Przyrost naturalny nadal znajduje się pod kreską, mimo wzrostu urodzeń dzieci - wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Jak zauważa urząd, współczynnik dzietności Polek jest nawet niższy niż 16 lat temu.
Współczynnik dzietności oznacza liczbę urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym (15-49 lat). W 2016 roku wyniósł on 1,36 dziecka, podczas gdy w 2000 roku było to nieznacznie więcej, bo 1,37. Liczba ta w Polsce jest katastrofalnie mała, ponieważ zastępowalność pokoleń gwarantuje dopiero współczynnik na poziomie 2,1.
Jak wynika z czwartkowych informacji urzędu statystycznego, w marcu tego roku urodziło się 34 tysiące dzieci, to o 1,8 tysiąca więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem.
Przyrost naturalny nadal znajduje się jednak pod kreską. Wszystko dlatego, że liczba zgonów przewyższa liczbę urodzeń. W marcu przyrost naturalny był ujemny i wyniósł -1,5 tysiąca osób, gdyż zanotowano 35,5 tysiąca zgonów. W pierwszym kwartale tego roku ujemny przyrost naturalny wyniósł -17 tys.
Więcej urodzeń dzieci
W pierwszym kwartale 2017 roku łącznie urodziło się w Polsce 100 tysięcy dzieci. Oznacza to wzrost o około 8 procent w porównaniu do ubiegłego roku.
Przypomnijmy, że w 2016 roku zanotowano ponad 382 tysiące urodzeń - o 13 tysięcy więcej niż w 2015 roku. Teraz wskaźnik ma przekroczyć poziom 400 tysięcy. Jest o tym przekonana minister rodziny Elżbieta Rafalska, która na początku kwietnia w programie "Jeden na jeden" w TVN24 stwierdziła, że jeżeli w 2017 roku nie urodzi się 400 tysięcy dzieci, to połknie własny język.
Cel szefowej resortu rodziny zostanie zatem osiągnięty, gdy w pozostałych kwartałach tego roku będzie się rodziła co najmniej podobna liczba dzieci, jak w pierwszych trzech miesiącach.
Wyzwania demograficzne
Liczba, która zdaniem minister jest progiem wartym zakładu, nie robi już takiego wrażenia na ekspertach, których pytaliśmy oto w kwietniowym artykule.
- Liczba 400 tysięcy rocznie była w praktyce w ostatnich latach osiągnięta. Jeśli doliczymy do tego dzieci, które Polki- po podjęciu decyzji o emigracji - urodziły poza granicami naszego kraju - wskazywał w rozmowie z tvn24bis.pl profesor Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego. Socjolog zwracał uwagę, że w ostatnich latach z reguły rejestrowano około 40 tysięcy takich dzieci rocznie.
Ale nawet patrząc jedynie na dzieci urodzone w kraju, bariera 400 tysięcy nie jest czymś wyjątkowym. Ta liczba została przekroczona choćby w 2010 roku, kiedy zanotowano ponad 413 tysięcy urodzeń. Potem ta statystyka zaczęła spadać, ale w ostatnich latach znów rośnie.
Czarne prognozy
Przypomnijmy, że prognozy są alarmujące. Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2050 roku ubędzie aż 3,15 miliony Polaków. Liczba obywateli naszego kraju ma bowiem wynieść wtedy 34 mln 856 tysięcy. Po 2036 roku nadwyżka zgonów nad urodzeniami ma się ustabilizować się na poziomie 150-156 tysięcy rocznie.
Przewidywane przez GUS niekorzystne zmiany zarówno liczby, jak i struktury wieku kobiet w wieku rozrodczym spowodują, iż mimo założonego wzrostu dzietności, liczba urodzeń będzie malała. W 2050 roku spodziewane jest zaledwie 277,6 tysięcy urodzeń.
W perspektywie najbliższych dwudziestu kilku lat GUS spodziewa się także znacznego wzrostu liczby zgonów. Z prognozy wynika, że liczba zgonów będzie rosła stopniowo do 2043 roku, gdy osiągnie maksymalny poziom około 444 tysięcy.
Autor: mb/ms / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock