Załamanie inwestycji krajowych i słabe tempo wzrostu produktu krajowego brutto - to jak uważają ekonomiści wyzwania, z którymi będzie musiał się zmierzyć w przyszłym roku premier Mateusz Morawiecki. Tymczasem zagrożeń na świecie nie brakuje. - Jeżeli coś się wydarzy na przykład w Stanach Zjednoczonych, to będzie to miało przełożenie na nas - ostrzega w tvn24bis.pl Marek Zuber, ekonomista.
Prezydent Andrzej Duda przyjął w miniony piątek dymisję rządu Beaty Szydło i desygnował na premiera Mateusza Morawieckiego. W poniedziałek odbyło się powołanie jego gabinetu. Morawiecki poza stanowiskiem premiera objął funkcję szefa resortów rozwoju i finansów.
Goście TVN24 BiS byli pytani o gospodarcze wyzwania na najbliższe miesiące.
Jakie prognozy
Marek Zuber zwraca uwagę na załamanie inwestycji krajowych. - Mamy poważny problem, załamanie inwestycji krajowych w 2016 roku. Było gorzej niż w 2009 roku, kiedy mieliśmy światowy kryzys, było gorzej niż w 2012 i 2013 roku, kiedy mieliśmy kryzys strefy euro. Nie dzieje się nic jakiegoś przełomowego w 2017 roku - wskazuje.
- Pierwszy kwartał na minusie, drugi na delikatnym plusie, a trzeci 3,3 procenta (na plusie - red.), to jest śmiech na sali biorąc pod uwagę to, co się stało wcześniej. To jest największe wyzwanie, jeśli chodzi o przyszły rok - podkreśla Marek Zuber.
Zdaniem ekonomisty musimy przygotować się także na spadek tempa rozwoju gospodarki Polski. - Uważam, że kolejny rok będzie gorszy, 3-3,2 procenta tego typu wzrost osiągniemy, jeśli nic złego się wydarzy na świecie - prognozuje Zuber.
Jednocześnie przypomina, że Stany Zjednoczone są w ósmym roku hossy. - Ona może potrwać jeszcze rok, dwa, ale nie musi. Jeżeli coś się wydarzy na przykład w Stanach Zjednoczonych, to będzie to miało przełożenie na nas - tłumaczy Zuber.
- Wszyscy teraz wskaźnik PKB odmieniają we wszystkich przypadkach i patrzą na niego. W tym roku rzeczywiście będzie on wysoki, ale w następnym zobaczymy zjazd - wtóruje profesor Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Ponadto Marek Zuber zwraca uwagę, że "w tym roku będziemy mieli koło 30 miliardów złotych, może więcej, deficytu budżetowego w sytuacji, kiedy 8-9 krajów Unii Europejskiej będzie miało nadwyżkę". - Pytanie więc, czy da się to złożyć, a co będzie, jak będzie brak koniunktury, czy uda się utrzymać te wszystkie wskaźniki? To nie są rewelacyjne dane - mówi gość TVN24 BiS.
Autor: mb//sta / Źródło: TVN24 BiS