu - powiedział.
40 mld zł z VAT-u
Wskazał m.in. na nieszczelny system poboru podatku VAT. - Gdyby efektywność poboru podatku była taka jak w latach 2006-07 to budżet pozyskałby 40 mld zł rocznie. To nie są nasze szacunki tylko firmy PricewaterhouseCoopers - podkreślił.Jak dodał w tym roku "mamy kiepską dynamika wpływów z VAT-u". - Nie jest dobrze pod tym względem. To jest sfera patologii związanych z wyłudzaniem VAT-u od eksportu wewnątrz wspólnotowego. Fiskus ma wadliwą strukturę. Jest rozbity pomiędzy urzędy celne - tłumaczył.
Szałamacha wyjaśniał, ze w żadnym kraju luki VAT - owskiej nie udaje się zlikwidować do zera, ale "są jakiej przyzwoite poziomy tego zjawiska".Podkreślił, że "im szybciej rozpoczniemy zmiany tym szybciej zobaczymy rezultaty".Przekonywał, że fikus "musi przejść do ideologii cyfrowej". - Teraz proponują loterię paragonową, robią kontrolę w smażalniach. To jest gonienie króliczka, a grube miliardy to operacje w białych rękawiczkach i przy użyciu prawników - mówił gość TVN24 Biznes i Świat.
Niezbędna jest nowelizacja budżetu
Pytany czy PiS chce wyrzucić do kosza budżet przygotowany przez PO podkreślił, że mowa jest jedynie o nowelizacji. - Chcemy znowelizować budżet i rozpocząć realizację naszej agendy. Od wczoraj aktualna jest sprawa kwoty wolnej od podatku w świetle decyzji Trybunału Konstytucyjnego - powiedział ekspert PiS.Szałamacha przedstawiany jest przez media jako kandydat do objęcia teki ministra w jednym z resortów gospodarczych. Pytany, czy obejmie taki urząd odsyłał do Beaty Szydło i Elżbiety Witek, rzeczniczki prasowej PiS. - Te pytania należy kierować pod inny adres. Uważam, że osoby decyzyjne powinny mieć swobodę komunikowania ich opinii publicznej - zaznaczył.
Pomoc frankowiczom
Szałamacha mówił tez o propozycji PiS w sprawie frankowiczów. - Nasza propozycja przewiduje uznanie za punkt wyjścia tego, jak wyglądała rzeczywistość kilka lat temu, czyli sytuację, w której ludzie dostawali na swój rachunek złote polskie, a nie hipotetyczne wyimaginowane franki. - Kredyt, który dzisiaj jest przeliczany po bieżącym kursie frankowym będzie uznany za kredyt złotowy. Suma, którą bank przekazał 5-7 lat temu jest podstawą do tej operacji obliczeniowej. Od tej sumy zostaną naliczone stopy procentowe i prowizje złotowe i porównane z dzisiejszym saldem. Nadwyżka zostanie potrącona - tłumaczył.
Szałamacha przyznał, że rozważana jest sytuacja, w której być może należy pozwolić odliczyć część potencjalnych strat banków od ciężaru podatku bankowego, tak żeby one nie ponosiły podwójnego obciążenia. - System bankowy może nie być w stanie tego udźwignąć - tłumaczył.
PKO przejmie klientów?
Szałamacha został zapytany również, jak ograniczyć wyższe opłaty dla klientów banków, gdy zostanie wprowadzony podatek bankowy.- Jest kilka metod, którymi można to ryzyko ograniczyć lub zniwelować. Mamy mechanizm konkurencji w sektorze. Wyobrażam sobie sytuację, w której prezes banku PKO BP, który jest kontrolowany przez Skarb Państwa, złoży oświadczenie publiczne, w którym zaprasza klientelę konkurencji, w przypadku gdy tamte banki próbowałyby podwyższyć swoje opłaty. Wówczas działając w takiej logice stracą biznes. Po to Skarb Państwa ma narzędzia jakim są jego aktywa, aby osiągać rozsądne cele gospodarcze - stwierdził Szałamacha.
Autor: tol / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat