SKOK-i są trudne w zarządzaniu ze względu na to, że w ogóle udzielanie kredytów to jest coś takiego jak medycyna albo marketing - powiedział w programie "Jeden na jeden" w TVN24 wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki. Jak dodał "tego typu instytucje finansowe są potrzebne".
Wicepremier pytany przez Bogdana Rymanowskiego, dlaczego jest przeciwny wyłączaniu spółdzielczych kas oszczędnościowo-rozliczeniowych (SKOK) i banków spółdzielczych z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG).
- Banki, zwłaszcza te, które w latach 2002-2008 szczodrze udzielały kredytów we frankach szwajcarskich i budowały wielkie portfele w tych kredytach, powinny uderzyć się w pierś. Widzą źdźbło w oku swojego brata, a nie widzą belki w swoim oku - stwierdził.
Według przedstawionych przez Związek Banków Polskich danych, ze środków zgromadzonych w BFG sektor bankowy przeznaczył na wypłaty dla klientów SKOK-ów 4,2 mld złotych.
- Portfel kredytów we frankach szwajcarskich to 140 miliardów złotych. Więc tak naprawdę mówimy o zupełnie innej skali problemu - stwierdził wicepremier. Jak dodał "niektóre SKOK-i są lepiej zarządzane, a niektóre są gorzej zarządzane, podobnie jak banki".
Wpływ polityków
Na pytanie, czy jego wstrzemięźliwość nie jest związana z tym, że SKOK-i są związane z politykami PiS-u gość programu "Jeden na jeden" powiedział: "Nie, nie jest tak".
- Po prostu tego typu instytucje finansowe są na całym świecie, one są potrzebne. One są trudne w zarządzaniu ze względu na to, że w ogóle udzielanie kredytów to jest coś takiego jak medycyna albo marketing. Wszystkim się wydaje, że się na tym znają, każdemu wydaje się, że łatwo jest udzielić kredytu, a to jest bardzo skomplikowana trudna czynność. I niektórzy oczywiście się mylą - zauważył.
Autor: tol / Źródło: TVN24 BiS