Pogłoski o mojej dymisji są mocno przesadzone. Premier zabrał głos, wszystko zostało powiedziane - powiedziała minister finansów Teresa Czerwińska podczas poniedziałkowej konferencji.
- Pogłoski o mojej dymisji są mocno przesadzone. Poza tym, wszystko co było do powiedzenia, jest powiedziane, pan premier zabrał głos, w związku z czym rozumiem temat jest zamknięty - powiedziała Czerwińska podczas organizowanej przez Uniwersytet Warszawski konferencji "Planowanie Wieloletnie - Efektywność Wydatków Publicznych - Benchmarking".
Premier Mateusz Morawiecki w piątek w Radiu Wrocław poinformował, że doniesienia o dymisji szefowej resortu finansów Teresy Czerwińskiej to "burza w szklance wody". Dodał, że na poniedziałek jest wstępnie umówiony z szefową MF "na kolejne dyskusje".
Pogłoski o rezygnacji
Poniedziałkowa wypowiedź minister Czerwińskiej jest pierwszą od czasu pojawienia się medialnych pogłosek o jej możliwej rezygnacji.
W środę portal wPolityce.pl podał, że minister finansów pod koniec lutego w rozmowie z premierem Mateuszem Morawieckim podała się do dymisji. "Szef rządu jej jednak nie przyjął. Zdarzenie miało miejsce kilka dni po ogłoszeniu przez Jarosława Kaczyńskiego tzw. nowej piątki PiS" - podał portal.
Minister finansów Teresa Czerwińska za kilka tygodni odejdzie z rządu - taką informację miał anonimowo przekazać także "Gazecie Wyborczej" jeden z "ważnych" polityków Prawa i Sprawiedliwości. Wszystko przez trudne do udźwignięcia przez budżet koszty najnowszych obietnic Prawa i Sprawiedliwości.
Według rozmówców gazety "szefowa resortu (finansów Teresa Czerwińska) miała oceniać, że w przyszłym roku nie da się sfinansować obietnic socjalnych", czyli najnowszych zapowiedzi PiS. Ich koszt przez kancelarię premiera jest szacowany na 40 mld złotych rocznie.
W środę na Twitterze rzecznik Ministerstwa Finansów Paweł Jurek zdementował informacje o dymisji, tego samego dnia zaprzeczała im też rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.
Deficyt
Podczas poniedziałkowej konferencji minister finansów mówiła również o tym, że deficyt budżetowy w kolejnych kwartałach będzie wzrastał.
- W bieżącym roku spodziewamy się stosunkowo wysokiego wzrostu gospodarczego, ale widzimy już w danych po lutym, że nie należy oczekiwać nadwyżek w kolejnych kwartałach - powiedziała Czerwińska.
Dodała też: - Wszystko wskazuje na to, że będzie on (deficyt budżetowy - red.) wzrastał w kolejnych miesiącach.
Czerwińska dodała, że z uzyskanych do tej pory danych wynika, że deficyt sektora finansów publicznych w 2018 r. wyniósł "nie więcej niż 0,5 proc. PKB".
- Chciałabym zrobić wszystko, abyśmy nie przekroczyli tych 3 proc. (PKB, jeden z unijnych wymogów - red.). Reguły fiskalne dają bardzo dużą możliwość, by zastosować pakiet luzowania ilościowego (w znaczeniu zwiększenia ilości pieniędzy w gospodarce, np. przez obniżkę podatku lub dodatkowe świadczenia - red.). Myślę o stabilizującej regule wydatkowej i o 3-proc. deficycie. To jest wystarczające do tego, by pobudzać koniunkturę w okresie spowolnienia - oceniła podczas konferencji Czerwińska.
Podatek cyfrowy
- Pewien pakiet luzowania ilościowego został przedstawiony. (...) Bardzo się cieszę, że znalazły się w nim takie pozycje, o które bardzo mocno zabiegałam, czyli redukcja klina podatkowego (różnica pomiędzy całkowitym kosztem zatrudnienia z kwotą "na rękę"). Na tym mi szczególnie zależało, ponieważ to są rozwiązania, które w długim terminie pobudzą gospodarkę (...) Szukamy możliwości sfinansowania i to polega na tym, że przeglądamy stronę wydatkową i dochodową - dodała.
Wskazała, że w przypadku strony wydatkowej każdy minister musi być w swoim resorcie takim mini-ministrem finansów, który znajdzie elastyczność wydatkową, zwłaszcza że propozycje wchodzą w połowie roku.
- A jeżeli chodzi o stronę dochodową, to bardzo mocno pracujemy nad tym, by przedstawić możliwości zwiększenia budżetu państwa, chociażby podatek cyfrowy - powiedziała.
Poniżej 3 procent
W sobotę premier Mateusz Morawiecki powiedział, że rząd wykorzystał już możliwości budżetowe na realizację programów społecznych i rozwojowych. Dodał, że rząd będzie się starał, by deficyt nie przekroczył 3 procent Produktu Krajowego Brutto, czyli zmieścił się w ramach wymogów unijnych.
- Chcę powiedzieć z punktu widzenia sytuacji gospodarczej, wzięliśmy wszystko, co jest możliwe na tym etapie dobrej zmiany. Zdecydowaliśmy się na zwiększenie deficytu do 2, może nawet 3 proc. (Produktu Krajowego Brutto - red.). Będziemy starali się, żeby było poniżej 3 proc., bo takie są reguły Unii Europejskiej, a my jesteśmy dobrym krajem członkowskim i z tym sercem na dłoni daliśmy wszystko, co na ten moment jest możliwe - mówił w sobotę premier Mateusz Morawiecki.
Jeszcze we wrześniu 2018 roku, zapowiadając budżet na 2019 rok, premier Morawiecki mówił, że "wszystko się mieści w tym budżecie, którego deficyt maleje, dług publiczny do PKB również spada".
Agencja ratingowa Fitch na początku marca opublikowała nową prognozę dla Polski w związku z obietnicami rządu. Zdaniem Fitch, jeśli nie będzie działań kompensujących wzrost wydatków, to przy prawdopodobnym spowolnieniu wzrostu dochodów budżetowych istnieje ryzyko, że w 2020 r. deficyt sektora finansów publicznych w Polsce wzrośnie w okolice 3 proc. PKB - unijnej granicy nadmiernego deficytu.
Koszt obietnic
Koszt obietnic Prawa i Sprawiedliwości w 2019 roku to około 20 miliardów złotych - zadeklarowała 12 marca wicepremier Beata Szydło.
- Natomiast w kolejnym roku to będzie dodatkowe 10-20 miliardów złotych - dodała wicepremier Szydło. Łącznie obietnice mają zatem kosztować 30-40 miliardów złotych.
Roczny koszt: programu odbudowy lokalnych połączeń autobusowych to ok. 800 milionów złotych, zwolnień z PIT do 26. roku życia - 2-3 miliardy złotych, wyższych kosztów uzyskania przychodu 7-10 miliardów złotych, trzynastej emerytury - 9-10 miliardów złotych, a uzupełnienia programu 500 plus - ok. 18,5 miliarda złotych - mówił z kolei na początku marca szef KPRM Michał Dworczyk. Po podliczeniu - w sumie nowe programy będą kosztować od 37,3 mld do 42,3 mld zł.
Autor: kris / Źródło: PAP, tvn24bis.pl